W ocenie Najwyższej Izby Kontroli, GDDKiA nie dba o ustalanie terminów prac i robót, by te nie utrudniały podróżowania i nie były przeprowadzane w porach największego natężenia ruchu.
Taka sytuacja była na przykład w Łodzi, gdzie tamtejszy oddział Generalnej Dyrekcji nie uzgadniał z wykonawcami robót remontowych dogodnych dla kierowców terminów napraw. "W efekcie dopuszczono wielokrotnie do zajmowania przez wykonawców robót pasa ruchu w porach najwyższego natężenia ruchu, uznając, że jedynymi wyznacznikami dla rozpoczęcia robót są dobra pogoda i fakt, by prace nie kolidowały z innymi na danym odcinku drogi" - mówi rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Paweł Biedziak.
>>> Czytaj też: Wyborczy plac budowy. Zobacz, jakie drogowe plany ma GDDKiA
W dodatku internetowy informator Dyrekcji o utrudnieniach zawiera nieaktualne i nierzetelne informacje, a kierowcy zamiast skorzystać z objazdów, stoją w korkach. Niektóre oddziały GDDKiA nie były przygotowane na wystąpienie nadzwyczajnych zdarzeń na drogach innych niż autostrady. Nie było opracowanych planów ani procedur ratowniczych.
NIK zwrócił również uwagę na nieprzestrzeganie standardów antykorupcyjnych w łódzkim oddziale Generalnej Dyrekcji. "W komisjach przetargowych zasiadały osoby, których krewni pracowali w firmach wygrywających przetargi, pracownicy GDDKiA dorabiali sobie w firmach, które zwyciężyły w przetargach. Oddział nieprawidłowo współpracował ze strażą pożarną. To wszystko sprawiło, że mamy wątpliwości co do zasadności zajmowania stanowiska przez dyrektor łódzkiego oddziału GDDKiA" - wyliczał Paweł Biedziak.
NIK skontrolowała sześć oddziałów Generalnej Dyrekcji - w Łodzi, Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku, Szczecinie i Olsztynie. Zarządzają one prawie siedmioma tysiącami kilometrów dróg krajowych.