Na terenie Mołdawii mamy do czynienia z zamrożonym od 1992 roku konfliktem, którego obszar kontroluje Rosja. Mieszkańcy tego kraju, tak samo jak Ukraina, mają rozdartą tożsamość, z częścią obywateli mówiącą po rumuńsku, którzy nie wiedzą do końca, czy są Rumunami, czy też Mołdawianami. Podobnie jak Ukraina, Mołdawia zmaga się także z falą korupcji.

W ubiegłym tygodniu prokurator generalny Mołdawii nakazał aresztować byłego premiera Vlada Filata w związku z podejrzeniami o defraudacje bankowe o wartości miliarda dolarów.

Po tym, jak firma Kroll ujawniła swój raport na temat korupcji, tłumy Mołdawian wyległy na ulice w proteście przeciw nieudolności rządu w ściganiu takich przestępstw. Obywatele tego kraju mają już dość endemicznej korupcji, a ich cierpliwość się kończy.

Suma o której mowa, czyli miliard dolarów, to jedna ósma PKB Mołdawii. Kwota ta po prostu zniknęła z Mołdawskiego Banku Oszczędnościowego. Międzynarodowy Fundusz Walutowy domagał się przeprowadzenia bankructwa tej instytucji, tak się jednak nie stało. Koszt funkcjonowania banku spadł zatem na mieszkańców tego najbiedniejszego w Europie kraju.

Reklama

Gdy rozpoczęło się śledztwo w sprawie defraudacji, wszystkie dokumenty bankowe zostały załadowane do specjalnego vana, który miał zapewnić im bezpieczny transport. Samochód jednak ukradziono i spalono, wraz z dowodami. W kradzież miliarda dolarów z mołdawskiego banku miał być odpowiedzialny niejaki Ilan Shor, urodzony w Izraelu mołdawski biznesmen, który od 2014 roku był przewodniczącym Rady Nadzorczej Mołdawskiego Banku Oszczędnościowego. Shor wciąż jest na wolności (jak sam przyznał z rozbrajającą szczerością, że nie ma dowodów przeciw niemu), a co więcej, został wybrany na burmistrza miasta położonego nieopodal mołdawskiej stolicy. W sprawię defraudacji tych pieniędzy miał być zaangażowany również Vlad Filat, były premier Mołdawii.

Mołdawia - w stronę Europy czy Rosji?

Tłumy protestujących stworzyły grupę o nazwie „Godność i Prawda”, która wspiera integrację Mołdawii z Unią Europejską – tak jak większość Mołdawian. Ale – w przeciwieństwie do dwóch prodemokratycznych rewolucji na Ukrainie, mołdawska „twitterowa rewolucja” z 2009 roku doprowadziła do władzy Vlada Filata. Stworzył on proeuropejski rząd, który jest dziś pod ostrzałem. Gdyby doszło do wyborów, wówczas wygrałyby je prawdopodobnie partie prorosyjskie.
Jeśli sąsiadującej z Mołdawią Ukrainie także nie powiedzie się walka z korupcją, to jej obecny proeuropejski rząd zostanie obalony, a władzę w kraju przejmą siły już znacznie mniej zaangażowane w integrację europejską. Jeśli na Ukrainie władzę przejmą siły radykalnej prawicy czy też siły prorosyjskie, wówczas Putin zrealizuje swój cel i oddali Kijów od Europy.

Problemem ruchu „Godność i Prawda” jest to, że jej główny cel – walka z korupcją – nie leży w interesie ani proeuropejskich biznesmenów, którzy tworzą obecny rząd, ani w interesie prorosyjskiej alternatywy dla obecnego rządu. Nie istnieje zatem duża siła polityczna, która chciałaby „czystego rządu”.

Vlad Filat zrobił wielkie pieniądze dzięki politycznej władzy. Filat podpisał także w imieniu Mołdawii układ stowarzyszeniowy z UE oraz dokument, umożliwiający Mołdawianom ruch bezwizowy do Europy. To właśnie to wzbudziło największy gniew prorosyjskich partii.

Najbogatszy mołdawski oligarcha – Vladimir Plahotniuc, który szefował drugiej największej partii, tworzącej rządową koalicję - poprzez swoich ministrów kontroluje mołdawski system sprawiedliwości. Co prawda Plahotniuc zrezygnował z mandatu, aby uspokoić społeczny gniew, ale nie oznacza to, że stracił swoje wpływy a państwowych instytucjach.

Mołdawscy liderzy są dogłębnie skorumpowani, a kraj ten był przez wiele lat odbiorcą rosyjskich pieniędzy. Według raportu Krolla nt. defraudacji, nawet kapitał początkowy, który potem zdefraudowano, pochodził z Rosji.
Ubiegłoroczny raport grupy nonprofit zmusił mołdawskich prokuratorów do zajęcia się procederem wyprania 20 mld dol., które w larach 2010-2014 przesłało 19 rosyjskich banków. To dwukrotność rocznego PKB Mołdawii.
Waluta Mołdawii w ciągu ostatniego roku straciła 25 proc. swojej wartości. Kraj został objęty rosyjskim embargiem handlowym, skarbiec w Kiszyniowie jest pusty, a reformy, których wprowadzenia domagają się UE i MFW, będą oznaczały duże wzrosty rachunków dla gospodarstw domowych. To prosty przepis na załamanie zdyskredytowanego rządu.

Rządząca w Mołdawii koalicja może przetrwać do wiosny, bo zgodnie z prawem do wiosny nie można przeprowadzić przyspieszonych wyborów. Jeśli tak się stanie, to wygrają prorosyjskie partie, a wówczas mołdawski system korupcji zostanie ulepszony z tym, że zmieniona zostanie lista beneficjentów.

Liderzy prorosyjskich ugrupowań zapowiadają, że chcieliby cofnąć umowę stowarzyszeniową Mołdawii z Unią Europejską i włączyć kraj do lansowanej przez Moskwę Unii Eurazjatyckiej, zamieniając finansowanie z MFW na finansowanie z Moskwy. Co prawda nie będzie się to podobało wielu Mołdawianom, szczególne tym młodym, więc pewnie wyjadą. Ale rosyjskim przywódcom taki scenariusz jest na rękę.

>>> Czytaj też: Jest gorzej niż myślimy. Chińska propaganda przekłamuje dane gospodarcze