Wstępując do Unii Europejskiej, Polska wynegocjowała dwunastoletni okres przejściowy na zakup nieruchomości rolnych przez obywateli innych państw członkowskich. Kończy się on 1 maja. W traktacie akcesyjnym zobowiązała się jednak także do tego, że po tym okresie „w żadnym przypadku” obywatele Unii nie będą traktowani w sposób mniej korzystny w zakresie nabywania ziemi, niż byli w dniu podpisania traktatu o przystąpieniu – a więc 16 kwietnia 2003 r.

Rządowy projekt ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa złamie jednak te ustalenia. I to z kilku powodów. Po pierwsze wstrzymuje sprzedaż państwowej ziemi na 5 lat. Po drugie wprowadza generalną zasadę, że nabywcą ziemi rolnej będzie mógł być rolnik indywidualny. Po trzecie wreszcie uzależnia sprzedaż prywatnych gruntów rolnych nierolnikowi od zgody prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych. Tworzy zatem bardzo restrykcyjny system kontroli obrotu ziemią.

– Oczywiste jest, że na podstawie nowej ustawy o obrocie ziemią rolną obywatele UE będą traktowani w sposób mniej korzystny w zakresie nabywania nieruchomości rolnych niż w dniu podpisania traktatu o przystąpieniu – mówi adwokat Zbigniew Krüger z kancelarii Krüger & Partnerzy.

– Wtedy na zakup ziemi konieczna była zgoda ministra spraw wewnętrznych. Tym samym wprowadzona nowelizacja będzie wprost naruszać traktat o przystąpieniu RP – wtóruje adwokat Maciej Górski z Instytutu Badań nad Prawem Nieruchomości.

Jak zaznacza dr Katarzyna Karasiewicz, radca prawny, ekspertka od prawa europejskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, ustawodawstwo unijne nie zabrania Polsce wprowadzenia pewnych ograniczeń w ustawie o kształtowaniu ustroju rolnego. Te jednak nie mogą mieć charakteru arbitralnie dyskryminującego i muszą być obiektywnie uzasadnione interesem publicznym. – Mam wątpliwość, czy sposób, w jaki w ustawie zdefiniowano pojęcie rolnika indywidualnego, ten warunek spełnia – zastanawia się Karasiewicz.

W jej ocenie już sam wymóg osobistego prowadzenia działalności rolniczej przez rolnika indywidualnego oraz oblig, by co najmniej 5 lat mieszkał na terenie gminy, gdzie położone jest jego gospodarstwo, może prowadzić do dyskryminacji podmiotów, które nie zamieszkują na terenie Polski.

Konsekwencje naruszenia zasad traktatowych mogą być dotkliwe. Polska ustawa może się bowiem stać przedmiotem skargi Komisji do Trybunału Sprawiedliwości UE. – Taki scenariusz jest możliwy. Komisja bardzo często reaguje na sprawy szeroko komentowane w mediach – twierdzi dr Karasiewicz.

I choć Komisja ani trybunał nie mają narzędzi, by wprost wymóc na państwie członkowskim wykonanie wyroku i zmianę ustawy, to jednak tworzenie złego prawa może się odbić na naszej kieszeni. Jak ostrzegają eksperci, całkiem realna wydaje się groźba nałożenia na Polskę nawet kilkudziesięciu milionów euro kary za nierealizowanie obowiązków traktatowych.

To jednak nie wszystko. Trzeba pamiętać, że cała polityka rolna oraz całość dopłat do naszego rolnictwa opiera się przede wszystkim na założeniu, że w sferze objętej wspólną polityką rolną pozostajemy państwem, które przestrzega zasad traktatowych. Ustawa natomiast będzie je naruszać. Interwencja Komisji na tym polu jest więc w ocenie prawników absolutnie możliwa.

>>> Czytaj też: Rząd walczy ze "słupami". Nowa ustawa o ziemi rolnej uderzy w banki