Złoto jest w Indiach tak popularne, że zaczęło już być gospodarczym problemem. Kraj próbuje walczyć z falą importowanego surowca zalewającą rynek, tymczasem pod jego ziemią mogą kryć się gigantyczne zasoby drogocennego metalu.

Indie i Chiny kupują najwięcej złotej biżuterii na świecie. Za tak wielki popyt na te błyskotki odpowiada zakorzeniona w tych państwach tradycja organizowania wystawnych ślubów. Import złota w Indiach w zeszłym roku sięgnął 35 mld dol. i odpowiadał aż za około 43 proc. deficytu obrotów bieżących w III kwartale ubiegłego roku. W listopadzie 2015 roku premier Narendra Modi uruchomił program, który miał przyciągnąć na rynek prywatne depozyty złota. Banki zaczęły oferować specjalne oprocentowanie od złota deponowanego przez klientów w bankowych sejfach.

Jeśli jednak premier Indii naprawdę chce ograniczyć ilość importowanego złota, jest na to znacznie lepszy sposób: trzeba ułatwić wydobycie i produkcję złota w kraju.

Na początku XX wieku Indie były szóstym na świecie producentem złota – wynika z krajowych badań geologicznych. Od tego czasu, poziom wydobycia tego surowca drastycznie spadał – do tego stopnia, że dziś nawet Szwecja, Nikaragua i Kirgistan produkują więcej złota. Około 80 proc. indyjskiego złota w latach 2006-2007 powstało jako produkt uboczny przy wytapianiu importowanej miedzi.

>>> Polecamy: Stratfor: "brutalny wstrząs" w Chinach, Indie przestały się rozwijać

Reklama

Można by pomyśleć, że w obliczu powyższych danych, rząd Indii robi wszystko, co może, by przyciągnąć krajowe koncerny wydobywcze. Jest jednak zupełnie odwrotnie: firma Deccan Gold Mines, która od 13 lat nie wydobyła ani jednej uncji złota z powodu trudności w uzyskaniu koniecznych pozwoleń, przyznaje, że nie ma żadnych zachęt ze strony rządu do inwestowania w kopalnie. Nowe prawo, które obowiązuje w Indiach od ubiegłego roku, nakłada na koncerny obowiązek ubiegania się o oficjalne zezwolenie na wydobycie depozytów złota, na które tafią podczas poszukiwań.

Tymczasem poszukiwanie surowców to niezwykle ryzykowny i kosztowny biznes. Podobnie jak w przypadku leków, produkcji filmowych czy inwestycji typu venture capital, za każdym sukcesem ciągnie się „długi ogon” nieudanych przedsięwzięć. Choć ze względu na spadające ceny surowców, koncerny na całym świecie tną wydatki na poszukiwanie złóż, wciąż przeznaczają na ten cel ogromne pieniądze. Jak wynika z danych SNL Metals & Mining, w 2016 roku będzie to ok. 9 mld dol. Jedyny powód, dla którego firmy ryzykują utratę tego kapitału, to nadzieja, że dostaną pierwszeństwo jeśli chodzi o prawo do wydobywania znalezionych złóż.

Indie od dawna zmagają się z plagą korupcji w procesie przydzielania licencji na wydobycie. To w pewnym stopniu tłumaczy chęć zmian w prawie. Jednak trzeba uważać, by nie podać pacjentowi leku, który jest groźniejszy niż sama choroba. Jeśli państwo jest w stanie zatrzymać korupcję w górnictwie tylko i wyłącznie poprzez usuwanie zachęt dla biznesu do tworzenia nowych kopalni, samo sobie gwarantuje jeszcze większą zależności od importu w przyszłości.

Chiny powitały swój wzrost gospodarczy zwiększając krajową produkcję niemal wszystkich surowców. W przypadku złota w ciągu ostatnich dwóch dekad produkcja wzrosła niemal czterokrotnie, stawiając Chiny na pierwszej pozycji w rankingu państw wybywających najwięcej tego metalu. Dzięki temu Państwo Środka stało się mniej zależne od importowanych surowców i mniej narażone na odpływ zagranicznego kapitału. Już od lat na chińskim rachunku obrotów bieżących jest notowana nadwyżka.

Naturalnie może się okazać, że zasobność indyjskich złóż złota badanych na początku XX w. jest jednak niska. Kopalnie, podobnie jak odwierty naftowe, potrafią się wyczerpać. Każdy, kto odwiedził miasta-duchy w zachodniej Australii czy w rejonie Sierra Nevada w Kalifornii, wie, że wydobycie złota w przeszłości niekoniecznie musi oznaczać gorączkę złota w przyszłości.

Bez szeroko zakrojonych poszukiwań realizowanych przez sektor prywatny, ciężko będzie określić rzeczywistą skalę problemu: czy chodzi o zbyt małe zasoby złota, czy raczej o brak kapitału, który umożliwi ich wydobycie. Tylko ok. 13 proc. z 575 tys. km kw. terenów z geologicznym potencjałem zostało jak do tej pory szczegółowo zbadanych. Indie mogą siedzieć na wielkiej kopalni złota i nawet o tym nie wiedzą.

>>> Czytaj też: Indie przeżywają dramat. Susza może zatrzymać rozwój kraju