Rząd opowiada się za wprowadzeniem w Polsce euro z początkiem 2012 r. Takie stanowisko i "mapę drogową" rząd przyjął w ubiegłym tygodniu.

Dyplomatyczne podsumowanie

W spotkaniu w kancelarii premiera wzięli udział - oprócz szefa rządu - Jarosław Kaczyński i Przemysław Gosiewski (PiS), Grzegorz Napieralski i Wojciech Olejniczak (SLD), Jarosław Kalinowski i Stanisław Żelichowski (PSL) oraz Zbigniew Chlebowski (PO).

Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak ocenił, że spotkanie było ważnym krokiem do szybkiego wprowadzenia euro w Polsce. "Upłynęło w bardzo dobrej atmosferze otwarcia, chęci szukania dobrych dróg dojścia do euro. To, co najważniejsze: nikt nie zakwestionował celu wprowadzenia euro w Polsce. To na pewno bardzo ważny komunikat" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami.

Czas na dalsze rozmowy

Premier na spotkaniu zaproponował, aby w przyszłym tygodniu doszło do rozmów ekspertów klubów parlamentarnych z ministrem finansów w sprawie wprowadzenia euro w Polsce. Szef rządu zaproponował też, aby doszło do spotkania Rady Polityki Pieniężnej i szefa NBP z szefami partii i klubów.

Podczas spotkania uzgodniono również, że do końca listopada każdy klub parlamentarny przygotuje raport na temat najlepszego - według danej partii - terminu wprowadzenia euro. Do kolejnego spotkania Tuska z szefami partii i klubów dojdzie na początku grudnia, a debata w Sejmie - z udziałem premiera i ministra finansów - ma się odbyć przed Świętami Bożego Narodzenia.

Nowak przyznał, że - jeśli chodzi o referendum w sprawie wprowadzenia euro - partie pozostały przy swoich zdaniach. Ale - jak zastrzegł - politycy deklarują wolę rozmów.

Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski powtórzył po spotkaniu, że jego partia opowiada się za referendum w sprawie daty wejścia Polski do strefy euro. Przekonywał, że Polacy powinni mieć możliwość wypowiedzenia się w tej sprawie, ponieważ wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty będzie dotyczyło wszystkich obywateli i może mieć negatywne skutki.

W ocenie szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego spotkanie było dobre i merytoryczne. Przyznał, że podejście Jarosława Kaczyńskiego w sprawie euro pozostało niezmienne - prezes PiS uważa, że Polska powinna wejść do strefy euro najwcześniej za 10 lat.

"Zasadniczą rozbieżnością" nazwał Chlebowski warunek przeprowadzenia referendum w sprawie daty wejścia do strefy euro, jaki stawiają politycy Prawa i Sprawiedliwości.

Rząd ma poparcie SLD

Szef SLD Grzegorz Napieralski zadeklarował, że w sprawie wprowadzenia euro w Polsce jego partia jest po stronie rządu. "Chcemy wprowadzenia euro na dobrych warunkach, po spełnieniu wszystkich warunków, aby zabezpieczyć Polaków przed złym kursem" - podkreślił.

Napieralski nie widzi konieczności przeprowadzania referendum w sprawie daty przystąpienia Polski do strefy euro. Jak mówił, Polacy zdecydowali o tym wtedy, gdy wyrazili w referendum zgodę na członkostwo Polski w Unii Europejskiej.

W ocenie szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego podczas spotkania ustalone zostały "kierunki dojścia do pełnego konsensu" w sprawie euro. "Wszyscy uznali, że skoro podjęliśmy decyzję o wejściu do Unii, to następną decyzją powinna być wspólna waluta" - podkreślił.

Szybkie rządowe plany

Według założeń rządu, Polska miałaby w przyszłym roku przystąpić do mechanizmu ERM2, czyli dwuletniej poczekalni przed przyjęciem euro. W tym czasie kurs lokalnej waluty nie powinien wahać się wobec euro bardziej niż plus minus 15 proc.

Przed przyjęciem euro niezbędna jest jeszcze zmiana konstytucji, pozwalająca na rezygnację z narodowej waluty i przyznanie prawa emisji pieniądze instytucji innej niż NBP.

A w grudniu ma być znany raport NBP na temat skutków wprowadzenia euro w Polsce.