Maksymalnie 1,9 proc. na akcjach spółki energetycznej Enea mogli zarobić wczoraj inwestorzy indywidualni i instytucjonalni, którzy kupili jej papiery w ofercie publicznej po 15,4 zł za sztukę. Taki wzrost prawa od akcji Enei zanotowano przed godz. 10, potem kurs ustabilizował się w okolicy ceny emisyjnej.
Losy jednej z największych ofert prywatyzacyjnych ostatnich lat wahały się niemal do ostatniej chwili. Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) zdecydowało ostatecznie o przeprowadzeniu oferty dopiero po book buildingu, w którym badało zainteresowanie inwestorów akcjami i możliwą do osiągnięcia ceną. Analitycy szacują, że teraz kluczem do powodzenia inwestycji w papiery jednej z największych spółek energetycznych w Polsce będzie inwestor branżowy.
- W krótkim terminie na korzyść inwestycji w akcje Enei przemawiają plany rządu, który w przyszłym roku zamierza sprzedać posiadane akcje spółki inwestorowi branżowemu. Gdyby przetarg wygrał Vattenfall, aktualny akcjonariusz firmy, i ogłosił wezwanie na notowane akcje, musiałby zapłacić cenę równą minimalnej, po jakiej sam nabywał papiery - mówi Radosław Łukaszczuk z Millennium DM.
Vattenfall (jako jedyny inwestor branżowy) kupił akcje w ofercie, płacąc po 20,14 zł. Zarobić na różnicy między ceną dla inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych a tą, jaką zapłacił inwestor branżowy, będzie można tylko, jeśli rząd sprzeda akcje w ciągu roku.
Reklama
- Jeśli nie, Enea raczej nie będzie w najbliższym czasie dobrą inwestycją. Jest wyceniana wyżej od konkurentów, m.in. od notowanego na GPW CEZ-u. Porównując wskaźniki, CEZ to zdecydowanie lepsza inwestycja niż Enea. Bez inwestora branżowego w dłuższym terminie zarobienie na akcjach Enei będzie trudne, bo zarządzanie spółką przez Skarb Państwa nie gwarantuje trwałej poprawy rentowności i efektywności kosztowej - dodaje Radosław Łukaszczuk.
Z przebiegu oferty Enei zadowolony jest resort skarbu.
- Przy tym, co dzieje się na rynku, spółka zebrała 2 mld zł, a zapisów na akcje było o wiele więcej niż się spodziewaliśmy - mówi Maciej Wewiór, rzecznik resortu.
Dodaje, że po Enei Skarb Państwa może skierować na GPW kolejną grupę energetyczną - PGE. Ofertę planuje na kwiecień 2009 r., ale tylko przy sprzyjających warunkach rynkowych. A że resort wyklucza udział inwestorów branżowych, w niesprzyjających warunkach będzie ją przesuwał. Zgodnie z wcześniejszymi planami ministerstwa, na GPW pojawić się mają inne spółki z udziałem Skarbu Państwa, m.in.: BGŻ, Zakłady Azotowe Kędzierzyn i Kopalnia Bogdanka.
- Jesteśmy realistami i nie zakładamy, że wszystkie spółki uda się wprowadzić na giełdę, tak, jak planowaliśmy - przyznaje Maciej Wewiór.
Dla MSP priorytetem jest przygotowanie firm do debiutu, a decyzję będą zapadały po przygotowaniu i zatwierdzeniu prospektów emisyjnych - w zależności od sytuacji na rynku finansowym i kapitałowym.
- Nie chciałbym deklarować, jakie spółki pojawią się na giełdzie. W kilku przypadkach być może będziemy kontynuować drogę na giełdę, w innych będziemy rozpatrywać inne rozwiązanie, czyli poszukiwanie inwestora branżowego - twierdzi Maciej Wewiór.
Wszystko wskazuje na to, że w sumie do końca roku na GPW mogą pojawić się maksymalnie cztery nowe spółki. Będzie to Atrem, który z oferty planuje pozyskać 25-30 mln zł, Piecobiogaz (liczy maksymalnie na 72 mln zł), SAF (chce pozyskać do 25,5 mln zł) oraz Chemoservis-Dwory, który z powodu trudniej sytuacji na rynku zrezygnował z IPO. Do końca listopada do obrotu trafią istniejące akcje firmy.