Jak poinformował PAP szef biura rzecznika prasowego MSZ Rafał Sobczak wśród tematów trójstronnych konsultacji ministrów mają znaleźć się m.in. ocena decyzji podjętych przez szczyt NATO w Warszawie, sytuacja bezpieczeństwa w południowo-wschodniej części Sojuszu, relacje Turcji z UE oraz kryzys migracyjny. Waszczykowski, wraz z ministrami spraw zagranicznych Turcji Mevlutem Cavusoglu i Rumunii Lazarem Comanescu, mają też rozmawiać o konsekwencjach nieudanego zamachu stanu w Turcji i o dalszym rozwoju współpracy polsko-turecko-rumuńskiej.
W środę rano Waszczykowski zapowiadał w TVP Info, że podczas czwartkowych rozmów z ministrem Cavusoglu i prezydentem Erdoganem ma zamiar pytać o to, dokąd zmierza w tej chwili polityka turecka. Zaznaczył jednocześnie, że Turcja pozostaje w dalszym ciągu "wiarygodnym partnerem, wiarygodnym członkiem NATO" i Polska nie ma jak dotąd podstaw, aby "kwestionować zachowanie tureckie".
We wtorek Waszczykowski mówił z kolei, że wyjazd do Turcji to tzw. misja rozpoznawcza. "Chcemy pojechać i na miejscu, wraz z moim kolegą rumuńskim Lazarem Comanescu, porozmawiać z władzami tureckimi o co chodzi, co się stało, jak wygląda sytuacja bieżąca dzisiaj, jakie są dalsze plany polityki rządu tureckiego, jak oceniają sytuację wokół. Jakie jest ich nastawienie w dalszym ciągu do relacji z Unią Europejską i NATO, bo to jest bardzo ważny dla nas problem. Czy Turcy dalej chcą funkcjonować w NATO i realizować postanowienia szczytu natowskiego z Warszawy? Jakie są relacje z Rosją, które w tej chwili nabierają nowego charakteru?" - wyjaśniał w Polskim Radiu.
Szef MSZ zwrócił również uwagę, że czwartkowe konsultacje będą drugimi w zapoczątkowanym przez niego cyklu trójstronnych spotkań polsko-turecko-rumuńskich. Poprzednie miało miejsce 9 czerwca w Warszawie. Jak zaznaczył szef polskiej dyplomacji, spotkanie pierwotnie miało odbyć się w Bukareszcie, ale "ze względu na znane wypadki w Ankarze, w Stambule, zdecydowaliśmy się, że zmienimy miejsce spotkania na Ankarę".
Napięcia między zachodnimi stolicami i Ankarą narastają od 15 lipca, kiedy to w Turcji doszło do udaremnionej próby wojskowego zamachu stanu. W reakcji na nieudany pucz władze zatrzymały, zwolniły lub zawiesiły w obowiązkach dziesiątki tysięcy ludzi z powodu ich rzekomych powiązań z zamachowcami. Przywódcy wielu państw europejskich i USA wyrazili zaniepokojenie represjami i czystkami prowadzonymi przez Erdogana.
Zdaniem władz w Ankarze, UE i kraje zachodnie nie udzieliły Turcji należytego wsparcia i solidarności po lipcowym puczu. Rzecznik Erdogana Ibrahim Kalin stwierdził w sierpniu, że w tej sytuacji Ankara ma prawo "szukać innych opcji" współpracy wojskowej, poza NATO. Na początku sierpnia turecki minister ds. europejskich Omer Celik ostrzegł ponadto, że jego kraj przestanie realizować porozumienie z UE w sprawie odsyłania migrantów, jeśli Unia nie wyznaczy konkretnego terminu zniesienia wiz dla obywateli Turcji.
Do ocieplenia stosunków doszło natomiast między Turcją a Rosją. Putin i Erdogan pojednali się 9 sierpnia w Petersburgu po przeszło półrocznym kryzysie, który nastąpił we wzajemnych stosunkach po zestrzeleniu przez turecki myśliwiec rosyjskiego samolotu bombowego nad granicą turecko-syryjską. Przywódcy Rosji i Turcji postanowili w sierpniu m.in. wznowić współpracę w walce z Państwem Islamskim (IS) i innymi ugrupowaniami dżihadystycznymi. (PAP)