Komisja Nadzoru Finansowego potrzebowała ponad tygodnia na przedstawienie rynkowi swojej interpretacji zdarzeń na fixingu kończącym sesję 12 listopada. Tego dnia duże zlecenie kupna akcji spółek z WIG20 wyciągnęło indeks tuż przed zamknięciem o ponad 4 proc. w górę. Złożył je londyński JP Morgan Securities. Komisja uznała, że postępowanie osoby działającej w imieniu firmy mogło być manipulacją instrumentem finansowym i przekazała sprawę do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Prokuratura zapewne zdecyduje o wszczęciu postępowania, choćby z powodu zainteresowania mediów i zdecydowanego stanowiska KNF. Postępowanie nie będzie łatwe - mówi Adam Ruciński z kancelarii Ruciński i Wspólnicy.
Prokuraturze w przeprowadzeniu śledztwa będzie przeszkadzał nie tylko brak biegłych, ale też fakt, że zlecenie pochodziło z zagranicy.
- Gdyby sprawa trafiła na zdeterminowanego przedstawiciela prokuratury, który będzie współpracował z instytucjami unijnymi i nadzorem brytyjskim, jest szansa na jej spektakularne zakończenie. Ale jeśli postępowanie będzie przypominało dotychczasowe praktyki, nic z tego nie wyjdzie - mówi Grzegorz Zalewski, ekspert DM BOŚ.
Reklama
Według rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusza Martyniuka podejrzenie o manipulację przedstawiciela zagranicznej instytucji to niewątpliwa niedogodność, ale nie przeszkoda.
Nadziei na sprawne postępowanie nie dają wcześniejsze sprawy. Przykład: nierozstrzygnięta historia jednej z najgłośniejszych manipulacji na GPW, z 4 lutego 2004 r. Na tej sesji, między godz. 15.16 a 15.18, kurs marcowych kontraktów terminowych na WIG20 spadł o 6,6 proc., a potem wzrósł o 17 proc. Zmiany były efektem dwóch dużych zleceń na zakup i sprzedaż kontraktów po każdej cenie. Straty inwestorów oszacowano na ponad 5 mln zł. Za to inwestor z Wysp Dziewiczych miał zarobić 2,6 mln zł. W manipulację zamieszany był makler z krajowego biura maklerskiego. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia 29 listopada 2005 r.
- Do tej pory nie wyznaczono terminu pierwszej rozprawy - mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
Postępowania w sprawach dotyczących manipulacji instrumentami finansowymi z reguły zajmują kilka lat. Ostatni wyrok, z 8 sierpnia 2008 r., dotyczący manipulacji akcjami firmy ZPUE zapadł sześć lat po tym, jak Komisja zawiadomiła prokuraturę, która akt oskarżenia skierowała do sądu w lipcu 2005 r. Sąd uznał za winnych dwóch oskarżonych i wymierzył im kary 250 tys. zł i 60 tys. zł grzywny. Wyrok jest nieprawomocny, oskarżeni złożyli apelacje.
Wszystkie zawiadomienia o podejrzeniu manipulacji, jakie w 2007 roku złożyła KNF, dotyczyły GPW. Trzy z czterech tegorocznych dotyczą NewConnect. Postępowania toczą się we wszystkich sprawach, a w dwóch prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia.
FILIP GORCZYCA
menedżer w zespole ds. rynków kapitałowych PricewaterhouseCoopers.
Manipulacje kursem akcji są w każdym kraju niezwykle trudne do udowodnienia, choć wszystko zależy od danego przypadku. Jeśli mamy do czynienia z grupą przynajmniej dwóch podmiotów, które poprzez zawierane na rynku transakcje starają się wpłynąć na bieżący kurs giełdowy, sprawa jest nieco łatwiejsza niż w przypadku, gdy dany podmiot działa w pojedynkę. W takich sytuacjach wykazanie manipulacji stanowi niemal zawsze bardzo duże wyzwanie dla organów ścigania i postępowania rzadko kończą się wyrokami skazującymi.