Dziś na światowych rynkach dominował optymizm. Po istotnych zwyżkach indeksów azjatyckich, praktycznie wszystkie giełdy Europy otworzyły się na plusach, powiększając wzrosty w ciągu dnia. Na otwarciu zyskiwały również Dow Jones, Nasdaq i S&P500. Do poprawy nastrojów z pewnością przyczyniła się wypowiedź prezydenta-elekta Baracka Obamy, w której obiecał on stworzyć minimum 2,5 mln nowych miejsc pracy do 2011 roku, za sprawą największych od przeszło 50 lat robót publicznych. Pomógł również postęp w negocjacjach między Kongresem a Wielką Trójką z Detroit – według ostatnich ustaleń GM wraz z Fordem i Chryslerem mają otrzymać 15 mld USD, z 34 mld USD o które prosiły, w ramach krótkoterminowego planu pomocy. Plan długoterminowy ma zostać opracowany w styczniu, po przejęciu Białego domu przez ekipę Baracka Obamy.

Warszawski WIG20, podobnie jak inne giełdy europejskie, zwyżkował od rana, zamykając się z zyskiem powyżej 4,7%. Optymizm na giełdach nie przełożył się jednak na poprawę sentymentu do rodzimej waluty, która po chwilowym porannym umocnieniu systematycznie się osłabiała, osiągając około godziny 16:00 poziomy: 3,0350 złotego za dolara, oraz 3,9100 za euro. Na rynku wciąż utrzymuje się presja na osłabianie polskiej waluty, w wyniku której złoty jako jedna z pierwszych walut w regionie reaguje na negatywne informacje z regionu rynków wschodzących. Przyczyną dzisiejszego osłabienia była gwałtowna reakcja inwestorów na wiadomość o obniżeniu przez S&P ratingu dla Rosji na BBB, czyli do poziomu negatywnego. Sama presja deprecjacyjna spowodowana jest natomiast wciąż obecnym w polskich firmach problemem z rozliczeniem wystawionych opcji na zakup waluty zagranicznej.