Historia pokazuje, że największe wahania na rynkach surowców nie wynikały z technicznych czynników, lecz z decyzji podejmowanych w gabinetach rządowych. To tam zapadają postanowienia, które decydują, czy ropa będzie kosztować 60 czy 120 dolarów za baryłkę.

Eksperci tłumaczą, w jaki sposób polityka wpływa na ceny surowców poprzez kilka prostych, ale skutecznych mechanizmów. Najbardziej oczywisty to szok podażowy. Każda blokada transportowa, embargo czy atak na infrastrukturę wydobywczą natychmiast ogranicza dostępność surowca i wywołuje efekt niedoboru.

Równie ważna jest premia za ryzyko, czyli wzrost cen spowodowany samą obawą przed konfliktem. Inwestorzy zaczynają płacić więcej, zanim jeszcze dojdzie do realnych zakłóceń.

Do tego dochodzą sankcje i problemy logistyczne, które zmuszają rynki do szukania nowych, często droższych szlaków handlowych. W takich warunkach każde zakłócenie w łańcuchu dostaw, nawet pozornie lokalne, potrafi błyskawicznie przenieść się na globalne ceny.

Rynek pod lupą

Marek Górniak, Network Development Manager we Freedom24, podkreśla, że nikt nie wie, gdzie wybuchnie następny kryzys, ale wrażliwość rynku można mierzyć.

– Najważniejsze są trzy wskaźniki. Po pierwsze, globalne poziomy zapasów – im niższe, tym silniejsza reakcja rynku. Po drugie, koncentracja podaży: jeśli rynek zależy w dużym stopniu od jednego kraju, to system staje się podatny na wstrząsy. Po trzecie, backwardation (ujemna różnica pomiędzy notowaniami danego waloru w transakcjach terminowych i natychmiastowych – red.) to pewny znak napięć, dlatego dobrym wskaźnikiem potencjalnej zmiany cen jest kształt krzywej terminowej, która obrazuje przewidywany kurs danego surowca – mówi ekspert.

W latach 70. świat po raz pierwszy przekonał się, jak potężnym narzędziem może być ropa. Arabskie embargo z 1973 roku i rewolucja irańska z 1979 roku zakończyły epokę taniej energii i uświadomiły Zachodowi, że dostęp do surowców jest kwestią bezpieczeństwa narodowego. W 1990 roku, podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, ceny ropy skoczyły nie dlatego, że zabrakło surowca, ale dlatego, że rynki „handlowały strachem”.

Choć ropa naftowa jest najczęściej omawianym surowcem w kontekście geopolityki, te same mechanizmy działają również na innych rynkach. Gaz ziemny po 2022 roku stał się symbolem zależności Europy od decyzji politycznych. Utrata dostaw z Rosji wymusiła gwałtowne zwiększenie importu LNG i budowę nowych terminali, co podniosło koszty energii w całym regionie. Kryzys ten przyspieszył transformację energetyczną, ale też ujawnił, że bezpieczeństwo dostaw jest równie ważne jak rozwój OZE.

Miedź i metale ziem rzadkich z kolei pokazują, jak państwa mogą wykorzystywać dominację w zakresie surowców jako narzędzie wpływu. Chiny, które kontrolują większość globalnego rynku tych metali, już kilkukrotnie ograniczały eksport, wykorzystując surowce do wzmocnienia swojej pozycji w łańcuchach przemysłowych i technologicznych.
Podobne zależności widać w sektorze nawozów i żywności, gdzie sankcje na Rosję i Białoruś wywołały efekt domina. Ograniczenie eksportu nawozów doprowadziło do wzrostu kosztów produkcji rolnej, a w konsekwencji cen żywności na całym świecie.

Handel nie faktami, ale oczekiwaniami

Rynki surowców często reagują silniej, niż wynikałoby to z realnej skali zagrożenia. Dzieje się tak, ponieważ handlują one nie faktami, lecz oczekiwaniami. Traderzy i algorytmy wyceniają prawdopodobieństwa przyszłych zdarzeń, a nie ich faktyczne skutki. Gdy pojawia się informacja o napięciu politycznym czy możliwym konflikcie, kapitał natychmiast przesuwa się w stronę surowców uznawanych za bezpieczniejsze. Modele komputerowe i fundusze spekulacyjne wzmacniają ten ruch, tworząc tzw. efekt „echo shock”, w którym ceny rosną, mimo że podaż wciąż pozostaje stabilna.

Właśnie dlatego kluczowe staje się zarządzanie ryzykiem i dywersyfikacja portfela. Inwestorzy mogą się zabezpieczać poprzez złoto, ETF-y surowcowe czy krótkoterminowe kontrakty na ropę i gaz. Istotne jest też śledzenie danych o zapasach i strukturze kontraktów terminowych.

Eksperci tłumaczą, że współczesne rynki to mieszanka polityki, technologii i strachu.

– Dzisiejsze ceny surowców nie są już prostym odbiciem podaży i popytu, lecz lustrem globalnej niestabilności. Na sensacyjne wiadomości można reagować impulsywnie albo wykorzystywać je do podejmowania strategicznych decyzji. Zrozumienie jak i dlaczego polityka napędza rynki surowcowe pozwala na spokój i systematyczne myślenie w inwestowaniu. A w świecie, w którym nagłówki poruszają miliardami dolarów, to najlepsze aktywa w dowolnym portfelu – mówi Marek Górniak.

Co jest ważne dla Europy, co dla Azji

Europa wciąż najbardziej odczuwa konsekwencje uzależnienia od importu energii. Wojna w Ukrainie i sankcje wobec Rosji pokazały, jak kosztowna może być utrata jednego strategicznego dostawcy. Wysokie ceny energii uderzają w przemysł, transport i gospodarstwa domowe, a równocześnie przyspieszają inwestycje w odnawialne źródła i infrastrukturę LNG. Dla europejskich firm oznacza to konieczność adaptacji, od szukania nowych źródeł surowców po wprowadzanie rozwiązań zwiększających efektywność energetyczną.

W Azji kluczowym problemem jest zależność od metali ziem rzadkich i bezpieczeństwo szlaków morskich. Chiny kontrolują większość globalnej podaży tych metali, a każdy potencjalny konflikt w rejonie Morza Południowochińskiego lub Cieśniny Tajwańskiej może zaburzyć cały łańcuch dostaw technologicznych. Tymczasem Stany Zjednoczone zmagają się z innym typem ryzyka, tj. barierami sankcyjnymi i napięciami handlowymi, które ograniczają eksport i import kluczowych komponentów.

Dla polityków i decydentów gospodarczych związek między sankcjami a stabilnością rynku to lekcja, której wciąż trzeba się uczyć. Każde embargo, każda restrykcja handlowa i każda decyzja o ograniczeniu eksportu mają swoją cenę, nie tylko dla adresata sankcji, ale także dla gospodarek, które je nakładają. Kraje, które chcą ograniczyć swoją podatność na wstrząsy, muszą inwestować w dywersyfikację źródeł dostaw, infrastrukturę strategiczną i budowę rezerw surowcowych. W świecie, w którym konflikty gospodarcze potrafią być równie destabilizujące jak militarne, takie inwestycje stają się fundamentem bezpieczeństwa narodowego.

Polityka gospodarcza wymaga dziś znacznie większej ostrożności. Decyzje podejmowane z powodów ideologicznych lub doraźnych mogą w dłuższej perspektywie uderzyć w stabilność finansową i konkurencyjność gospodarki. Równowaga między celami politycznymi a ekonomicznymi to kluczowy element nowoczesnego zarządzania państwem.

Geopolityka nie zniknie z rynku surowców. Można jednak sprawić, by nie stała się narzędziem autodestrukcji. Umiejętność łączenia celów strategicznych z pragmatyzmem ekonomicznym to dziś jedna z najcenniejszych kompetencji w polityce globalnej.

MP