W debacie „Gaz ziemny – przejściowy, ale potrzebny”, która odbyła się podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, o przyszłości gazu i transformacji energetycznej dyskutowali: Jarosław Ziębiec, wiceprezes zarządu Towarowej Giełdy Energii, Hubert Kamola, wiceprezes zarządu Grupy Azoty, Adam Czyżewski, główny ekonomista Orlenu, Sławomir Hinc, prezes zarządu Gaz-Systemu, Dariusz Bliźniak, wiceprezes zarządu Grupy Kapitałowej Respect Energy, Sara Piskor, dyrektor ds. strategii, public affairs i komunikacji Europejskiej Sieci Operatorów Systemów Przesyłowych Gazu.
Przedstawiciele przemysłu i operatorów byli zgodni, że gaz ziemny jest niezwykle potrzebny, zarówno jako paliwo, jak i surowiec. Przydatność i popularność gazu będzie determinowana także przez jego cenę. Czy podobnie jak na rynku energii możliwa jest integracja regionalna w zakresie gazu?
Gaz zmigrował na giełdy, jeśli chodzi o handel, co potwierdza, że spełniają one swoją rolę. Myślę, że nie trzeba tworzyć dodatkowych narzędzi administracyjnych – podsumował Jarosław Ziębiec
– Gaz jest atrakcyjnym surowcem i tego nie trzeba wykazywać. Integracja europejskich rynków energii trwała kilkanaście lat. Nie ma czegoś takiego na rynku gazu i nie oczekuję, że to nastąpi. Zbyt dużo należałoby rzeczy zrobić – ocenił Jarosław Ziębiec, wiceprezes zarządu ds. rozwoju biznesu w Towarowej Giełdzie Energii. – Jeżeli mówimy, że gaz jest paliwem teoretycznie przejściowym, że degazyfikujemy Unię Europejską, to nie oczekuję, że na rynku gazu powstanie taki sam schemat handlu, ustalania ceny jednolitej na rynku, jak w przypadku rynków energii. Nikt nie będzie dążył do stworzenia analogicznego mechanizmu. Nie wiem, czy to jest w ogóle potrzebne. Mamy giełdy gazu – jest ich kilka w Europie – które spełniają swoją rolę – podkreślił.
Jak mówił, na giełdach widać wyraźną tendencję wzrostową.
– Gdy spojrzymy na ostatnie trzy lata, to – w przeciwieństwie do rynków energii – na rynku gazu mamy rzeczywiście ugiełdowienie – powiedział wiceprezes Towarowej Giełdy Energii, przywołując statystyki dotyczące Unii Europejskiej. W I kw. 2020 r. udział obrotów gazem na giełdach wyniósł ok. 36 proc., resztę stanowiły OTC i transakcje rejestrowane oraz rozliczane w izbach. W trzecim kwartale ubiegłego roku odsetek dotyczący giełdy przekroczył już 70 proc.
– Gaz zmigrował na giełdy, jeśli chodzi o handel, co potwierdza, że spełniają one swoją rolę. Myślę, że nie trzeba tworzyć dodatkowych narzędzi administracyjnych – podsumował Jarosław Ziębiec.
Uczestnicy dyskusji mówili także o wyzwaniach i możliwościach związanych z transformacją energetyczną. Sławomir Hinc, prezes Gaz-Systemu, zwracał uwagę na wyzwania związane z przesyłem.
– Mamy bardzo dużo źródeł odnawialnej energii na północy kraju i mogłaby ona być konsumowana na południu, gdzie niekoniecznie jest miejsce na lokowanie OZE – mówił. – Sieć gazowa w Polsce była budowana właściwie przez kilkadziesiąt lat. To pokazuje, że transport wodoru to też nie jest kwestia dekady, to jest projekt rozłożony na wiele, wiele, wiele lat do przodu – podkreślił z kolei, odnosząc się do kwestii budowania wodorociągów.
Adam Czyżewski, główny ekonomista w Orlenie, akcentował kwestię potencjalnych odbiorców wodoru.
– Z ekonomicznego punktu widzenia kluczowe jest pytanie, jak ten rynek wodoru się rozwinie w Europie. Kto będzie płacił za wodór, jakie branże, kto go najbardziej potrzebuje? Gdzie są substytuty dla wodoru, gdzie ich nie ma? Trzeba po prostu patrzeć, co się na tym rynku wodoru będzie działo, bo my na razie operujemy po stronie podażowej. Wytwarzamy, jesteśmy jednym z największych producentów wodoru – my Polska, ale też Orlen jako firma, ale zużywamy go wewnętrznie, na własne potrzeby. Jest pytanie, czy pojawią się odbiorcy na zewnątrz – zaznaczył.
Na problem odbiorców wodoru zwracał też uwagę Dariusz Bliźniak z Grupy Kapitałowej Respect Energy.
– Mamy dzisiaj dylemat, czy budować stacjonarny magazyn rzędu 1000 MW, który by pochłonął całą produkcję energii OZE, której system nie będzie przyjmował, czy na przykład zagospodarować to poprzez elektrolizę na produkcję wodoru – mówił.
Drugie rozwiązanie jest jego zdaniem bardziej skomplikowane właśnie z uwagi na brak konsumenta wodoru.
– Wodór możemy zmagazynować w miejscu wyprodukowania. To jest prawda, łatwo się magazynuje. Ale zamienianie wodoru z powrotem na energię elektryczną to ekonomiczny bezsens. Przy każdej zmianie postaci tracimy całą masę energii zawartej pierwotnie w tym nośniku, co podraża cały proces produkcyjny. Produkcja wodoru nie jest bez sensu, bez sensu jest jego zamienianie z powrotem na energię elektryczną. Ale już zamienianie na paliwo napędzające określone rzeczy ma jak najbardziej sens. Kwestia jest tylko tego, czy to będzie wystarczająca ilość i czy znajdzie on nabywcę – zaznaczył.
Do transformacji energetycznej przygotowuje się także Towarowa Giełda Energii, choć – jak zastrzegł Jarosław Ziębiec – wszystko zależy właśnie od sytuacji na rynku.
– Jako giełda jesteśmy na końcu łańcucha pokarmowego. Najpierw musi być wystarczająco dużo biometanu, wodoru, niekonsumowanego na własne potrzeby, i musi być popyt. Bardzo bym chciał, żebyśmy mieli czym handlować, tylko najpierw musi to być w odpowiedniej ilości. Jeżeli chodzi o wodór, jest to bardzo odległa przyszłość według mnie – ocenił.
„Transformacja dla przyszłości” to myśl przewodnia tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Wśród ścieżek tematycznych znalazły się m.in. „Energia i transformacja” oraz „Przemysł, surowce, paliwa”.