"Wszak wiadomo, iż obecny wzrost cen wynika (w znacznej mierze) z innych niż wewnętrzne, popytowe, źródła: z polityki 'gazowej' Putina, z 'naftowej polityki krajów OPEC+', z proekologicznej polityki UE i USA oraz z zerwania globalnych łańcuchów dostaw. W takim układzie inflacyjny wzrost cen trwałby (zapewne w mniejszym wymiarze), natomiast wzrost cen kredytu mógłby doprowadzić do znacznego zahamowania wzrostu gospodarczego i wzrostu bezrobocia – popadlibyśmy w stagflację" - napisał Kropiwnicki na swoim blogu.

"Zatem podnieść stopy dla okiełznania inflacji? A jeśli to tak podniesie ceny kredytów w bankach komercyjnych (nie mam wątpliwości, że jeszcze nie zamilknie wieść o decyzji RPP, a już 'w przygotowaniu' będą listy informujące ich klientów o nowym oprocentowaniu kredytów przez nich zaciąganych - zarówno na konsumpcję, jak i na cele konsumpcyjne), że 'zdusi' wzrost gospodarczy?" - dodał członek Rady.

Zaznaczył, że w przyszłym roku jednym z kluczowych czynników kształtujących gospodarkę będzie kwestia uruchomienia funduszy europejskich.

Reklama

"W roku 2022 wiele zależeć będzie nie tylko od polityki naszego rządu, ale także od tego, czy uruchomione zostaną przyznane nam (i nadal wstrzymywane) fundusze europejskie" - podsumował Kropiwnicki.

RPP podwyższyła stopy procentowe po raz pierwszy w październiku, w tym stopę referencyjną do 0,5% z 0,1%. W listopadzie podwyższyła stopę referencyjną do 1,25%, zaś w grudniu - do 1,75%.