Postępowanie przed sądem rejonowym dla Warszawy-Woli dotyczy zwrotu przez bank prowizji z tytułu udzielenia kredytu na zakup mieszkania. Kredyt ten został udzielony na 360 miesięcy, a do jego wcześniejszej spłaty doszło 19 miesięcy po zawarciu umowy.

Konsumentka, która zainicjowała proces uważa, że należy się jej zwrot proporcjonalnie obliczonej części tej prowizji. Bank wniósł o umorzenie sprawy, argumentując, że prowizja ma charakter jednorazowy i jako taka nie podlega obowiązkowi proporcjonalnego zwrotu w razie przedterminowej spłaty kredytu. Na wypadek, gdyby sąd uznał inaczej, bank przyjął, że kwotę podlegającą zwrotowi należy obliczyć nie według proporcji między okresem przewidzianym w umowie a datą, w której doszło do spłaty kredytu, lecz z uwzględnieniem spodziewanych (i utraconych) przez bank odsetek, za okres od dnia faktycznej spłaty kredytu do dnia spłaty pierwotnie określonego w umowie.

W pytaniach zadanych Trybunałowi Sprawiedliwości, warszawski sąd dąży do ustalenia, czy zgodnie z unijną dyrektywą w sprawie konsumenckich umów o kredyt związany z nieruchomościami mieszkalnymi, w razie wcześniejszej spłaty kredytu, konsumentowi przysługuje zwrot części prowizji za jego udzielnie. A po drugie, jak obliczyć należną konsumentowi część prowizji.

W przedstawionej w czwartek opinii rzecznik generalny TSUE zajął się wyłącznie kwestią obliczenia kwoty prowizji, przypadającej konsumentowi w wypadku przedterminowej spłaty kredytu.

Reklama

Jego zdaniem dyrektywa 2014/17/UE nie ustanawia konkretnej metody kalkulacji obniżki całkowitego kosztu kredytu. "Metody tej nie da się ustalić w drodze wykładni literalnej, systemowej ani celowościowej. Decyzja prawodawcy unijnego w tej kwestii nie wynika także z prac przygotowawczych nad wyżej wymienioną dyrektywą" - czytamy w opinii.

W ocenie Manuela Camposa Sanchez-Bordonii, okoliczność, że "metoda oparta na proporcji okresu, przez który umowa nie będzie wykonywana do okresu wynikającego z samej umowy jest prostsza lub bardziej zrozumiała dla przeciętnego konsumenta, nie ma rozstrzygającego znaczenia".

"Dyrektywa niczego w tym względzie nie narzuca ani nie zakazuje, w szczególności nie determinuje rozwiązania +domyślnego+. W konsekwencji rozstrzygnięcie sądu krajowego będzie musiało opierać się na innego rodzaju argumentach" - podsumował rzecznik generalny Trybunału.

Opinia rzecznika jest wstępem do wyroku w tej sprawie. TSUE może się z nią zgodzić i często tak się dzieje, ale może również wydać zupełnie inne orzeczenie.