O tym, że ważną rolę w światowych łańcuchach dostaw energetyki słonecznej pełni chiński Sinciang, pisaliśmy w DGP w czerwcu. Pochodzi stamtąd ok. 45 proc. krzemu wykorzystywanego w fotowoltaice. Z ustaleń naukowców z Uniwersytetu Sheffield Hallam wynika, że znaczna część branży może korzystać z owoców niewolniczej pracy Ujgurów.
Ale to nie koniec. Jak wynika z ustaleń firmy analitycznej Bernreuter specjalizującej się w rynku wykorzystywanego w panelach słonecznych krzemu polikrystalicznego i produkowanych na jego bazie płytek krzemowych, źródłem przewagi Chińczyków w jednej ze strategicznych nisz zielonej gospodarki jest też tani prąd z węgla, który stanowi największą część kosztów produkcji polikrzemu.