Wskaźnik Oil Climate Index plus Gas (OCI+), opublikowany w czwartek przez organizację non-profit Rocky Mountain Institute (RMI), klasyfikuje 135 światowych producentów ropy naftowej i gazu ziemnego (którzy łącznie odpowiadają za połowę światowych dostaw tych surowców) na podstawie analizy pełnego cyklu życia ich emisji w 2020 roku. Według tej analizy, rosyjskie pole gazowe Astrachańskie pozostawia największy ślad w całym łańcuchu dostaw ze względu na częste wycieki z rurociągów i innej infrastruktury. Turkmenistan w Południowym Basenie Kaspijskim i Basen Permski w Zachodnim Teksasie zajmują drugie i trzecie miejsce. Większość tamtejszych emisji powstaje podczas produkcji – podaje Bloomberg.

Zaniżone poziomy emisji

Narzędzie OCI+, stworzone przez naukowców z RMI, Uniwersytetu Stanforda, Uniwersytetu Calgary i Koomey Analytics, oraz towarzyszący mu raport stwierdzają, że znaczące emisje z paliw kopalnych występują nie tylko w miejscu ich spalania, ale także bezpośrednio na głowicy odwiertu oraz podczas przetwarzania, rafinacji i transportu. RMI szacuje, że program raportowania emisji gazów cieplarnianych Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska dwukrotnie zaniża poziom emisji w przemyśle naftowym i gazowym. Projekt został sfinansowany przez organizację filantropijną Michaela Bloomberga, założyciela i większościowego właściciela Bloomberg LP, do którego należy Bloomberg News.

Metan, gaz cieplarniany, który jest podstawowym składnikiem gazu ziemnego i silnym czynnikiem powodującym globalne ocieplenie, odpowiada za ponad połowę emisji operacyjnych w zakładach na całym świecie. W raporcie stwierdzono, że ograniczenie spalania i uwalniania tego gazu oraz zapewnienie prawidłowego działania sprzętu na polach naftowych może pomóc w znacznym zmniejszeniu emisji w górnictwie, a redukcję metanu nazwano „najwyższym priorytetem dla sektora naftowego i gazowego”.

Reklama

Konieczność ograniczenia emisji stała się bardziej nagląca

Ceny ropy i gazu gwałtownie wzrosły po tym, jak popyt na nie wzrósł po pandemii koronawirusa oraz w wyniku zakłóceń spowodowanych wojną Rosji z Ukrainą. Pomimo wzrostu produkcji energii ze źródeł odnawialnych, globalna zależność od paliw kopalnych będzie rosła, zanim zmniejszy się w wyniku przejścia na rozwiązania alternatywne (takie jak wiatr i energia słoneczna). Jednak konieczność ograniczenia emisji stała się coraz bardziej nagląca. Zespół naukowców wspierany przez Organizację Narodów Zjednoczonych ostrzegł niedawno, że emisje muszą zostać znacznie ograniczone do 2030 r., aby uniknąć katastrofalnych skutków ocieplenia klimatu przekraczającego cele określone w Porozumieniu Paryskim na poziomie 1,5° i 2° Celsjusza.

W raporcie zaleca się kupowanie paliwa w miarę możliwości lokalnie, aby zaoszczędzić na emisji związanej z transportem. Mimo to według analizy OCI+ Europa może uniknąć pewnych emisji, kupując gaz z USA, który jest schładzany do postaci ciekłej i przesyłany przez ocean, a nie z Rosji. Od dziesięcioleci polityka w tym zakresie skupia się na ograniczaniu emisji pochodzących z samochodów i elektrowni, co nakłada odpowiedzialność na konsumentów, przy niewielkiej przejrzystości w zakresie emisji pochodzących od samych producentów.

Gaz ziemny produktem ubocznym

Starzejące się pola naftowe i gazowe stają się bardziej intensywne pod względem emisji gazów cieplarnianych, ponieważ do wydobycia paliwa spod ziemi potrzeba coraz więcej energii i wody. Jak wynika z dotychczasowych badań, średni poziom emisji z typowego dużego pola naftowego podwoi się w ciągu 25 lat. Dwóch głównych kandydatów do likwidacji to pola Minas w Indonezji i Wilmington w Kalifornii.

Narzędzie internetowe wyszczególnia również udział emisji z obiektów, w których dochodzi do spalania nadmiaru gazu ziemnego (tzw. flaring). Praktyka ta jest notorycznie spotykana w basenie permskim, gdzie ropa naftowa jest najbardziej opłacalnym paliwem, a gaz ziemny – uciążliwym produktem ubocznym.