Takie wnioski płyną ze studium, sporządzonego na zamówienie DG Energy (Generalnego Dyrektoriatu ds. Energii Komisji Europejskiej).

Głównym zadaniem studium jest identyfikacja barier, komplikujących wejście na lokalne rynki gazu, które - jak wiadomo, mają odegrać znaczącą rolę w procesie transformacji i dekarbonizacji. I od razu Polska ląduje na przysłowiowym widelcu: jest jedynym krajem w Unii, który wymaga licencji (koncesji) na obrót gazem z zagranicą. I rzeczywiście, w polskim porządku prawnym mamy dwa rodzaje koncesji: OPG na obrót paliwami gazowymi w kraju, oraz OPZ - na obrót z zagranicą.

Jak jest w innych państwach członkowskich? Najwięcej, bo po osiem krajów wymaga albo jednaj koncesji zintegrowanej, albo prostego zgłoszenia działalności. W sześciu państwach Unii, w tym w Niemczech, Belgii, Finlandii i Danii w ogóle nic nie trzeba. Traderzy, którzy nie handlują produktami dostarczanymi bezpośrednio do klienta, jedynie rejestrują się w wirtualnym punkcie obrotu. Jeżeli mają w ofercie fizyczną dostawę towaru, dostęp do sieci gazowej dostają bezpośrednio od operatora przesyłowego (TSO), bez zawracania głowy regulatorowi.

W raporcie ocenia się, że wymóg posiadania dodatkowej koncesji na obrót z zagranicą wygląda na przesadny w stosunku do ochrony interesu publicznego.

Reklama

Dotkliwa bariera obowiązku magazynowego

Studium pochyla się też nad słynną „ustawą magazynową”, którą zresztą Komisja Europejska już nas ściga. Autorzy raportu przypominają, że szczęśliwy posiadacz koncesji OPZ, jeśli chce rzeczywiście handlować, musi trzymać rezerwy obowiązkowe gazu w wysokości średniego 30-dniowego importu oraz mieć zdolność dostarczenia ich w ciągu maksimum 40 dni.

Wskazuje się też na wymogi dywersyfikacji, określone w tzw. rozporządzeniu dywersyfikacyjnym. W przypadku importu przez tradera, do 2022 r. nie więcej niż 70 proc. towaru może pochodzić z jednego źródła.

Szczególnie w przypadku Polski wygląda to na środek hamowania handlu transgranicznego, a związek miedzy bezpieczeństwem dostaw a dodatkowymi wymaganiami jest trudny do zrozumienia - czytamy w raporcie.

Bezpieczeństwo dostaw dotyczy głównie odbiorców końcowych. Nawet jeśli sprzedawca hurtowy nie wywiąże się ze zobowiązań, zwykle nie ma bezpośredniego wpływu na dostawy do nich - podkreśla się.

Jakie są bariery wejścia na polski rynek? Co zrobić żeby rynki działały lepiej? O tym w dalszej części tego artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl