Uzależnienie UE od importu ON i LPG wynika z trzech czynników. Po pierwsze, z kształtu europejskiego rynku paliwowego, czyli rosnącego od lat popytu na ON i spadającego popytu na benzynę. Stosunek zużycia obu paliw wynosi obecnie 2,8:1, a w Polsce nawet 3,2:1. Po drugie, z możliwości produkcyjnych europejskich rafinerii produkujących ON i benzynę w stosunku ok. 2,3:1 (w Polsce 2,7:1). Po trzecie, ze stosunkowo niewielkiego wydobycia gazu ziemnego, a to właśnie przy okazji tego procesu jest produkowana większość światowego LPG. Zgodnie z danymi Eurostatu z 2019 r. zużywaliśmy w Europie zdecydowanie więcej ON (257 mln t) i LPG (30 mln t), niż wyprodukowaliśmy (233 mln t ON i 15,5 mln t LPG), wytwarzając jednocześnie zdecydowanie więcej benzyny (104 mln t) od jej zużycia (50,5 mln t). W konsekwencji Europa musi importować diesel i LPG, w tym z Rosji, oraz eksportować ponad połowę produkowanejbenzyny.
Ewentualne zwiększenie produkcji paliw w europejskich rafineriach doprowadziłoby do jeszcze większej nadpodaży benzyny, która mogłaby nie zostać wchłonięta przez światowy rynek. Trudno byłoby również szybko zwiększyć produkcję LPG, które jest produkowane głównie przy okazji wydobycia gazu ziemnego oraz jako produkt uboczny przy produkcji paliw. Podobnie sytuacja wygląda w Polsce – również w naszym kraju produkcja ON (13 mln t) i LPG (0,7 mln t) nie zaspokaja potrzeb krajowego rynku (17,8 mln t ON i 2,8 mln t LPG), natomiast sytuacja na rynku benzyny (4,9 mln t zużycia, 4,4 mln t produkcji) jest zdecydowanie bardziej zbilansowana. Uzależnienie europejskiego i polskiego rynku od importu LPG i ON sprawia, że sprowadzamy oba paliwa najczęściej z tych krajów, które oferują nam paliwa w najniższej cenie. Ze względu na bliskość geograficzną Rosji (i wynikające z tego niskie koszty logistyczne) jest naturalne, że dużą część paliw importowaliśmy w ostatnich latach właśnie z kierunku wschodniego, i dotyczy to w szczególnościPolski.