Francja, największy producent energii jądrowej w Europie, zapowiadała odrodzenie sektora atomowego. Decyzje Macrona miały popchnąć francuski przemysł do przodu. Z kolei korespondentka ARD z Paryża Julia Borutta informuje, że „ambitne plany napotykają poważną porażkę”.

Niektóre z reaktorów stoją bezczynne (29 z 56). Są wyłączone m.in. z powodu konserwacji. Pojawił się problem z korozją. Bernard Doroszczuk, prezes Urzędu ds. Bezpieczeństwa Jądrowego (ASN) – cytowany przez serwis „Tagesschau" – zaznacza, iż „w tej chwili kontrole nie pozwalają na stwierdzenie, jak duże są pęknięcia w rurach chłodzących”. Jak dodał, by to sprawdzić, „trzeba wyłączyć reaktory”.

Tylko 37 proc. zapotrzebowania na energię dostarczyły w kwietniu francuskie elektrownie jądrowe – podkreśla korespondentka ARD. To mniej niż kiedykolwiek wcześniej.

Reklama

18,5 mld euro to kwota, na którą szacuje niedobór przychodów największy europejski dostawca energii jądrowej Electricité de France (EDF).

Sytuacje komplikuje duże zapotrzebowanie na pracowników. „Do 2026 r. nastąpi sześciokrotny wzrost zapotrzebowania na wyspecjalizowaną kadrę” – wynika z szacunków EDF. Rozwiązania na kłopoty Francji nie widać, pojawiają się natomiast obawy dotyczące tego, czy zimą zabraknie prądu.

„Przemysł i państwo muszą się teraz zaangażować” – zapowiada Doroszczuk. Jeśli to nie nastąpi, plany Francji mogą nie zostać zrealizowane. Jak podkreśla, taki scenariusz „byłby najgorszy dla wiarygodności całego programu przemysłowego”.

Jednym z głównych czynników, które pokrzyżowały plany Paryża, są skutki rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Rosja była najważniejszym klientem francuskiego przemysłu jądrowego”. Zamówienia się kurczą – zaznacza Mycle Schneider, autor The World Nuclear Industry Status Reports. Wcześniej Rosja była postrzegana jako „decydujący, najbardziej agresywny promotor” budowy elektrowni jądrowych.