Jak podają Koreańczycy, spotkanie miało na celu zapoznanie przedstawicieli regionu z projektem budowy elektrowni jądrowej w Koninie oraz wzmocnienie komunikacji z regionem. Zaprezentowano najważniejsze informacje o projekcie, mocne strony koreańskiej technologii ARP1400 oraz osiągnięcia w ramach inwestycji realizowanej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Spółka KHNP podkreślała fakt, że budowa elektrowni jądrowej pozwoli na ożywienie lokalnej gospodarki oraz utworzenie nowych miejsc prac.

"Nie ma oporów wobec inwestycji"

– Seminarium było kolejnym krokiem w kierunku komunikacji z miastem Konin, a w przyszłości planujemy zorganizować programy umożliwiające wymianę na różnych poziomach w regionie, w którym ma zostać zbudowana elektrownia jądrowa – powiedział Insik Park, wiceprezes wykonawczy KHNP odpowiedzialny za międzynarodowy rozwój biznesu jądrowego.

Reklama

Było to pierwsze oficjalne spotkanie władz KHNP z przedstawicielami samorządu lokalnego. Na spotkaniu był też obecny ambasador Korei Południowej. – Zobaczyli oni miasto, w którym nie ma oporów wobec inwestycji. Będziemy chcieli zapytać mieszkańców o akceptację, ale powinien to zrobić przede wszystkim inwestor. Jednak w Koninie nie ma środowisk politycznych i społecznych, które protestowałyby przeciwko atomowi. Pod tym względem miasto jest gotowe na inwestycję – ocenia Tomasz Nowak (KO), poseł z okręgu konińskiego w rozmowie z Forsal.pl. Dodaje on, że przeprowadzone badania opinii wśród społeczności lokalnej mają potwierdzić ten stan rzeczy.

- Nie przeprowadzaliśmy badań dotyczących poziomu poparcia dla planowanej inwestycji – potwierdza z kolei prezydent Konina Piotr Korytkowski w komentarzu dla Forsal.pl. - W moim odczuciu natomiast, kiedy informacja o możliwości budowy elektrowni jądrowej w Koninie pojawiła się w przestrzeni publicznej, mieszkańcy zobaczyli w niej szansę na rozwój regionu. Nie spotkałem się z głosami sprzeciwu, raczej z bardzo ważnymi pytaniami dotyczącymi np. kwestii bezpieczeństwa. Przypomnę, że jesteśmy w procesie transformacji energetycznej, jesteśmy też regionem mocno związanym z energetyką – podkreśla Korytkowski.

Potrafią budować elektrownie na czas

Ostatni sondaż wśród mieszkańców Wielkopolski Wschodniej badający poparcie dla inwestycji w energetykę jądrową w regionie został przeprowadzony w 2010 r. Wówczas 54 proc. respondentów opowiedziało się za atomem.

Jednak według władz Konina odpowiedź na ewentualne wątpliwości mieszkańców powinna być odpowiedzialnością inwestora. - Podkreślaliśmy w rozmowie z inwestorem, że musi być prowadzony dialog z lokalną społecznością. Wszelkie wątpliwości, dotyczące np. wspomnianego bezpieczeństwa, muszą być jasno wyjaśnione. Takie czynniki, jak pozytywny klimat wokół takiej inwestycji, nastroje wśród mieszkańców, komunikacja – są bardzo istotne. Jest to wielka szansa dla naszego regionu, ale też mieszkańcy powinni być przekonani, że jest to nowe otwarcie również dla nich – dodaje prezydent Konina.

- Chcemy, by ta inwestycja była wiarygodna, by projekt został wykonany o czasie, czyli w terminie 10-12 lat, bo wtedy będziemy mieli poważną dziurę w systemie energetycznym. Te gwarancje powinny być wyartykułowane. Mamy przykład ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, że Koreańczycy potrafią budować elektrownie jądrowe na czas – mówi poseł Tomasz Nowak.

Dla strony samorządowej istotne jest również odparcie argumentu, że w budowę elektrowni jądrowych mogą być zaangażowane tylko podmioty państwowe. Chociaż Polska Grupa Energetyczna i KHNP to spółki z udziałem skarbu państwa, to projekt w Koninie jest przedsięwzięciem biznesowym. – Jeśli państwo polskie dostanie gwarancję, że budowa nie będzie przesadnie obciążała budżetu państwa i zostanie ukończona o czasie, będzie to podstawa, by dać projektowi zielone światło – dodaje Nowak.

Konin liczy na korzyści

Do wybudowania takiej inwestycji potrzebny jest rozwój niezbędnej infrastruktury drogowej i kolejowej. Strona polska chce przerzucić tego typu koszty na inwestorów. Ochronom interesów samorządu mogłaby służyć specustawa dla regionu Wielkopolski Wschodniej.

Konin liczy na wymierne korzyści, jakie ma mu dać budowa elektrowni jądrowej. - Zależy nam na tym, by stworzone zostały miejsca pracy dla mieszkańców. Mamy potencjał w mieszkańcach, którzy mają doświadczenie, są czynni zawodowo, wiele lat przepracowali w branży energetycznej. Mamy zatem energetyków, mamy infrastrukturę, jesteśmy gotowi, by po przeprofilowaniu energetyki na jądrową wykorzystać ten potencjał, który posiadamy. Liczymy na to, że na budowie skorzystają lokalne firmy, które mogłyby zostać włączone w proces inwestycyjny – mówi Piotr Korytkowski.

Miasto czerpałoby z inwestycji korzyści w formie podatku od nieruchomości. Władze liczą na to, że atom będzie stanowić koło zamachowe dla gospodarki całego regionu. Oprócz energii elektrycznej produkowany mógłby być też wodór – w okresach wysokiej produkcji prądu ze źródeł odnawialnych, nadwyżka mocy z elektrowni jądrowej mogłaby być wykorzystywana do produkcji zeroemisyjnego paliwa, m. in. na potrzeby transportu.