Ponad 2 mld zł, czyli ponad 500 mln dol., zarobi firma WB Electronics, mająca siedzibę w Ożarowie pod Warszawą. Tyle jest wart podpisany 6 maja 2022 r. kontrakt na dostawę systemu Gladius. Łącznie chodzi o kilkaset bezzałogowców, z których jedne będą pełnić funkcje obserwacyjne, a inne uderzeniowe w trybie kamikadze. – To największy kontrakt w historii naszej firmy – mówił na konferencji prasowej po podpisaniu kontraktu Piotr Wojciechowski, prezes Grupy WB, której roczne przychody w ostatnich latach wynosiły ok. 100 mln dol.
To niejedyny duży kontrakt podpisany w ostatnim czasie przez polskie Ministerstwo Obrony. W połowie kwietnia była to warta prawie 400 mln dol. umowa na pierwsze elementy systemu obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu – Narew. W tym przypadku głównym dostawcą będzie państwowa Polska Grupa Zbrojeniowa (z rocznymi przychodami rzędu ok. 1,5 mld dol.) do spółki z brytyjskim koncernem zbrojeniowym MBDA. 5 kwietnia podpisano umowę międzyrządową ze Stanami Zjednoczonymi na dostawę 250 czołgów Abrams, które wyprodukuje koncern General Dynamics. Do Polski mają trafić do końca 2026 r. Ten kontrakt ma wartość zdecydowanie większą – mowa tu o prawie 5 mld dol.
Podpisane w ostatnich tygodniach umowy jasno pokazują, że polski resort obrony ruszył na zakupy, a wieloletnie problemy z decyzyjnością rozwiązała rosyjska agresja na Ukrainę. W przyszłym roku MON będzie dysponował jeszcze większymi środkami, ponieważ ustawa o obronie ojczyzny zakłada ich zwiększenie do co najmniej 3 proc. PKB. Według danych NATO w 2021 r. Warszawa wydała na obronność 2,34 proc. PKB. Przeliczając na dolary, było to ok. 15 mld.
Ostatnie kontrakty pozwalają na kilka wniosków. Po pierwsze w najbliższych latach polski przemysł zbrojeniowy będzie mógł liczyć na zwiększenie przychodów. Oprócz wspominanych kontraktów zapewne podpisana zostanie warta ok. 15 mld dol. umowa na cały system Narew. Kooperacja PGZ z MBDA ma być trampoliną, dzięki której polski koncern ma pozyskać nowoczesne technologie rakietowe. Do końca 2023 r. można się też spodziewać podpisania zakupu na bojowe wozy piechoty Borsuk, których Wojsko Polskie ma w sumie pozyskać ponad tysiąc. To też kontrakt wart kilka miliardów dolarów.
Reklama
Po drugie co najmniej tyle samo, a być może więcej zarobią zagraniczne koncerny zbrojeniowe. Jeszcze w tym roku można się spodziewać umowy z amerykańskim Raytheonem na dostawę kolejnych czterech baterii systemu Patriot – to także będzie kontrakt wart ok. 5 mld dol. Planowany jest zakup śmigłowców uderzeniowych, gdzie wybór zostanie dokonany między koncernami Boeing i Bell.
Co ważne, amerykańskie koncerny będą przez lata zarabiały na serwisie sprzętu, który pojawi się w Polsce. Na przykład obecnie polski przemysł nie ma żadnych zdolności do jakiegokolwiek serwisowania czołgów Abrams. Zapewne w najbliższym czasie nasze firmy będą musiały opanować takie umiejętności, ale będzie to dotyczyć najbardziej podstawowych kwestii.
Po trzecie polskie firmy mają teraz szanse wprowadzić na rynek naprawdę innowacyjne rozwiązania, jak choćby wspominany system Gladius grupy WB czy BWP Borsuk, którego seryjna produkcja powinna się rozpocząć w 2025 r.
Do tej układanki trzeba też dodać to, że ukraiński przemysł obronny został w dużej mierze zniszczony przez Rosjan, a to oznacza, że choćby prace naprawcze ciężkiego sprzętu wojska Ukrainy będą prowadzone m.in. w Czechach i zapewne w Polsce. To szansa dla pogrążonego od lat w kryzysie Bumaru Łabędy (będącego również częścią PGZ). Ale w tej sprawie oficjalnych komunikatów nie ma.
Tak więc w najbliższych kilku latach obroty polskich firm zbrojeniowych na pewno wzrosną, można się spodziewać także wzrostu ich kompetencji. Eksport polskiego przemysłu obronnego jest raczej niewielki – wynosił mniej niż 500 mln dol. w 2020 r. i był w dużej mierze zasługą zakładu produkującego śmigłowce i komponenty do nich, który znajduje się w Mielcu i jest częścią koncernu Lockheed Martin. Prawdopodobnie w najbliższych latach także to się zmieni – być może gwiazdami eksportowymi zostaną produkowany przez Mesko (PGZ) zestaw przeciwlotniczy Piorun, który pokazał swoją skuteczność, czy właśnie bezzałogowe statki powietrzne, które wytwarza Grupa WB.
W dalekim horyzoncie widać jednak także czarne chmury. Powodem jest brak poważnych prac badawczo-rozwojowych, które w ostatnim czasie zleciłoby Ministerstwo Obrony Narodowej. Prace nad wspominanym wyżej BWP Borsuk rozpoczęły się w 2014 r., tak więc od momentu ich rozpoczęcia do wdrożenia produkcji seryjnej minie ok. 10 lat. Podobnie było choćby z armatohaubicami Krab, które dziś produkuje HSW (PGZ).
– Jeśli wkrótce to się nie zmieni, to za kilka lat polski przemysł obronny może nie mieć własnych, w miarę nowoczesnych produktów – mówi nam osoba z branży. By po realizacji podpisywanych właśnie kontraktów przemysł znów nie wpadł w kryzys, już teraz potrzebne są umowy na nowe produkty, które wdrażane będą w latach 30. ©℗