Koncentracja rosyjskiego metalu to trudna kwestia dla giełdy LME, która w zeszłym roku była wzywana przez przodujących zachodnich producentów, w tym w tym Alcoa Corp., i handlowców, do zakazania dostaw z Rosji. Jednak londyńska giełda ostatecznie zdecydowała się tego nie robić z powodu obaw o niestabilność rynku.

Istnieje bowiem obawa, że jeśli duże ilości niechcianych rosyjskich dostaw utkną na giełdzie, to cena referencyjna może zostać zniekształcona. Dlatego LME w poniedziałek broniło swojej decyzji dotyczącej kontynuacji dopuszczania rosyjskiego aluminium do obrotu, publikując dane pokazujące, że 19 proc. ze 167 550 ton aluminium, o które wnioskowano w maju, to był rosyjski metal.

„Sugeruje to, że rosyjskie aluminium nadal przepływa przez sieć magazynów i że znacząca grupa światowych konsumentów nadal akceptuje rosyjski metal” – podała giełda.

Brakuje metalu z innych kierunków

Reklama

Jak dowiedział się Bloomberg, w zeszłym miesiącu firma IXM, należąca do chińskiej CMOC Group Ltd. (która zbudowała dominującą pozycję na rynku aluminium), zaczęła wycofywać część metalu z giełdy – głównie w celu dostarczenia go swoim klientom.

Jednak dom handlowy odrzucał rosyjskie aluminium i przyjmował wyłącznie dostawy materiałów nierosyjskich, ponieważ nie miał pewności, czy znajdzie nabywców na rosyjski metal. To jest najnowszy dowód rozbieżności na rynku, które sprawiają, że kontrakty na London Metal Exchange są coraz bardziej zależne od rosyjskiego materiału.

W maju Rosja odpowiadała za dwie trzecie aluminium na londyńskiej giełdzie LME, podczas gdy zapasy metalu innego pochodzenia niż rosyjski gwałtownie spadły.

Najnowsze dane pokazują, że udział rosyjskiego metalu stanowiącego podstawę kontraktu LME na aluminium, wzrósł z 52 proc. pod koniec kwietnia do 68 proc. pod koniec maja.

ikona lupy />
Rosja odpowiada za dwie trzecie aluminium LME. Zapasy innego pochodzenia gwałtownie spadły w maju / Bloomberg