"Bezpieczeństwo żywnościowe Polski w następstwie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego nie jest zagrożone w sposób bezpośredni" - poinformowano w opublikowanym w czwartek Tygodniku Gospodarczym PIE. Polski Instytut Ekonomiczny zwrócił uwagę, że wybuch konfliktu i przewidywane zakłócenia w dostawach skutkowały wzrostem cen żywności na rynkach światowych.

Jak czytamy w tygodniku, Polska importuje z Ukrainy i Rosji niewielkie ilości zbóż. W 2021 r. na rynek polski trafiło 65,0 tys. ton ukraińskich zbóż o wartości 15,4 mln euro. Ukraina miała duży udział w polskim imporcie tylko mniej znaczących gatunków zbóż – żyta (60 proc.), gryki (14,5 proc.) oraz owsa (10 proc.). Przywóz kukurydzy i pszenicy był niewielki - odpowiednio 1,4 proc. oraz 0,9 proc. Z Rosji zaś sprowadziliśmy 10,1 tys. zbóż o wartości 5 mln euro, głównie gryki.

Według analityków PIE, konflikt w większym stopniu może przyczynić się do pogorszenia bezpieczeństwa żywnościowego Europy. Ukraina miała wysoki udział w imporcie zewnętrznym UE, m.in. kukurydzy (w 2020 r. odpowiadała za 55 proc. pozaunijnych dostaw), pszenicy (12 proc.), gryki (11 proc.) oraz jęczmienia (8 proc.). Udział Rosji w przywozie do UE tych zbóż był niższy i nie przekraczał kilku procent. "Mniejsze dostawy ze Wschodu to efekt nie tylko problemów z transportem towarów z terenów objętych działaniami wojennymi, ale również wprowadzanych przez Ukrainę i Rosję ograniczeń w eksporcie towarów" - stwierdzili analitycy.

Reklama

Egipt i Turcja uzależnione od zboża z Rosji i Ukrainy

W ocenie PIE, skutki konfliktu najbardziej odczują regiony Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej - w 2020 r. trafiło tam aż 85,8 proc. eksportu rosyjskiego jęczmienia i 33,3 proc. pszenicy, a z Ukrainy po ok. 42 proc. pszenicy i jęczmienia oraz 27,8 proc. kukurydzy.

Najbardziej uzależnione od eksportu zbóż z tych dwóch krajów są Egipt i Turcja. W 2020 r. Rosja odpowiadała za 60 proc. przywozu pszenicy do Egiptu, a Ukraina za kolejne 26 proc. Z Rosji i Ukrainy pochodziło też 75 proc. pszenicy sprowadzonej do Turcji, 52 proc. kukurydzy i 38 proc. jęczmienia. Rosyjskie i ukraińskie dostawy zapewniały także 96 proc. dostaw pszenicy do Libanu i 54 proc. do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Ceny żywności szybują w górę

Analitycy zwrócili uwagę, że wybuch konfliktu spowodował dalszy wzrost cen żywności na rynkach światowych. Już przed inwazją ceny żywności były wysokie. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), indeks cen żywności w lutym 2022 r. wyniósł 140,7 pkt. i był najwyższy w historii. W porównaniu ze styczniem br. wzrósł o 5,3 pkt., a z lutym 2021 r. – o 24,1 pkt. Działania zbrojne tylko przyspieszyły te wzrosty. Podczas niespełna dwóch tygodni konfliktu ceny pszenicy i kukurydzy na europejskiej giełdzie MATIF wzrosły o około 40 proc. - zauważyli analitycy.

Ich zdaniem rosnąć będą również ceny rzepaku, słonecznika, oleju rzepakowego, słonecznikowego i sojowego. W 2020 r. Rosja i Ukraina, z łącznym udziałem 58 proc., były największymi światowymi eksporterami oleju słonecznikowego. Dużo importowały też rzepaku, słonecznika, oleju słonecznikowego i sojowego. Zdaniem PIE, "Polska może odczuć skutki zakłócenia dostaw tych produktów, gdyż Ukraina jest ich ważnym dostawcą". W 2021 r. z tego państwa pochodziło 79 proc. dostaw do Polski oleju sojowego, 45 proc. – słonecznikowego, 20 proc. – rzepakowego i nieco ponad 15 proc. nasion rzepaku.

Do wzrostu cen żywności przyczynią się również drożejące nawozy - wskazali analitycy PIE. Zwrócili uwagę, że już obecnie kosztują one więcej niż przed rokiem, a ich ceny nadal będą rosnąć z powodu drożejącego gazu. Ponadto, Rosja zapowiedziała wstrzymanie eksportu nawozów, co dodatkowo zachwiałoby rynkiem. W 2020 r. była ona (z udziałem 12,6 proc.) największym światowym eksporterem nawozów. Odczuliby to także polscy rolnicy, bo 27 proc. importu nawozów do Polski pochodziło z Rosji - wskazano. (PAP)

autor: Anna Wysoczańska