Po tym jak przez Polskę rozpoczął się transport ukraińskiego zboża, w mediach pojawiły się doniesienia, że rolnicy są zaniepokojeni jego napływem. Wskazują, że wypełniają się polskie magazyny, przez co - jak się obawiają - w silosach nie będzie miejsca na polskie zboże z tegorocznych żniw.

Kowalczyk był pytany podczas piątkowej konferencji o propozycje resortu ws. pomocy rolnikom przy skupie zbóż w sytuacji, gdy na polski rynek napływa zboże z Ukrainy, a magazyny zbożowe są zapełnione.

"Pracujemy nad planem, który precyzyjnie ogłoszę we wtorek" - odpowiedział szef MRiRW. "Chciałbym przedstawić to również na Radzie Ministrów. Rada Ministrów, mam nadzieję, to zaakceptuje - roboczo to wszystko dogrywamy" - dodał.

Jak wskazał Kowalczyk, "trwają jeszcze prace nad systemem finansowania tego planu, rodzajów skupu". Dodał, że będą przedstawione różne warianty. "Są przymiarki dofinansowania" - powiedział, odnosząc się do pytania o ceny skupu pszenicy.

"Rolnicy, którzy będą chcieli sprzedać zboże po żniwach, w czasie żniw nie będą mieli z tym problemu. Jesteśmy przygotowani na nawet kilka milionów ton zbóż" - zapewnił wicepremier.

Kowalczyk zwrócił uwagę na "ogromny kryzys zbożowy na rynkach światowych". "Rolnicy, którzy mają możliwości przechowalnicze, powinni z tych możliwości skorzystać, bo na pewno w drugim półroczu zboże nie będzie tańsze" - zaznaczył. Dodał, że jest ono surowcem poszukiwanym obecnie na giełdzie, a jego cena nie spada.

Minister przyznał, że są "lokalne problemy z dostępnością magazynów" - głównie w województwach podkarpackim i lubelskim. "Te chcemy rozwiązać już w sposób zorganizowany, żeby rolnicy w tamtych terenach głównie mieli możliwość sprzedaży tego zboża, jeśli tylko zechcą" - wskazał.

Kowalczyk o cenach żywności: Nie spodziewam się istotnego wzrostu

Osiągnęliśmy już wyższy poziom cen żywności, więc nie spodziewam się istotnego wzrostu - ocenił w piątek wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Według niego dopóki będzie trwała wojna w Ukrainie, ceny zbóż nie będą spadać.

Szef resortu rolnictwa pytany w piątek o ewentualny dalszy wzrost cen żywności odpowiedział: "Osiągnęliśmy już wyższy poziom cen, więc nie spodziewam się istotnego wzrostu cen".

Kowalczyk zastrzegł, że przewidywanie w sytuacji, kiedy trwa wojna w Ukrainie "jest bardzo ryzykowne". "Wszystko zależy od tego, jaka będzie sytuacja na rynkach światowych" - zastrzegł.

Według Kowalczyka cena polskiej żywności, "nie jest uzależniona tak mocno, jak by się wydawało od polityki polskiego rządu". "My możemy tylko łagodzić te skutki (wzrostu cen - PAP)" - stwierdził.

Dodał, że "dyktatorem cen zbóż" jest m.in. giełda MATIF. "Dopóki będzie trwała wojna w Ukrainie, ceny zbóż nie będą, myślę, spadać" - powiedział Kowalczyk.

Jak poinformował w piątek Główny Urząd Statystyczny, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w czerwcu br. wzrosły rdr o 15,5 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,5 proc. Analitycy rynku zwrócili uwagę, że najmocniej wzrosły ceny paliw i energii, szybko drożała także żywność.

autorki: Magdalena Jarco, Ewa Nehring