Gość studia DGP odniósł się do panelu dyskusyjnego zorganizowanego pod hasłem „AI a prawo autorskie. Szanse i zagrożenia dla twórców”, gdzie została poruszona kwestia wykorzystania generatywnej sztucznej inteligencji do tworzenia treści imitujących ludzką twórczość.
Jak uczy się AI
Mecenas Maciej Janik zaznaczył, że problem polega na tym, iż AI nauczyła się swoich umiejętności, analizując ogromne ilości danych dostępnych w internecie, w tym utwory stworzone przez ludzi. Proces ten odbywał się bez zgody i wynagrodzenia dla twórców. W efekcie, maszyny są dziś w stanie konkurować z ludzką pracą, a nawet „zabrać chleb” artystom, ponieważ odbiorcy mogą wybierać między twórczością syntetyczną a tą, za którą stoi człowiek.
Jak podkreślił Maciej Janik, choć w prawie istnieją pewne instrumenty ochrony, są one często niedostosowane do wyzwań, jakie stawia AI. Jednym z narzędzi jest zastrzeżenie praw, które twórca może zgłosić, aby jego dzieła nie były wykorzystywane do eksploracji tekstów i danych (text and data mining) bez jego zgody. Jak jednak podkreśla mecenas Janik, to rozwiązanie jest niewystarczające.
Potrzebne dobre unijne i krajowe prawo
Największym wyzwaniem jest stworzenie prawa, które będzie wybiegało w przyszłość. Maciej Janik zwrócił uwagę na zderzenie interesów dwóch grup: twórców, dążących do ochrony swojej pracy, oraz wielkich platform AI, które argumentują, że ich rozwój to innowacje. Z tego powodu tworzone regulacje, jak np. unijny AI Act, są niestety mało elastyczne i punktowe. Prawnik stwierdził, że w imię innowacji nie należy poświęcać ludzi, a prawodawcy powinni tworzyć przepisy z wizją, do czego doprowadzi to za kilka lat.
Ekspert odniósł się również do kwestii egzekwowania prawa. Problem leży w tym, że narzędzia prawne mają charakter prywatny, co oznacza, że indywidualny twórca musiałby pozywać potężne, międzynarodowe platformy. W praktyce jest to niemal niemożliwe z uwagi na nierówność stron. Rozwiązaniem jest nadanie ochronie twórców charakteru zbiorowego. Dlatego w Stanach Zjednoczonych powszechne są pozwy zbiorowe, a w Europie coraz większe znaczenie mają organizacje zbiorowego zarządzania, takie jak ZAiKS.