Rewolucja technologiczna z jednej strony oferuje nowe, potężne narzędzia, z drugiej stawia pytania o prawa autorskie, wiarygodność i przyszłość całego sektora kreatywnego. Debata zorganizowana pod hasłem „AI a prawo autorskie. Szanse i zagrożenia dla twórców”, obnażyła złożoność problemu, jakim jest ekspansja generatywnej sztucznej inteligencji. Uczestnicy dyskusji, choć na co dzień wykorzystują narzędzia AI, zgodnie podkreślali, że nie zastępuje ona ludzkiej twórczości, a jedynie ją wspomaga.
Trzeba podchodzić z dystansem
Ferid Lakhdar, wiceprezes Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, podzielił się swoimi doświadczeniami jako artysta i kompozytor.
– Używam AI jako narzędzia – stwierdził, wymieniając jej zastosowanie w procesach technicznych, takich jak miksowanie i mastering. Jak mówił, dzięki AI utwór można dostosować tak, aby brzmiał doskonale na każdym urządzeniu od radia samochodowego po telefon. Zaznaczył jednocześnie, że sztuczna inteligencja nie tworzy za niego pracy w przysłowiowy jeden dzień, jej rola jest czysto wspomagająca.
Tomasz Pietryga, redaktor naczelny Dziennika Gazety Prawnej, również podzielił się osobistą historią. Przyznał, że na początku był zafascynowany AI, ale ten entuzjazm szybko mu przeszedł.
– Tworzyłem artykuł, dużą analizę na temat przestępczości w Polsce, i zapytałem sztuczną inteligencję o 10 przykładów najbardziej drastycznych zbrodni – opowiadał.
Chociaż AI szybko podała listę z opisami i linkami do wiadomości na ich temat, to okazało się, że jedna z nich była całkowicie zmyślona.
– Ta historia dowodzi, że jeśli nie podchodzimy do sztucznej inteligencji z dystansem, może wyrządzić nam, czyli mediom, krzywdę – powiedział Tomasz Pietryga, odnosząc się do wiarygodności efektów działania AI.
Podkreślił, że sztuczna inteligencja jest coraz częściej używana przeciwko mediom, na przykład za sprawą algorytmów, które tworzą syntezy tekstów dziennikarskich, ukrywając źródła.
Ferid Lakhdar odniósł się również do kwestii nadmiernego polegania na AI, przywołując przykład nawigacji GPS, z której korzysta, nawet wracając do domu, choć zna drogę. Jego obawy wzrosły, gdy zauważył, że 11-letni syn sprawdza wszystko z ChatGPT, choć przecież nie każda informacja, jaką w tej sposób otrzymuje, jest prawdą. Jak mówił wiceprezes ZAiKS-u, nie chodzi o brak zaufania do maszyn, ale o konieczność weryfikacji informacji, niezależnie od ich źródła. Clemens Appl, kierownik Centrum Prawa Własności Intelektualnej, Mediów i Innowacji na Uniwersytecie Dunaju w Krems w Austrii, wskazywał, że problemem jest pokutujące przekonanie o nieomylności maszyn.
Katharina Uppenbrink, dyrektorka niemieckiej Copyright Initiative/Initiative Urheberrecht, przytoczyła doświadczenia organizacji reprezentującej 140 tys. twórców. Większość z nich używa AI, ale nie do tworzenia dzieł. To, co jest opracowane lub wyprodukowane przez generatywną sztuczną inteligencję, nazwała „produktem”. Jak opisywała, AI pomaga autorowi szukać pomysłów czy tworzyć podsumowania, ale nie zrobi za niego wszystkiego, czyli nie stworzy gotowego dzieła.
Uczestnicy debaty byli zgodni co do tego, że sztuczna inteligencja nie jest w stanie zastąpić ludzkiej kreatywności. Ferid Lakhdar opisał proces twórczy jako coś nieomal magicznego. Jak mówił, to wpisana w nią dusza odróżnia prawdziwą twórczość od generowanych przez AI produktów. Wiceprezes ZAiKS-u podał przykład piosenkarza, kompozytora, poety Boba Dylana, który niekoniecznie był dobrym gitarzystą, ale jego twórczość kryła duszę i poruszającą treść. Wyraził obawę, że piosenki tworzone przez sztuczną inteligencję będą po prostu do siebie podobne.
Problem z regulacjami
Katharina Uppenbrink przypomniała, że przemysł kreatywny i kulturalny w Europie to potężna gałąź gospodarki, zatrudniająca 8 mln pracowników.
– Prawda jest taka, że programy sztucznej inteligencji zostały zasilone danymi autorów, których nikt o to nie pytał – zaznaczyła, zwracając uwagę na problem braku zgody i odpowiedniego wynagrodzenia dla twórców, których dzieła posłużyły do trenowania algorytmów.
Według niej trzeba zwrócić uwagę, jakie dokładnie są konsekwencje wykorzystania sztucznej inteligencji. I podała przykład branży tłumaczeń, gdzie pracownicy na masową skalę są wypierani przez AI.
– To jest globalny problem – podsumowała Katharina Uppenbrink.
W dyskusji panowała zgodność co do tego, że obecne ramy prawne są niewystarczające, aby chronić twórców. Tomasz Pietryga stwierdził, że potrzebne są regulacje na wielu poziomach, włączając w to znakowanie treści generowanych przez AI oraz odpowiedzialność za nie. Dodał, że rewolucja cyfrowa tak pędzi do przodu, iż objęcie jej regulacją, która byłaby precyzyjna i wybiegała w przyszłość, jest niewyobrażalne. Natomiast nie powinno to zniechęcać do podejmowania działań prawnych odpowiadających na potrzeby tu i teraz.
Uczestnicy dyskusji postulowali, aby na poziomie europejskim stworzyć uniwersalne ramy, które choćby minimalnie zabezpieczą prawa twórców.
Clemens Appl mówił o tym, że dyrektywa DSM (Digital Single Market), przyjęta przez Parlament Europejski 17 kwietnia 2019 roku, mająca na celu harmonizację przepisów dotyczących prawa autorskiego w Unii Europejskiej oraz stworzenie jednolitego rynku cyfrowego, wprowadziła wyjątek od prawa autorskiego dla eksploracji tekstu i danych (TDM, Text and Data Mining). Jest jednak sporne, czy prowadzona w ramach TDM analiza danych zawierających utwory może również służyć szkoleniu generatywnej AI, czy nie. Zwrócił uwagę, że w rzeczywistości jest wiele problemów, jeśli chodzi o egzekwowanie prawa, uczciwe wynagrodzenie twórców oraz negocjacje z tym związane. Podkreślił, że potrzebne są rozwiązania wybiegające w przyszłość.
Katharina Uppenbrink podkreślała z kolei, że reguły prawne muszą być dostosowane do nowej sytuacji i możliwe do wyegzekwowania.
Jaki będzie dalszy kierunek zmian
W dyskusji przywołano klauzulę „opt-out”, która teoretycznie pozwala twórcom na wyłączenie swoich dzieł z wspomnianego powyżej wyjątku dla TDM. W praktyce nie skutkuje podpisywaniem licencji z organizacjami zbiorowego zarządzania przez firmy dostarczające narzędzi generatywnej AI. Jak stwierdzono, potrzebnych jest więcej regulacji, które w połączeniu z rozstrzygnięciami sądów w sprawach dotyczących AI zadecydują o kierunku zmian. Niewykluczone, że wpływ mogą mieć też wyroki wydawane w Stanach Zjednoczonych, choć amerykańskie prawo autorskie istotnie różni się od tego, które obowiązują w państwach UE.
Uczestnicy debaty przedstawili konkretne pomysły na to, jak naprawić obecną sytuację. Podano przykład niemieckiej organizacji zbiorowego zarządzania GEMA, zajmującej się pobieraniem z rynku i wypłacaniem tantiem twórcom i wydawcom muzycznym, która wytoczyła procesy firmom technologicznym, Open AI i SUNO, w związku z bezumownym wykorzystaniem chronionej prawem twórczości do trenowania swoich modeli AI.
Clemens Appl zgodził się, że potrzebne jest rozwiązanie, które zrekompensuje autorom zastępowanie twórczości wytworami AI, ponieważ jest to realny, istniejący problem. Zaproponował dwojakie podejście: rozwiązania sektorowe, dostosowane do specyfiki danej branży, oraz rekompensatę dla uprawnionych liczoną od wyniku finansowego dostawców systemów AI. Zauważył przy tym, że wartość tworzona przez AI nie staje się jedynie udziałem firm technologicznych, ale – przede wszystkim – użytkownika.
Oprócz regulacji eksperci podkreślili znaczenie edukacji oraz współpracy ponad granicami. Wskazali na konieczność prowadzenia rozmów na międzynarodowych forach. Zwrócili też uwagę na ważną rolę Parlamentu Europejskiego, który powinien być sojusznikiem twórców. Wyrazili przy tym umiarkowany optymizm co do zakończenia debaty, ponieważ bigtechy nie chcą się dzielić zyskami, a bez mocniejszej regulacji, której inicjatorem, tak jak dotychczas, powinna być Unia Europejska, rozwiązanie problemów może się okazać trudne. Wielkie firmy technologiczne często ograniczają się do deklaracji, które nie przekładają się na realne działania.
Paneliści podkreślili, że chodzi o to, by zdefiniować europejski sposób radzenia sobie z wyzwaniem. Clemens Appl zauważył, że prawo autorskie jest tylko elementem wielkiej układanki, a do ochrony demokracji i kultury potrzebne są szersze rozwiązania prawne. Jak podsumował, potrzebne jest bardziej przemyślane podejście, które wykracza poza samo prawo autorskie i uwzględnia cele polityczne oraz ochronę praw podstawowych.
Europa, zdaniem panelistów, ma szansę wypracować unikalne, sprawiedliwe rozwiązanie, które będzie wprowadzać równowagę innowacji i ochrony ludzkiej kreatywności.
Organizator
Partner relacji