Prof. SGH dr hab. Małgorzata Molęda-Zdziech zaznacza, że temat nie jest nowy: „inne formy dezinformacji, np. plotka, istniały odkąd istnieje człowiek i społeczne kontakty. To, co różni dezinformację od tradycyjnych form wprowadzania rozmówcy w błąd jest jej zamierzony i celowy charakter”.

Sytuacje zagrożenia – jak sytuacja wojny czy pandemii – bardzo sprzyjają potrzebie dezinformacją. Chodzi o to, aby spolaryzować pewne grupy społeczne, by ukryć informacje i przykryć je negatywnym, zmanipulowanym przekazem.

Intensyfikacja dezinformacji pojawiła się wraz z nadejściem nowych technologii, tzn. mediów społecznościowych. W tych mediach każdy z nas może być pseudodziennikarzem. „Nie zawsze trzeba być pierwszym” – przestrzega prof. Molęda-Zdziech, komentując przymus natychmiastowej reakcji i przekazywania wiadomości.

Jak sprawdzić, czy jesteśmy ofiarami dezinformacji? Prof. Molęda-Zdziech podkreśla, jak ważne jest dywersyfikowanie źródeł informacji. Ma to związek z relacjami społecznymi: „jeśli możemy informację przedyskutować z osobą z zupełnie innej bańki, to często da nam inne spojrzenie na problem”.

Reklama

Jeśli zaś chodzi o nowe podejście w konsumpcji, nie jest to jedynie marketing. „Młode pokolenie zaczyna być trendsetterem zmiany w myśleniu o środowisku. Oczywiście, dla firm jest to duże wyzwanie. Celem firmy jest zysk, ale teraz trzeba myśleć o tym, by produkt wpisywał się w gospodarkę cyrkularną. Producent i sprzedawca ma brać odpowiedzialność za to, co dalej dzieje się z produktem”. Mowa tu o odnawianiu, naprawianiu, tzw. opiece posprzedażowej.