Inwestorzy zaczęli jednak kupować akcje banków, zadowoleni, że standardy te nie okazały się bardziej rygorystyczne.
Dwadzieścia siedem państw członkowskich Bazylejskiego Komitetu Nadzoru Bankowego uzgodniło w ostatnią niedzielę, że od 2019 r. banki będą musiały faktycznie potroić swój kluczowy wskaźnik kapitałowy z 2 do 7 proc. Wskaźnik ten mierzy bufor w postaci aktywów najwyższej jakości, jaki banki trzymają na poczet przyszłych strat.
Z porozumienia zadowoleni byli regulatorzy i organizacje branżowe. Przedstawiono je jako ważny krok na długiej drodze do zapobieżenia powtórki z kryzysu finansowego, bez narażania na szwank kruchego ożywienia gospodarczego.
Także inwestorzy zareagowali z entuzjazmem, windując kursy akcji banków. Banki uznawane za najlepiej dokapitalizowane zyskały najwięcej; francuski Societe Generale umocnił się o 4,3 proc., a amerykański JPMorgan o 3,7 proc.
Reklama
Jednak krytycy porozumienia narzekali, że definicje kapitałowe oraz dotyczące kalendarza podnoszenia funduszy zostały rozwodnione, by zdobyć poparcie Niemiec i innych krajów. Ostrzegli również, że wdrożenie nowych standardów płynnościowych od 2015 r. może zagrozić systemowi finansowemu.
– Regulatorzy najwyraźniej ulegli presji ze strony banków. Nie sądzę, by współczynnik Tier 1 był wystarczająco wysoki, by poradzić sobie z kolejnym takim kryzysem – powiedział Jacqui Hatfield, prawnik w kancelarii Reed Smith.
Długi kalendarz i szczere przyznanie przez niektóre kraje, że wolałyby ostrzejsze standardy, wywołały obawy o nierówne wdrażanie postanowień porozumienia i arbitralne działania regulatorów. Globalne banki z siedzibami na Wall Street, w City i w Szwajcarii obawiają się, że będą się musiały zmierzyć z ostrzejszymi przepisami.
Wskazują przy tym na szwajcarski finisz, który tamtejsi regulatorzy dorzucają tradycyjnie do globalnych standardów, i wolę Wielkiej Brytanii, by wprowadzić twardsze zasady w innych kwestiach, takich jak płace. Stwierdzili również, że amerykańscy regulatorzy mogą rozważyć krótszy kalendarz wprowadzania zmian i stać się przedmiotem presji ze strony Kongresu, by zaostrzyć stanowisko.
To może wywołać potencjalny konflikt z inwestorami, którzy już naciskają na najlepiej dokapitalizowane banki w USA i w Europie, by rozważyły odkup akcji i wyższą dywidendę.
Choć analitycy nazywają porozumienie umiarkowanym, niemieckie banki z sektora publicznego twierdzą, że może ono zaszkodzić niemieckiej gospodarce, ponieważ będą one musiały zwiększyć kapitał zbyt szybko.