W ubiegłym roku wartość transakcji ujętych na rachunku obrotów bieżących bilansu płatniczego Polski wyniosła niemal 4,2 bln zł – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. Była 2,5-krotnie wyższa niż 10 lat wcześniej. Co do zasady każda transakcja, której skutkiem jest dostawa towaru czy usługi, ma odbicie w postaci przepływu pieniędzy. Statystyka banku centralnego pokazuje więc pośrednio, jak rośnie znaczenie płatności transgranicznych. A nasz kraj nie jest pod tym względem wyjątkiem.

Uczestnicy dyskusji DGP „Nowy (wspaniały?) świat płatności międzynarodowych” są przekonani, że na tym nie koniec rozwoju.

– Cały czas jesteśmy w trendzie wzrostowym. Wzrosty napędza to, że żyjemy w coraz bardziej zglobalizowanym świecie. Coraz więcej podróżujemy – wskazuje Izabela Całusińska, dyrektor odpowiedzialna za cash management w ING Banku Śląskim.

– Mamy nowe pokolenie konsumentów. Mówi się o „konsumencie 2.0”. On jest niecierpliwy. Dużo kupuje w internecie, a sklep czy dostawca nie ma dla niego narodowości. Chce po prostu zrealizować zakup. Dla tych konsumentów ważne jest prostu to, żeby zakup przebiegł szybko i sprawnie, nie są zainteresowani tym, jaka płatność jest w tle – dodaje Marta Postek, dyrektor departamentu bankowości transakcyjnej Banku Millennium.

Katarzyna Szumilas, główna menedżerka w Visa ds. rozwoju Visa Direct w Europie Środkowo-Wschodniej, krajach nordyckich i bałtyckich, wskazuje na znaczenie płatności międzynarodowych realizowanych pomiędzy klientami indywidualnymi.

ikona lupy />
Materiały prasowe

– ONZ szacuje, że ok. 800 mln ludzi na świecie otrzymuje pieniądze od rodziny czy znajomych z zagranicy. Popatrzmy, ilu migrantów jest w naszym kraju. Według ZUS mamy ponad 1,1 mln pracujących obcokrajowców. Wśród nich są osoby spoza Unii Europejskiej, ludzie pochodzący z Azji czy Ameryki Południowej, w tym m.in. z Ukrainy, Białorusi czy Nepalu. Oni również chcą korzystać z przelewów międzynarodowych – mówi Katarzyna Szumilas. – Płatności zagraniczne dawniej były zarezerwowane dla firm, dziś stają się codziennością także dla klientów indywidualnych. Bank Światowy w 2011 r. raportował, że wolumen takich transakcji wyniósł 514 mld dol., 10 lat później było to już 773 mld dol. – dodaje.

– Inny aspekt to rozwój klasycznej wymiany handlowej, co oznacza nie tylko konieczność korzystania z przelewów międzynarodowych, lecz także krajowych w walucie innej niż złoty – mówi przedstawicielka ING BSK.

– Firmy coraz śmielej wychodzą za granicę. Prowadzą biznes nie tylko w krajach UE i planują rozszerzenie swojej działalności na inne państwa. Jak pokazują nasze globalne badania, 79 proc. małych i średnich firm widzi swoją szansę w rozwoju sprzedaży międzynarodowej – podkreśla Katarzyna Szumilas.

– Polska jest jednym z liderów w Europie, jeśli chodzi o przyciąganie inwestycji bezpośrednich. Dzieje się tak, mimo że jesteśmy de facto państwem przyfrontowym. W 2023 r. było to ok. 230 inwestycji. Dynamika w tym obszarze wciąż jest jedną z najbardziej korzystnych w Europie. Stajemy się hubem nie tylko dla projektów związanych z działalnością back office, ale pojawiają się również inwestycje związane z middle office i usługami jeszcze bardziej technologicznie zaawansowanymi – zauważa Paweł Bułgaryn, zastępca dyrektora departamentu strategii Ministerstwa Finansów.

Przestrzeń dla fintechów

Wraz z globalizacją i ze wzrostem skali transferów międzynarodowych na rynku zaczęli się pojawiać nowi gracze. W przeszłości był on zarezerwowany dla banków. Teraz są aktywni na nim również przedstawiciele branży fintech.

– Dla klientów, zwłaszcza dla firm, które co do zasady wysyłają duże kwoty, ważne są bezpieczeństwo, zaufanie, przewidywalność. Tu wydaje się, że pozycja banków jest mocna. Bank jest synonimem bezpieczeństwa. Pracując z klientami na co dzień, widzimy, że oni wciąż chętniej realizują rozliczenia przez banki niż przez fintechy – mówi Marta Postek. Choć równocześnie przyznaje, że klienci zwracają uwagę na transparentność transferów. Chodzi nie tylko o ich koszt, lecz także o wysokość kwoty, jaka dotrze na konto odbiorcy, czy o możliwość śledzenia transferu.

– Fintechy czy tzw. neobanki bardzo mocno wchodzą w nasze życie. Zaczyna się zwykle od relacji z klientem indywidualnym. Ale później doświadczenie, przyzwyczajenia z tej relacji indywidualnej są przenoszone na relacje firmowe. Klienci oczekują tego samego poziomu usług – wskazuje Izabela Całusińska. Zwraca uwagę, że sytuacja fintechów jest o tyle łatwiejsza, że ich działalność jest budowana na nowo, podczas gdy w bankach problemem są systemy tworzone w przeszłości, w innych warunkach funkcjonowania rynku.

– Branża fintech ma swego rodzaju premię za lekkość. Do tego nie patrzy przez pryzmat „utraconych prowizji”, z czym często zmagają się banki – zauważa.

– To prawda, że banki są instytucjami zaufania publicznego, lecz widzimy, że konsumenci poszukują możliwości przesłania pieniędzy również u innych podmiotów – fintechów. Coraz częściej robią to także firmy, choć dla transakcji wysokokwotowych bank wciąż jest partnerem gwarantującym bezpieczeństwo. Chciałabym jednak zwrócić uwagę, że banki i fintechy współpracujące z Visą mogą skorzystać z naszej sieci, by przesyłać pieniądze od punktu A do olbrzymiej liczby punktów na prawie całym świecie, w 180 walutach – i odbierać w tej, która ma faktycznie znaczenie dla odbiorcy, zapewniając jednocześnie szybkość, bezpieczeństwo i przejrzystość transakcji. By pokazać skalę tej sieci – od października 2022 r. do września 2023 r. zanotowaliśmy ponad 7,5 mld transakcji Visa Direct – jednego z naszych rozwiązań. Nawet gdyby każdy mieszkaniec Rumunii codziennie przez cały rok przesyłał jeden przelew, korzystając z Visa Direct, to nadal byłaby to mniejsza liczba transferów – mówi obrazowo Katarzyna Szumilas.

Istotną rolę odgrywają regulacje, takie jak unijne dyrektywy dotyczące usług płatniczych – PSD.

– Pierwsza dyrektywa PSD de facto otworzyła rynek płatności w Europie. Pojawiła się konkurencja dla banków. To dziesiątki poważnych graczy, którym pomogła również możliwość pozyskania znaczącego finansowania dla start-upów. Te podmioty sprawiły, że i banki zaczęły poważniej myśleć o poprawieniu jakości oraz cen swoich usług. Dyrektywa PSD2 dała nam tzw. otwartą bankowość: na infrastrukturze bankowej rozwiązania płatnicze mogą tworzyć instytucje pozabankowe. Kolejna dyrektywa PSD3 to już nie będzie rewolucja – a raczej ewolucyjne podejście do dalszego rozwoju rynku płatności bezgotówkowych – mówi Paweł Bułgaryn.

Wskazuje on, że te regulacje miały znaczenie również dla rozwoju polskiego rynku płatniczego.

– Mamy tu dziesiątki podmiotów pozabankowych. Mamy również polskich graczy z aspiracjami ogólnoeuropejskimi – dodaje przedstawiciel resortu finansów.

Podkreśla, że nie zawsze relacja między bankami a fintechami polega na konkurencji, bo część krajowych instytucji finansowych ma swoje własne ekosystemy wspierania fintechów.

– Kluczem jest tzw. fintegracja – ocenia Paweł Bułgaryn.

– W UE jest realizowana inicjatywa dotycząca szybkich przelewów w euro. To pokazuje, że wsparcie regulatorów jest ważne dla rozwoju płatności. Celem jest możliwość zrealizowania przelewu w euro w ciągu 10 s w każdym kanale dostępu do usług. Dodatkowo ma to być w cenie standardowego przelewu. W Polsce mamy 33 miesiące na wdrożenie odbierania i 39 miesięcy na wdrożenie wysyłania takich płatności. Wydaje się, że to dużo czasu, ale wiemy, że będzie on biegł bardzo szybko. Na tym przykładzie widać, że świat regulacyjny jest w stanie bardzo szybko wymusić zmiany – zwraca uwagę Marta Postek.

Pogodzić szybkość i bezpieczeństwo

Przyśpieszanie płatności transgranicznych, fakt, że stają się one coraz łatwiejsze, niesie ze sobą również zagrożenia.

– Wraz z wzrostem rynku płatności rośnie też skala wyłudzeń. Nasi klienci są poddawani różnego typu „testom” w tym zakresie. Dlatego dużo wysiłku wkładamy jako bank w kwestię edukacji klientów – mówi Marta Postek. Podkreśla, że szybkie transfery oznaczają, że nie da się – jak w przeszłości, gdy zrealizowanie płatności międzynarodowej zabierało trzy–cztery dni – wstrzymać przekazania środków przez bank korespondenta.

– Prócz edukacji ważna jest analiza samych płatności. Stosujemy tu np. analizy behawioralne: czy dana transakcja w jakiś sposób odstaje od wzorca dla danego klienta, czy chodzi o nietypowy kraj, nietypową wartość, czy odbiorcę – opowiada przedstawicielka Millennium.

– W ramach prac w UE toczy się debata, jak pogodzić szybkość i bezpieczeństwo płatności. Jest oczywiste, że trzeba spełnić jeden i drugi wymóg. Problem w tym, jak to zrobić. Dziś trwa np. dyskusja o odpowiedzialności dostawców usług płatniczych za efekty wyłudzeń typu spoofing, czyli podszywanie się pod instytucję finansową, podmiot inicjujący płatności – wskazuje Paweł Bułgaryn.

– Problem tzw. fraudów pojawia się coraz częściej. To dotykało na początku tylko klientów indywidualnych, ale zaczęło się przenosić również na firmowych. Szybkość rozliczeń jest bardzo ważna dla klienta, ale fraudsterzy wiedzą, jak z tego korzystać – zwraca uwagę Izabela Całusińska.

– Zapewnienie bezpieczeństwa płatności jest wyzwaniem, które dotyczy wszystkich. W ciągu ostatnich 5 lat Visa zainwestowała ponad 10 mld dol. w zabezpieczenie i ulepszenie platform technologicznych. Dzięki temu w samym 2023 r. udało nam się zablokować transakcje oszukańcze o wartości 40 mld dol. Ponad tysiąc specjalistów chroni sieć Visa przed złośliwym oprogramowaniem, atakami zero-day i zagrożeniami wewnętrznymi – 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku – dodaje Katarzyna Szumilas.

Jaka jest przyszłość płatności międzynarodowych? Kiedy upodobnią się one do systemów krajowych: będą równie szybkie, a przy tym tanie?

– Klienci oczekują szybkich płatności. One są potrzebne, gdy np. jest gotowy pociąg z towarem, który nie ruszy, jeśli płatność nie wpłynie na rachunek odbiorcy – mówi obrazowo Marta Postek. – Przy tym musimy mieć na uwadze, że klienci nie chcą płacić. Chcą zrealizować potrzebę biznesową czy zakupową. Dlatego rozliczenia będą się odbywać gdzieś „w tle” – dodaje.

Jej zdaniem jest szansa na zwiększenie poziomu bezpieczeństwa.

– Oszustwa bazują na tym, że ludzie mają pewne przyzwyczajenia czy przekonania. Jeśli ograniczymy czynnik ludzki w płatnościach, staną się one bardziej bezpieczne – mówi.

Wiele inicjatyw dotyczących płatności ma wymiar globalny i, jak zauważyli uczestnicy rozmowy – pozostaje kwestia tego, kto mógłby pełnić rolę światowego regulatora.

– Mamy standaryzację, interoperacyjność na poziomie UE. Ten standard jest przenoszony dalej. Na przykład OECD dba o standardy globalne – odpowiada Paweł Bułgaryn. Ale równocześnie zastanawia się, czy przyszłość płatności nie będzie wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie: – Może odpowiedzią na globalizację staną się waluty cyfrowe?

ŁW

Materiał powstał we współpracy z Visa