Przewaga strony popytowej na rynku ropy naftowej dała o sobie znać wraz z początkiem lutego. To właśnie wtedy weszły w życie duże cięcia produkcji ropy, zaproponowane w styczniu przez Arabię Saudyjską. Kraj ten zobowiązał się do obniżenia wydobycia aż o milion baryłek, co jest dodatkową obniżką, pomijając limity wynikające z porozumienia naftowego. Na początku bieżącego tygodnia dodatkowym wsparciem dla cen ropy naftowej jest także osłabiający się amerykański dolar.

Poza tym, ważny jest fakt, że nastawienie do rynku ropy naftowej zaczęły zmieniać także największe fundusze. Liczba otwartych pozycji długich na rynku ropy naftowej rośnie ze względu na dwa kluczowe czynniki. Po pierwsze, inwestorzy liczą na to, że nawet mimo obecnych problemów, programy szczepień będą postępować, co doprowadzi do stopniowego zanikania obostrzeń związanych z przemieszczaniem się. Po drugie, pandemia istotnie zmieniła sytuację po stronie producentów ropy naftowej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Liczba funkcjonujących wiertni w USA na skutek pandemii spadła i chociaż teraz powraca do wzrostów, to najprawdopodobniej nie dosięgnie takich poziomów, jakie były obserwowane przed pandemią (a przynajmniej, nie powróci do nich szybko). Przyczyną takiej sytuacji jest obniżenie wydatków na nowe inwestycje przez firmy z branży naftowej w wyniku ich problemów finansowych.

Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI