PiS stawia problem na głowie. Z większą troską powinien pochylić się nad przyszłymi emeryturami osób dziś zarabiających mniej. Zamiast tego rząd proponuje lepiej zabezpieczyć w państwowym systemie tych zamożniejszych - pisze Grzegorz Osiecki.
Gabinet Morawieckiego nie chce znieść limitu 30-krotności, żeby polepszyć system emerytalny. Chce tych pieniędzy, żeby spiął się budżet. Potrzebuje tego rozwiązania, żeby uczynić zadość regule wydatkowej i mieć mniejszy deficyt. Skoro tak, to rozwiązaniem jest powrót do źródeł, czyli wprowadzenia w tym samym punkcie, w którym znoszona jest 30-krotność, trzeciej stawki podatkowej. Byle tylko z otwartą przyłbicą.
Bo przecież o to PiS chodzi, by zwiększyć progresję i bogatsi zapłacili więcej. A tymczasem ci, którzy dziś odczuliby skutki tych zmian i płacili więcej do ZUS, dostają obietnicę wyższych emerytur w przyszłości.
To pokazuje, że PiS stawia problem na głowie. Z większą troską powinien pochylić się nad przyszłymi emeryturami osób dziś zarabiających mniej. Zamiast tego rząd proponuje lepiej zabezpieczyć w państwowym systemie tych zamożniejszych.
Reklama
>>> CAŁY TEKST WE WTORKOWYM WYDANIU DGP