Model takiej współpracy stworzyli właśnie Francesco Bianchi (Uniwersytet Duke’a), Renato Faccini (Duński Bank Centralny) i Leonardo Melosi (Rezerwa Federalna w Chicago). Opierają się na przykładzie USA, gdzie koszt zwalczania skutków pandemii COVID-19 szacowany jest na 2,6 bln dol. Ale przy odrobinie wyobraźni można w ich rozważaniach znaleźć uniwersalne rozwiązania, pasujące do innych gospodarek. Pod warunkiem oczywiście, że nie wyzbyły się suwerennej władzy nad swoją walutą.
Ekonomiści zaczerpnęli inspiracje z przeszłości – a konkretnie z 1933 r., gdy nowo wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin Delano Roosevelt oświadczył, że odtąd będą dla niego istnieć dwa budżety: jeden zwyczajny i drugi kryzysowy. Ze względu na trwające załamanie gospodarcze jego administracja skupi się na wydatkach publicznych i nie zamierza się szczególnie przejmować tym, że będą one generowały deficyt budżetowy. Aby pokazać, że nie żartuje, Roosevelt jeszcze w tym samym roku zadecydował, że Stany Zjednoczone przestaną utrzymywać parytet złota. Co w praktyce oznaczało odzyskanie pełni kontroli nad własną walutą. Za pomocą tych dwóch narzędzi (wydatki zwiększające dług i płynny kurs dolara) była prowadzona w następnych latach polityka wychodzenia USA z wielkiego kryzysu, która przeszła do historii jako Nowy Ład.
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP



Reklama