Scenariusz ambitnego rozwoju OZE i atomu

W scenariuszu ambitnego rozwoju OZE i atomu państwo uznaje transformację energetyczną za kluczowe wyzwanie naszych czasów. Jak piszą eksperci Instrat, kilkukrotny wzrost nakładów oraz mobilizacja instytucji państwowych, zarządców infrastruktury i sektora prywatnego przyczynia się do modernizacji i rozbudowy sieci elektroenergetycznej. Przepisy dotyczące planowania przestrzennego są przyjazne dla rozwoju OZE, a urzędy posiadają dostateczne zasoby, by odpowiednie procesy administracyjne przebiegały bez zbędnych opóźnień. Program jądrowy jest realizowany w spektakularnie szybkim jak na Europę tempie (z opóźnieniem zaledwie ok. 2 lat wobec obecnych deklaracji). Po 2030 r. nie budujemy już nowych elektrowni gazowych, nawet jeżeli alternatywne rozwiązania są początkowo droższe. Polskie budynki przechodzą gruntowną termomodernizację dzięki szeroko zakrojonym programom wsparcia, pozwalając na zmniejszenie zapotrzebowania na ciepło do ich ogrzewania. Polki i Polacy stopniowo przesiadają się na samochody elektryczne, jak również transport publiczny.

W 2040 r. polskie elektrownie wiatrowe i słoneczne odpowiadają za 73 proc. rocznej produkcji energii elektrycznej. W latach 20. Polska dalej zaspokaja lukę wynikającą z dotychczasowych zaniedbań, przede wszystkim, jeżeli chodzi o energetykę wiatrową. Czysty, tani prąd z OZE wypiera z miksu elektroenergetycznego paliwa kopalne obciążone cenami uprawnień do emisji CO2. W 2040 r. Polska dysponuje już 59 GW w energetyce słonecznej i 52 GW w energetyce wiatrowej (w tym ponad 17 GW na Bałtyku). W tym celu konieczne będzie drastyczne zwiększenie tempa inwestycji w modernizację sieci elektroenergetycznych, a także dostosowanie systemu zarówno od strony technicznej, poprzez umożliwienie świadczenia usług systemowych przez instalacje OZE oraz bateryjne magazyny energii, jak i rynkowej, poprzez stworzenie odpowiednich zachęt do wykorzystywania energii głównie w godzinach generacji z OZE.

Reklama
ikona lupy />
Forsal.pl

Scenariusz ambitnego rozwoju OZE bez atomu

Jest tożsamy z poprzednim, jednak program rozwoju energetyki jądrowej zostaje zarzucony lub istotnie opóźniony tak, że przynajmniej do 2040 r. nie udaje się uruchomić żadnego reaktora. Analitycy piszą dalej, że w tym przypadku Polska gospodarka może drastycznie zredukować emisje także bez udziału energetyki jądrowej. Proces większościowej dekarbonizacji polskiej elektroenergetyki powinien, tak czy inaczej, dokonać się zanim ewentualny pierwszy blok zostanie przyłączony do sieci. Dwa pierwsze scenariusze są więc niemal identyczne do 2035 r., a znaczące różnice pojawiają się dopiero w 2040 r. W scenariuszu drugim w 2040 r. osiągamy 59 GW w energetyce słonecznej i 56 GW w energetyce wiatrowej. Razem te technologie odpowiadają za 82 proc. całej produkcji energii elektrycznej.

Zarzucenie rozwoju energetyki jądrowej przekłada się jeszcze na nieco wyższy poziom optymalnych inwestycji w energetykę wiatrową na morzu (21 GW w 2040 r.), które za cenę wyższych kosztów inwestycyjnych niż dla lądowej energetyki wiatrowej, oferują stabilniejszy profil produkcji. Osiągnięcie takich mocy zainstalowanych w zależnych od pogody źródłach OZE wymaga potężnych inwestycji w sieć elektroenergetyczną – taka ścieżka transformacji nie powiedzie się bez wysokiej sprawności instytucjonalnej państwa

ikona lupy />
Forsal.pl

Scenariusz bazowy

W scenariuszu tym polska elektroenergetyka w 2040 r. zbliża się do dekarbonizacji – z paliw kopalnych produkujemy już tylko 6 proc. energii elektrycznej. Wolniejsze tempo transformacji przekłada się jednak na wyższe emisje w okresie przejściowym, a także w 2040 r. Bardziej ograniczony dostęp do czystej i taniej energii z OZE zmniejsza opłacalność elektryfikacji innych sektorów.

Analitycy zakładają, że maksymalne tempo rozwoju energetyki jądrowej jest natomiast opóźnione o dwa lata w stosunku do oficjalnych planów. Ten zestaw założeń można uznać za bardzo optymistyczny odnośnie rozwoju energetyki jądrowej i umiarkowanie optymistyczny wobec morskich farm wiatrowych, natomiast umiarkowanie pesymistyczny wobec energetyki słonecznej oraz wiatru na lądzie.

Głównym źródłem energii w 2040 r. są zależne od pogody OZE. Odpowiadają one za ok. 66% rocznej produkcji energii elektrycznej. W tym scenariuszu szczególnie dużą rolę odgrywają morskie farmy wiatrowe. Dla wszystkich źródeł wiatrowych i słonecznych opłacalne jest osiągnięcie najwyższego dopuszczalnego w założeniach poziomu mocy. Wskazuje to, że nawet w 2040 r. w systemie jest za mało mocy OZE – ich zwiększenie mogłoby zmniejszyć zapotrzebowanie na gaz ziemny i biogaz w elektroenergetyce, ciepłownictwie i przemyśle. Niezbędne byłyby szerokie inwestycje w sieć elektroenergetyczną, aczkolwiek nie na tak dużą skalę, jak w przypadku poprzednich scenariuszy.

ikona lupy />
Forsal.pl

Scenariusz opóźnionej transformacji

To duże wykorzystanie gazu ziemnego i biomasy lub biogazu nawet w 2040 r. Jak piszą eksperci Instrat, węgiel ostatni raz pojawia się w miksie w 2030 r. Ponieważ elektrownie na paliwa kopalne cieszą się relatywnie wysokim współczynnikiem wykorzystania przez całe lata 30., opłacalne jest wybudowanie niemal 18 GW mocy w elektrowniach gazowych. Zmiany zachodziłyby jeszcze szybciej, jednak założyliśmy górną granicę dla tempa inwestycji w bloki gazowe.

Przedłużenie życia energetyki węglowej byłoby możliwe, np. z przyczyn politycznych, ale wiązałoby się z dalszym wzrostem kosztów i emisji. Wykorzystanie mocy gazowych stopniowo maleje dzięki rozwojowi OZE, a także dzięki pierwszym przyłączonym dopiero do sieci blokom jądrowym. W 2040 r. generacja energii elektrycznej z gazu nadal sięga jednak 34,2 TWh. Polski system elektroenergetyczny często korzysta z taniej energii kupionej od sąsiednich państw. Nasz bilans handlowy energii elektrycznej jest najniższy w 2030 r., ale nawet w 2040 r. import netto wynosi 12,6 TWh.

ikona lupy />
Forsal.pl

Źródło: Raport „Polska prawie bezemisyjna. Cztery scenariusze transformacji energetycznej”