Współpraca Polski z USA

"Polska będzie współpracowała z każdą amerykańską administracją. Nasze silniki wzrostu gospodarczego są bardzo zróżnicowane, ten wzrost gospodarczy, który notujemy w tym roku - bardzo wręcz wysoki - on bazuje na konsumpcji i rynku wewnętrznym. Więc oczywiście, jeśli pojawią się zaburzenia w handlu światowym, będzie to miało negatywny wpływ na naszą gospodarkę, natomiast jest wiele państw, dla których byłby to znacznie, znacznie większy problem, więc na ich tle wygląda bardzo mocno" - powiedział minister podczas briefingu dla prasy w Waszyngtonie.

Domański, który uczestniczy w corocznych spotkaniach jesiennych Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, odpowiedział w ten sposób na pytanie PAP o możliwe skutki ewentualnego planu Donalda Trumpa - jednej z jego głównych obietnic wyborczych - wprowadzenia powszechnych 10-20 proc. ceł na wszystkie towary z zagranicy. Domański stwierdził jednak, że mimo niepokojów na temat zakłóceń, jakie może to spowodować w handlu, podczas rozmów na spotkaniach nie odczuł "ogromnego" strachu z tego powodu.

Reklama

Zainteresowanie inwestorów polskim długiem

Jak powiedział minister, w Waszyngtonie odbył szereg spotkań z inwestorami kupującymi polskie obligacje skarbowe. Choć przyznał, że inwestorzy zauważali wysoki deficyt budżetowy, to jest duże - i większe niż rok temu - zainteresowanie kupnem polskiego długu. Dodał też, że polska gospodarka jest doceniana.

"Oceniana jest bardzo pozytywnie, jesteśmy w tej chwili najszybciej rosnącą dużą gospodarką Unii Europejskiej, to bardzo wyróżnia nas na tle państw regionu" - powiedział. Jak dodał, szacunek budzą też wydatki na zbrojenia. Wyjaśnił, że przedmiotem dyskusji z inwestorami i innymi ministrami są też perspektywy skutków wojny w Ukrainie.

"Ten element jest również przedmiotem dyskusji. Ta wojna trwa już ponad 2,5 roku, więc to nie jest nic nowego. Teraz coraz częściej pojawiają się pytania o to, co po potencjalnym porozumieniu czy zawieszeniu broni - jak to może wpłynąć na polską gospodarkę" - powiedział.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)