– Pamiętajmy, że jest to reguła, która wskazuje na maksymalny poziom wydatków. A to oznacza, że możemy dojść do wyznaczonego pułapu, ale też nie musimy – zastrzega.

Rząd pracuje nad budżetem na 2023 r. I ma problem – musi w nim uwzględnić nie tylko korzyści po stronie dochodów płynące z wysokiej inflacji, lecz także wynikające z niej dodatkowe koszty, takie jak waloryzacja świadczeń czy podwyżki w budżetówce, a także np. trudne do przewidzenia wydatki na zbrojenia. Według Czernickiego nie będzie natomiast konieczności nowelizowania aktualnego budżetu. To efekt m.in. dużego wzrostu dochodów podatkowych.

CAŁY TEKST W PONIEDZIAŁKOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP