Mentzen o ochronie zdrowia. Niemcy, Szwajcaria i Singapur powinny być dla nas wzorem?

Kampania wyborcza to okres wzmożonej aktywności kandydatów. Na uznanie zasługuje tutaj Sławomir Mentzen, który każdego dnia odwiedza nowe miejscowości, a dodatkowo znajduje przy tym czas na występy w telewizji i internecie. Szerokim echem odbiła się jego rozmowa na Kanale Zero. Szczególnie często komentowany był temat wypowiedzi na temat aborcji czy płatnych studiów. Tym, co wzbudziło we mnie szczególne zainteresowanie, to poglądy Mentzena na temat ochrony zdrowia.

Widziałem ranking, gdzie Polska była na sześćdziesiątym miejscu na świecie, jeżeli chodzi o ochronę zdrowia. Teraz jakie państwa są w pierwszej dziesiątce: Niemcy, Szwajcaria. Co łączy Niemcy i Szwajcarię? To, że mają konkurujące ze sobą systemy kas chorych. W sensie nie ma jednego NFZ-u, tylko jest na przykład pięćdziesiąt. Każdy Niemiec ubezpiecza się w jednej z kas chorych, które z sobą rywalizują o pacjentów. I dzięki temu, że muszą ze sobą rywalizować, starają się, by jakość usług była jak najwyższa — stwierdził Mentzen.

Prowadzący rozmowę Krzysztof Stanowski odpowiedział, że Niemcy i Szwajcarzy wydają na ochronę zdrowia znacznie więcej niż Polska. Polityk Konfederacji szybko wybrnął, podając przykład Singapuru. To kraj, który „wydaje znacznie mniej niż Polska i też ma znacznie lepszy system niż my”. To dowód na to, że to nie pieniądze są problemem. Prowadzący zauważył, że Singapur jest mikropaństwem, gdzie łatwiej jest organizować różne procesy.

Nie zgadzam się z tobą, wiele rzeczy jest trudniej zrobić w mikropaństwie niż w dużym państwie (...). Różnice są różne, natomiast to, jak się leczy komuś raka, jak się leczy komuś przewlekłe choroby, nie ma znaczeni, a czy to jest miasto większe, czy mniejsze. Ważne, jak wygląda relacja pomiędzy szpitalem, lekarzem a pacjentem — odpowiedział Mentzen.

Przykład USA i Singapuru ma dodatkowo uwypuklać, że to system, a nie pieniądze są odpowiedzialne za system ochrony zdrowia. Wypowiedzi Mentzena są zresztą spójne z jego poglądami, ponieważ słyszymy te przykłady już nie pierwszy raz. Na antenie Polsatu polityk stwierdził, że „Tak, chciałbym iść w kierunku modelu szwajcarskiego lub niemieckiego. Polski system ochrony zdrowia jest na 60. miejscu, a tamte dwa są w pierwszej dziesiątce w związku z czym jest to coś, nad czym należy się wzorować.”

Redaktor spytał, czy niezależnie od tego, jaki model byśmy wybrali, nie trzeba dać więcej środków na służbę zdrowia? Polityk odpowiedział, że nie, ponieważ dziś system jest jak dziurawe wiadro, nalejemy do niego więcej wody, ono dalej będzie przeciekać. Same pieniądze nie są najważniejsze, najważniejszy jest system. Następnie znów odwołał się do USA oraz Singapuru. Ten drugi ma wydawać na ochronę zdrowia mniej niż Polska.

Podsumujmy te wypowiedzi. Mentzen uważa, że nasz system to dziurawe wiadro, a dolewanie do niego wody (czyli pieniędzy) nic nie zmieni. Wzorem do naśladowania mają być Niemcy i Szwajcaria, zaś Singapur to przykład kraju, który pokazuje, że można wydawać mniej i mieć lepszy system ochrony zdrowia. Dowodem na skuteczność systemów Niemiec i Szwajcarii (oraz słuszność tezy o konkurencji kas chorych) ma być ranking systemów ochrony zdrowia, gdzie oba kraje są w pierwszej dziesiątce.

Ranking systemów ochrony zdrowia

Mamy dużo informacji do przeanalizowania, więc przejdźmy od razu do konkretów. Przytaczany ranking to zestawienie CEOWORLD magazine o nazwie Health Care Index 2024. Wiemy to z interpelacji poselskiej, w której polityk Konfederacji przytoczył konkretny ranking podając identyczną argumentację co w Polsacie i na Kanale Zero.

Już pierwsze spojrzenie na zestawienie ujawnia kilka nieścisłości. Niemcy i Szwajcaria nie znalazły się bowiem w pierwszej dziesiątce. Nasz zachodni sąsiad zajął 8. pozycję, a Szwajcaria 12. miejsce. To jednak nieścisłość, którą można w pełni zaakceptować. Na 59. miejscu znalazła się Polska. Wzór do naśladowania — Singapur — zajął 14. pozycję. Dane te wydają się potwierdzać tezę o dobrej kondycji tych systemów ochrony zdrowia.

ikona lupy />
Ranking najlepszych systemów ochrony zdrowia 2024. / CEOWORLD magazine

Są jednak nieścisłości, które są już znacznie poważniejsze. W zestawieniu oceniane były takie wskaźniki jak infrastruktura medyczna, kompetencje personelu medycznego, koszty opieki zdrowotnej, dostępność i jakość leków, gotowość rządu do reagowania na kryzysy zdrowotne. Interesować może szczególnie ostatnia kategoria. Jak dowiadujemy się w opisie zestawienia, pod uwagę brana jest dbałość rządu o walkę z zanieczyszczeniami, paleniem papierosów czy otyłością. Czy na pewno polityk Konfederacji wspiera takie polityki jak nakładanie wyższej akcyzy na alkohol i papierosy? To pytanie, które pozostawię na razie bez odpowiedzi.

Największym problemem wydaje się jednak główna teza Mentzena. Polityk twierdzi, że Niemcy i Szwajcaria są w pierwszej dziesiątce, bo mają konkurujące kasy chorych. Rzeczywistość jednak jest zgoła inna. Pierwsze sześć pozycji zajmują kraje, gdzie nie ma rywalizujących z sobą kas chorych. Dlaczego te systemy miałyby być lepsze, skoro to rywalizacja odpowiedników NFZ jest przyczyną wysokiej pozycji?

Innym problemem jest wysoka pozycja USA. Skoro ranking ten jest dowodem na skuteczność ochrony zdrowia w Niemczech i Szwajcarii, a USA jest patologicznym systemem z olbrzymimi wydatkami, to dlaczego znalazł się on na 15. miejscu? Wynik USA i Singapuru (zdaniem Mentzena wzoru i antywzoru do naśladowania) jest niemal identyczny, a w kategorii „Medicine Availability and Cost” USA osiągnęło nawet lepszy rezultat. Już sam ranking mocno podważa głoszone przez polityka tezy.

Singapur wydaje na zdrowie mało, a Singapurczycy żyją długo?

Może i to zestawienie nie jest dowodem na skuteczność rozwiązań proponowanych przez Mentzena, ale przytaczane przez polityka dane są prawdziwe. Z uwagi na pandemiczne zawirowania (które miały duży wpływ zarówno na koszty ochrony zdrowia jak i długość życia), sprawdźmy dane dla 2019 roku. Te na pierwszy rzut oka wydają się potwierdzać tezę Mentzena. Zwykle jakość ochrony zdrowia ocenia się przez pryzmat długości życia (ponieważ to łatwo dostępne i porównywalne dane), więc i ja się nimi posłużę. Sprawdźmy więc jak to wygląda dla wspomnianych przez Mentzena państw.

Kraj — wydatki jako % PKB (długość życia w latach)

  • Singapur - 4,4% PKB (83,2)
  • Polska - 6,5% PKB (78,3)
  • Szwajcaria - 11,1% PKB (83,4)
  • Niemcy - 11,7% PKB (81,7)
  • USA - 16,7% PKB (78,5)

Wniosek? Dane pokrywają się z tym, o czym wspomniał Mentzen. Singapur wydaje na zdrowie zaledwie 4,4% PKB (a przynajmniej wydawał w 2019 roku, bo w czasie pandemii wydatki te przekroczyły już 5%), gdzie w Polsce to 6,5% PKB. We wskazanych przez Mentzena krajach — Szwajcarii i Niemczech, to kolejno 11,1% PKB oraz 11,7% PKB. To dużo więcej niż w Polsce. Czy zatem proponowany przez polityka kierunek zmian nie oznaczał znacznego wzrostu wydatków? USA można zostawić bez komentarza, bo kraj ten jest pod tym względem globalnym fenomenem.

Przeanalizowałem wydatki na zdrowie w 170 krajach świata i zestawiłem je z długością życia. Wnioski? Stany Zjednoczone wypadają tragicznie. Wydatki w Niemczech i Szwajcarii (wskazanych jako efektywne systemy ochrony zdrowia) są niezwykle wysokie, a w Singapurze bardzo niskie. Polska wypada przecięcie. Dlaczego mielibyśmy zatem iść drogą Niemiec i Szwajcarii, skoro wydają na ochronę zdrowia niemal najwięcej na globie, a zależy nam na jak najmniejszych wydatkach?

ikona lupy />
Wydatki na ochronę zdrowia w 2019 roku (% PKB danego kraju) / Własne

Czy na pewno Singapurczycy wydają tak mało?

Dane te mają jednak pewien bardzo istotny problem — nie uwzględniają one poziomu bogactwa. Singapur można śmiało określić mianem obrzydliwie bogatego kraju. Od lat znajduję się na globalnym podium pod względem PKB per capita. To sprawia, że wydatki określone ich udziałem w PKB mogą nie dawać prawdziwego obrazu sytuacji. Postanowiłem spojrzeć na liczby bezwzględne. Wydatki na zdrowie per capita wyrażone w sile nabywczej pieniądza wyglądają w ten sposób:

  • Singapur - 4,4% PKB - 4397 dol.
  • Polska - 6,5% PKB - 2259 dol.
  • Szwajcaria 11,1% PKB - 8068 dol.
  • Niemcy 11,7% PKB - 6730 dol.
  • USA - 16,7% PKB - 10 658 dol.

Powoli zmienia się obraz danych, na które powoływał się polityk. Amerykanie nie wydają już 4-krotnie więcej od Singapurczyków, a „jedynie” 2,5-krotnie. Polacy już nie wydają o połowę więcej, tylko niemal 2-krotnie mniej. Niemieckie i Szwajcarskie wydatki nie są już o ponad 2,5-krotnie wyższe, a jedynie o połowę w przypadku Niemiec i mniej niż 2-krotnie w przypadku Szwajcarii.

ikona lupy />
Wydatki na zdrowie a długość życia. / Własne

Tak — nadal dane to pokazują dużą przewagę Singapurskiego systemu nad Szwajcarią i Niemcami, ale w przypadku Polski sytuacja już nie jest klarowna. Żyją dłużej, ale wydają dwukrotnie więcej. Pytanie zatem brzmi — jak długu żyliby Polacy gdyby nasze wydatki były dziś dwa razy wyższe? Globalne dane pokazują już mniejsze różnice. Polska ponownie wypada w tym zestawieniu przeciętnie, Singapur dobrze, ale znajdziemy już kilka państw z porównywalnym, a nawet lepszym wynikiem. Dla przykładu w Korei Południowej wydatki wynoszą 3546 dol., a długość życia to 83,2 lata. Mówimy więc o tej samej długości życia, o 20% niższych wydatkach i braku konkurencyjnych kas chorych.

Problemy PKB, czyli dlaczego ta miara ma swoje duże wady

Śmiała teza o wspaniałej skuteczności singapurskiego modelu zaczyna więc blednąć w świetle liczb. Co jednak najważniejsze, dane cały czas nie są porównywalne. Dlaczego? Jest kilka istotnych czynników. Jednym z nich jest baza, do której się odnosimy, czyli PKB per capita w sile nabywczej pieniądza. Doktor nauk ekonomicznych powinien sobie zdawać sprawę, że w przypadku rajów podatkowych i państw bazujących na wydobyciu surowców naturalnych, PKB nie jest miarą oddającą poziom zamożności społeczeństwa.

Doskonałym przykładem może być Irlandia. Kraj ten na papierze jest niezwykle bogaty, ale eksperci przekonują, że bogactwo to poza papier nie wychodzi. Przyczyną jest system podatkowy, który zachęca do odprowadzania tam podatków przez międzynarodowe korporacje. Apple czy Microsoft zawyżają więc PKB tego kraju przez księgowanie tam swoich przychodów (osiąganych w innych krajach). Tych pieniędzy nigdy nie było jednak na wyspie św. Patryka.

To sprawia, że kraj ten często jest wykluczany z międzynarodowych porównań, bo wzrost PKB jest jedynie wynikiem zapisów księgowych. To dlatego kraj ten ma tak niskie podatki, niewielki dług i niskie wydatki na zdrowie w porównaniu do PKB. Do państw, których PKB jest niemiarodajny należą także takie kraje jak Luksemburg, Katar czy omawiany Singapur.

Czy istnieją lepsze miary? Z pewnością. Jedną z nich jest AIC, czyli Actual Individual Consumption. AIC to suma wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych, instytucji non-profit obsługujących gospodarstwa domowe i rządu. Uwzględnia dobra i usługi faktycznie konsumowane przez gospodarstwa domowe, niezależnie od tego, czy zostały zakupione i opłacone bezpośrednio przez gospodarstwa domowe, czy przez rząd lub organizacje non-profit. Poniższe porównanie PKB per capita oraz AIC per cpaita od Eurostatu powinno doskonale obrazować, dlaczego warto brać pod uwagę konsumpcję.

ikona lupy />
Rzeczywista Konsumpcja Indywidualna a Produkt Krajowy Brutto w krajach UE. / eurostat

Realny poziom PKB ujawnia kolejne słabości tezy Mentzena

AIC nie jest miarą doskonałą (nie bierze pod uwagę oszczędności gospodarstw domowych), ale znacznie lepiej oddaje realną wielkość danej gospodarki. Co się stanie, gdy zamiast PKB zastosujemy agregat, jakim jest AIC? Postanowiłem to sprawdzić. Wziąłem tym razem do analizy dane z 2017 roku, ponieważ dla tego roku są globalne dane zawierające AIC dla większości państw świata. Jak prezentują się te dane?

  • Singapur - 31966 dol.
  • Polska - 21265 dol.
  • Szwajcaria - 35344 dol.
  • Niemcy - 34385 dol.
  • USA - 44620 dol.

Jak prezentują się wydatki na zdrowie wyrażone jako udział w AIC?

  • Singapur - 12,7%
  • Polska - 9,3%
  • Szwajcaria - 21,4%
  • Niemcy - 17,5%
  • USA - 22,2%

Okazuje się zatem, że względem poziomu konsumpcji wydatki na zdrowie są w Singapurze o 30% wyższe niż w Polsce, choć dysproporcje względem Szwajcarii i Niemiec nadal są bardzo duże. W ramach małej zabawy intelektualnej postanowiłem skorygować PKB. Przyjąłem, że udział AIC w skorygowanym PKB wynosi 68% (średnia dla 170 państw to 69,4%, mediana 67,8%, wynik Polski 70,5%, połowa odczytów mieści się w przedziale od 58 do 78%). To oczywiście pewne uproszczenie, ponieważ to nie jest stała wartość dla wszystkich państw. Celem tego małego eksperymentu było jednak proste przedstawienie różnic w zastosowanych miernikach. Z uwagi na dostępność danych o AIC, przedstawione są dane dla 2017 roku.

Jakie wnioski płyną z tego porównania? Po skorygowaniu PKB o wysokość AIC otrzymujemy zupełnie inne wyniki. Wydatki na zdrowie wyrażone jako udział w tym nowym „skorygowanym” PKB wynosi:

  • USA - 15,4%
  • Szwajcaria - 14,5%
  • Niemcy - 12,1%
  • Singapur - 8,9%
  • Polska - 6,3%
ikona lupy />
Wydatki na zdrowie jako % PKB, przy założeniu, że PKB=AIC/0,68 (2017). / Własne / Radosław Ditrich

Widzimy już, że tak poprawione dane ukazują zupełnie inny obraz sytuacji, niż wynikałoby to z poziomów względem nieskorygowanego PKB. Singapur nie jest już tak efektywny jak chciałby to zasugerować Mentzen. Globalne dane nadal pokazują, że to małe państwo należy do najefektywniejszych na globie (czego nie można powiedzieć o Niemczech i Szwajcarii, nie wspominając już o USA). Co ciekawe, całkiem nieźle wypada również Polska. To jednak jeszcze nie koniec tej analizy.

Struktura wieku, a wydatki na zdrowie

Istotną rolę gra nie tylko poziom wydatków, ale także wiek społeczeństwa. Młodzi wymagają zwykle mniejszych nakładów, niż seniorzy. Singapur jest tymczasem przykładem państwa, które wzbogaciło się tak szybko, że społeczeństwo nie zdążyło się jeszcze zestarzeć. Dobrze pokazuje to statystyka odsetka osób po 65 roku życia. W 2019 roku wyglądało to następująco:

  • Niemcy - 21,6%
  • Szwajcaria - 18,6%
  • Polska - 17,6%
  • USA - 15,7%
  • Singapur - 11%

Piramidy wieku dla różnych populacji jasno pokazują różnice występujące między tymi społeczeństwami. Pod tym względem Singapur ma wyraźnie inną strukturę niż Szwajcaria i Niemcy.

ikona lupy />
Piramidy wieku w Singapurze, USA, Szwajcarii i Niemczech w 2019 roku. / populationpyramid.net

Wiek a koszty leczenia, czyli jak poprawnie porównać ochronę zdrowia

Nie jest żadną tajemnicą, że koszty leczenie znacznie rosną po 60 roku życia. Takich osób Singapur ma znacznie mniej niż Polska. Dziś na osoby po 60 roku życia wydajemy większość środków. Zapraszam zatem na drugą zabawę danymi. Stworzyłem prosty rozkład kosztów leczenie ze względu na wiek na bazie danych z Polski. W ten sposób oszacowałem ile na swoją ochronę zdrowia musieliby wydawać Niemcy, Szwajcarzy, Amerykanie i Singapurczycy, gdyby posiadali naszą strukturę wieku. Założyłem dla uproszczenia obliczeń, że rozkład kosztów według wieku jest identyczny, a państwa chciałby zachować obecny poziom systemu.

ikona lupy />
Wydatki na zdrowie według wieku. / Ministerstwo Zdrowia

Model oczywiście należy traktować z małym dystansem, ale same wyniki powinny przemawiać do wyobraźni. Wnioski? Sama zmiana struktury wieku wiązałaby się dla Singapuru z kosztami wyższymi o ok. 15% (dla 2019 roku). Zatem w porównaniu do PKB będzie to już nie 4,4% wobec 6,5%, tylko 5,0% w Singapurze i 6,6% w Polsce. Obliczmy teraz wydatki w oparciu o inną strukturę oraz z uwzględnieniem korekty o AIC. Jakie wnioski płyną z analizy?

Wydatki Polski to ok. 6,4% PKB. Dla Singapuru ta wartość wynosi 10,2%. W Niemczech to 11,2%, w Szwajcarii 14,2%, a w USA 16,1. Nadal Singapur jest lepszy od wspomnianych państw, lecz Polska na jego tle wydaje na ochronę zdrowia niewiele środków. Te wyliczenia doskonale pokazują, że teza „oni wydają X% PKB na zdrowie, a my Y% PKB, więc jak przyjmiemy ich model to będziemy wydawać X%” jest bardzo odległa od prawdy. Pod uwagę trzeba brać przeszacowane PKB czy strukturę wieku. System Singapurski nie jest z pewnością tańszą alternatywą. To jednak jeszcze nie koniec, ponieważ porównanie trzeba uzupełnić o specyfikę Singapuru.

Czy mikropaństwo ma lepiej?

Wbrew temu co sądzi polityk Konfederacji, leczenie w mikropaństwie jest łatwiejsze. Tak — ma ono swoje wady. Główną jest ograniczona przestrzeń do budowy placówek i większe koszty z tym związane. Biorąc pod uwagę, że takie obiekty potrzebują promila ziemi w danym kraju, należy uznać to za stosunkowo niewielkie wyzwanie. Sama ograniczona przestrzeń to duży sprzymierzeniec ochrony zdrowia.

Doskonale obrazuje to sytuacja w polskich porodówkach. Oddziały tego typu nie mogą być położone 100 km od domu pacjentki. To sprawia, że dziś w Polsce mamy sieć oddziałów, które obsługując kobiety na dziesiątkach km2 przyjmują jedynie średnio jedną pacjentkę dziennie. W 2022 roku w blisko stu szpitalach w Polsce odbierano średnio mniej niż jeden poród dziennie. Kobieta urodzić może także w środku nocy, więc konieczne jest utrzymanie całodobowej obecności personelu. W 2022 roku dyrektor proszowickiej lecznicy Zbigniew Torbus w rozmowie z „Menadżerem Zdrowia” stwierdził, że odbieranie 1 porodu dziennie jest nieopłacalne. W jednym roku placówka straciła 4 mln zł z powodu zbyt małej liczby porodów. Poziom rentowności oszacowano na 75 urodzeń, czyli ponad 2 dziennie.

Co ważne, to nie tylko kwestia kosztów (choć o nich teraz mówimy), ale też bezpieczeństwa. Im rzadziej dany specjalista/tka ma do czynienia np. z zagrożoną ciążą, tym mniej doświadczenia zdobywa. W Singapurze na powierzchni 733,1 km2 żyje 6 mln osób. W województwie podlaskim na powierzchni 20 187 km2 (28-krotnie więcej) żyje 1 mln osób (6-krotnie mniej). Placówki muszą być więc bardziej rozrzucone, wzrastają koszty ich funkcjonowania, spada jakość świadczonych usług. Dużo mówiło się o kwestii znieczulania przy porodach. Sprawdźcie sobie koszty zatrudnienia anestezjologa (a w zasadzie przynajmniej dwóch, bo przecież też musi spać i odpoczywać) i zadajcie sobie pytanie, czy jest sens posiadać go w placówce, która przyjmuje poród co drugi dzień.

ikona lupy />
Singapur to niewielkie państwo. Przejazd z jednego krańca na drugi zajmuje ok. 2 godzin. / Google Maps

To nawet jest bardziej uciążliwe z punktu widzenia pacjenta. Ci mieszkający na wsi muszą często pokonywać kilkadziesiąt kilometrów, żeby odwiedzić specjalistę. Takie osoby z pewnością rzadziej się badają niż mieszkańcy miast. Ten argument odnosi się także do tak chętnie podnoszonej przez Mentzena konkurencji. W Singapurze wszystkie szpitale są w zasięgu pacjentów (przejazd komunikacją publiczną z jednego końca kraju na drugi zajmuje dwie godziny) i dlatego mogą być dla siebie konkurencją. Jak konkurowanie ma wyglądać w Suwałkach, Grudziądzu czy Pile? Mikropaństwu łatwiej jest kontrolować i planować sieć szpitali i placówek. Odmieniana przez wszystkie przypadki konkurencja ma prawo zadziałać jeśli w okolicy jest wiele podmiotów oferujących usługi medyczne.

Docieramy do kolejnego ważnego punktu. Często słyszymy polityków mówiących ochrona zdrowia i opieka zdrowotna jako synonimów. To jedna z przyczyn niezrozumienia tego, czym jest system ochrony zdrowia. Jakie dziś będą skojarzenia? Szpital, pielęgniarka, przychodnia? A czy będą nim przepisy związane z zapinaniem pasów, akcyza na alkohol czy zakaz palenia na przystankach?

Ochrona zdrowia i opieka zdrowotna to dwie różne rzeczy. W zasadzie ochrona zdrowia jest pojęciem szerszym. Podzielić ją możemy na dwie ważne kategorie: opiekę zdrowotną i zdrowie publiczne. Ta pierwsze obejmuje to leczenie chorób. Szpitale, przychodnie i inne zakłady opieki medycznej. Opieka koncentruje się na indywidualnych potrzebach zdrowotnych. Zdrowie publiczne, które obejmuje profilaktykę i programy zdrowotne. Zdrowiem publicznym zajmują się takie instytucje jak Państwowa Inspekcja Sanitarna czy Inspekcja Pracy i Ochrony Środowiska. Myśląc o ochronie zdrowia zbyt często mówimy o leczeniu a za rzadko o zapobieganiu. I o nim właśnie teraz pomówimy.

Papierosy, alkohol i narkotyki a ochrona zdrowia

W latach 70. XX wieku kanadyjski minister zdrowia M. Lalonde w swojej pracy (A New Perspective on the Health of Canadians) wyróżnił następujące czynniki wpływające na zdrowie:

  • Styl życia — ok. 50%
  • Środowisko fizyczne oraz społeczne życia i pracy — ok. 20%
  • Czynniki genetyczne — ok. 15-20%
  • Opieka zdrowotna — ok. 10-15%

Nie należy oczywiście przywiązywać się do konkretnego odsetka, ale te liczby powinny zapalić czerwoną lampkę. Na długość życia oraz koszty ochrony zdrowia w dużej mierze wpływa poziom alkoholizmu, wypadki samochodowe czy zabójstwa. Zerknijmy na chwile na kilka ciekawych statystyk.

Zgony standaryzowane wiekowo z powodu zaburzeń związanych z używaniem alkoholu na 100 000 osób (2019):

  • Polska 9,4 (9. najgorszy wynik na świecie)
  • Niemcy 4,0
  • USA 4,0
  • Szwajcaria 1,6
  • Singapur 0,0

Wskaźnik zgonów z powodu zaburzeń związanych z używaniem narkotyków wśród obu płci na 100 000 osób (2019)

  • USA 20,3
  • Szwajcaria 2,7
  • Niemcy 2,0
  • Singapur 0,6
  • Polska 0,3

Wskaźnik zgonów w wyniku obrażeń doznanych w wypadkach drogowych (2019)

  • USA 11,2
  • Polska 8,7
  • Niemcy 3,5
  • Szwajcaria 2,3
  • Singapur 1,9 (najniższy wynik na świecie)

Umyslne zabójstwa na 100 000 osób (2019)

  • USA 4,99
  • Niemcy 0,75
  • Polska 0,66
  • Szwajcaria 0,54
  • Singapur 0,20 (nie licząc wysepek na Pacyfiku najmniej na globie)

Wskaźnik zgonów spowodowanych otyłością na 100 000 osób (2019)

  • USA 55,4
  • Polska 52,3
  • Niemcy 37,6
  • Szwajcaria 21,3
  • Singapur 14,9 (tylko w Japonii mniej)

Szacunkowa roczna liczba zgonów przypisywana paleniu tytoniu na 100 000 osób (2019)

  • Polska 74,5
  • USA 58,6
  • Niemcy 51,5
  • Szwajcaria 38,4
  • Singapur 22,4 (jeden z najniższych wyników na świecie)

Co istotne, niewielka liczba zgonów z powodu otyłości to zasługa bardzo niskiego wskaźnika otyłości. Ten w Singapurze należy do najniższych na całym globie. Jak widać, USA to kraj patologii nie tylko w zarządzeniu systemem opieki zdrowotnej (o czym chyba słyszał już każdy), ale także w zakresie patologicznej polityki narkotykowej (ta akurat silnie związana jest z opieką zdrowotną i jej problemami), dużej śmiertelności na drogach czy nawet olbrzymiej liczbie zabójstw. Z kolei Singapur to wzór do naśladowania w każdej z tych kategorii. Wypadków, zabójstw i śmierci z przedawkowania alkoholu jest tam najmniej na globie.

Dobry system opieki zdrowotnej z pewnością pozwoli ograniczyć liczbę zgonów spowodowanych alkoholem, narkotyki czy od wypadków drogowych, ale osiągnięcie takich rezultatów to przede wszystkim wynik niewielkiej liczby samych wypadków, spożytego alkoholu i narkotyków. Na wskaźnik wpływa również inna kultura (np. w postaci odmiennej diety, która w Singapurze jest bardzo zdrowa), ale także licznych regulacji. Przykład? Mało który Singapurczyk ma samochód, ponieważ są tam tak wysokie opłaty, że niemal nikogo nie stać na to. Mają za to sprawny system komunikacji publicznej. To z kolei przekłada się na mniejszą liczbę wypadków na drodze.

Jak nałogi i zabójstwa wpływają na długość życia?

W tym miejscu warto zauważyć, że większe spożycie alkoholu, papierosów czy narkotyków to nie tylko mniejsza długość życia, ale również większe koszty. Gdybyśmy nawet mieli ochronę zdrowia tak sprawną, że żaden narkoman i alkoholik nie umrze, a wszyscy poszkodowani w wypadkach wyzdrowieją w szpitalach, to (przy zachowaniu tej samej długości życia) wzrosną wydatki na system ochrony zdrowia. Tym samym kraj spadnie w rankingu biorącym pod uwagę wydatki i długość życia.

No dobrze — wiemy, że w USA umiera więcej ludzi z powodu alkoholu czy papierosów, ale nie wiemy jak to wpływa na długość życia w tym kraju. Tutaj na ratunek przychodzi badanie "Causes of America's Lagging Life Expectancy: An International Comparative Perspective". Jak czytamy w pracy, w 2018 roku Amerykanie żyli średnio o ponad 5 lat krócej (5,2 dla mężczyzn i 5,8 dla kobiet) od globalnych liderów. Badacze sprawdzili więc z czego wynikała ta różnica u kobiet (A) i mężczyzn (B) w 2016 roku. Wyniki?

ikona lupy />
Źródło: Causes of America's Lagging Life Expectancy: An International Comparative Perspective / National Institutes of Health (NIH)

Same narkotyki, papierosy, alkohol, wypadki samochodowe i zabójstwa odpowiadały za ok. 2 lata tej luki w przypadku mężczyzn i 1 rok w przypadku kobiet. Największy wpływa mają choroby układu krążenia. Dodając je do omawianych przyczyn różnica w długości życia mężczyzn w Szwajcarii i USA spada z ponad 5 lat do „zaledwie"” 1,5 roku. Należy przy tym zdawać sobie sprawę, że w tej kategorii znajduje się wiele zgonów, które w praktyce są niezdiagnozowanymi chorobami, gdzie lekarz jako przyczynę zgonu wpisał „zatrzymanie akcji serca” (czyli pacjent nie żyje, bo umarł), choć ono mogło być konsekwencją np. alkoholu czy narkotyków. Dodajmy do tego jeszcze jakość żywności w USA. Można więc bezpieczenie szacować, że Amerykanie tracą ok. 2 lat życia przez czynniki, które nie są bezpośrednio związane ze sposobem organizacji ochrony zdrowia.

Czego możemy nauczyć się od Singapuru?

Jest także kilka czynników, które trzeba wziąć pod uwagę. Singapur ma bardzo niski odsetek pracujących w rolnictwie czy przemyśle. Tymczasem liczna badania pokazują, że pracownicy fizyczni żyją znacznie krócej. To są nieoczywiste przyczyny dłuższego życia Singapurczyków. Dodajmy do tego np. sprowadzania do kraju taniej siły roboczej, która nie jest wliczana do danych o rezydentach, a wykonuje często najbardziej szkodliwą dla zdrowia robotę. Takie niuanse oczywiście są jedynie małą korektą dla danych ogólnokrajowych, ale nie można powiedzieć, że wpływu nie mają. Sam Singapur zaczyna się starzeć, a za wiekiem rezydentów podążają wydatki na zdrowie. Przewiduje się, że wydatki per capita wzrosną o ponad 20% w latach 2024-2029.

Powyższe dane dobitnie pokazują, że różnice między systemami wcale nie są tak wysokie, jak sugerował to Mentzen, a Singapur wydaje dużo więcej od nas. Nie oznacza to jednak, że nie możemy brać przykładu z wielu praktyk w tym małym kraju. Jedną z pierwszych istotnych reform w Singapurze była rozbudowa diagnostyki i profilaktyki. Choć w krótkim terminie oznacza to wzrost wydatków, to inwestycja potrafi się dobrze zwrócić. O ile szpitale w Singapurze są w dużej mierze publiczne, to prostsze usługi świadczą prywatne podmioty. Zapewne nie byłoby nic złego, gdyby np. państwo budowało specjalne ośrodki profilaktyki (powiedzmy kilka w województwie), gdzie można byłoby przeprowadzić wiele badań w jednym miejscu w ciągu kilku godzin, ale samo organizowanie usług leżałoby na barkach prywatnych podmiotów. Pewne urynkowienie na niektórych polach może wyjść pozytywnie, ale należy pamiętać, że nie jesteśmy Singapurem i konkurencja u nas może wyglądać nieco inaczej.

Po skorygowaniu PKB oraz struktury wieku w Singapurze okazuje się, że nie wydaje się tam na zdrowie mało. Dodatkowo kraj ten nie musi przeznaczać środków na wypadki samochodowe, alkoholizm czy leczenie osób otyłych. Dlaczego zatem nie zainteresujemy się tym, jak dorównać temu krajowi właśnie w tych wskaźnikach? Odpowiedź niestety jest znana — mamienie wyborców złotym grałem, który pozwoli wydawać mniej przy lepszych efektach jest skuteczne politycznie. Prawda niestety bywa długa i nudna, a co najgorsze — niezadowalająca.

Polskie wydatki na ochronę zdrowia są zbyt niskie i nawet najszczersze chęci polityków nie sprawią, że powstanie system, w którym trzeba wydawać mniej środków niż obecnie, a w dodatku zlikwiduje on kolejki w polskich szpitalach. Czy nasz system ochrony jest zatem doskonały? Daleko mu do ideału i są obszary, gdzie można oszczędzić wiele środków. Większe nakłady na zdrowie wydają się jednak konieczne, aby kolejki zaczęły maleć a jakość usług wzrosła.