Współczesna ochrona zdrowia
Nowoczesny i efektywny system ochrony zdrowia to skomplikowany system, którego celem jest utrzymanie społeczeństwa w dobrej kondycji. Wiele osób błędnie stawia znak równości między ochroną zdrowia a placówkami, gdzie leczą się chorzy. Należy pamiętać jednak, że system ochrony zdrowia dzieli się na opiekę zdrowotną oraz zdrowie publiczne.
Warto zatrzymać się nad samym podziałem, aby zrozumieć, dlaczego mimo regularnego płacenia składek na ochronę zdrowia, dostęp do wielu usług nadal jest bardzo ograniczony. Dziś około 80% wydatków przeznaczamy na mniej niż 20% pacjentów. To ciężko chore osoby, których leczenie wymaga największych wydatków. Niezależnie od tego, czy system będzie prywatny czy publiczny, to proporcje te będą bardzo zbliżone.
To z kolei prowadzi do nas do innego wniosku — niemożliwe jest stworzenie systemu, w którym większość skorzysta z usług o wartości odprowadzonych składek. Mówiąc najprościej — w każdym systemie społeczeństwo musi łożyć na garstkę najciężej chorych pacjentów. Wydatki na ich leczenie można oczywiście zoptymalizować. Wśród potencjalnych rozwiązań jest m.in. zwiększenie zakresu opieki środowiskowej oraz ograniczenie liczby pacjentów w szpitalach (gdy nie muszą w nich przebywać).
O ile łatwo jest wskazać, że lekarzy jest zbyt mało, sprzęt nie jest wystarczająco nowoczesny, a refundacje leków są zbyt niskie, to nadal za mało uwagi przykuwa się do zdrowia publicznego. Tymczasem dobre zrozumienie tego terminu pozwala na skokowy wzrost jakości systemu ochrony zdrowia.
Medycyna naprawcza a profilaktyka
Opieka zdrowotna, czyli medycyna naprawcza, to z pewnością pierwsze nasze skojarzenia związane z systemem ochrony zdrowia. Zbyt często zapominamy jednak o drugiej nodze, którą jest zdrowie publiczne. Obejmuje ono promocję zdrowego stylu życia, profilaktykę i epidemiologię. Zdrowe odżywienia nie jest z pewnością tak spektakularne jak wyleczenie raka przy mocy chemioterapii, ale pozwala na zaoszczędzenie olbrzymich pieniędzy w systemie.
Najlepiej wychodzi na zapobieganie rozwojowi chorób. Tutaj kluczową rolę pełni promocja zdrowego trybu życia przez liczne kampanie lub formy zachęt, ale także bezpośrednie wpływanie na dokonywane przez ludzi wybory. Doskonałym przykładem jest podatek cukrowy oraz dodatkowa opłata za tzw. małpki. Duże korzyści przynieść może także profilaktyka.
Jak jednak pokazują dane Eurostatu, wydatki na profilaktykę w Polsce są najmniejsze w całej UE. W 2022 roku (najnowsze dostępne dane) było to w Polsce, nie bójmy się tego słowa, żałosne 22 euro na osobę. To mniej niż w Rumunii (24 euro) i Bułgarii (31 euro). Trudno w ogóle kwoty te porównywać do Holandii (312 euro), Austrii (411 euro) czy Niemiec (458 euro). Tak — Niemcy na ten cel wydali w 2022 roku średnio 21 razy więcej na osobę niż Polska. Różnica jest miażdżącą.
Część osób słusznie zauważy, że różny jest także potencjał gospodarczy tych państw. Owszem — jesteśmy biedniejsi. Spójrzmy zatem na te dane w odniesieniu do PKB danego kraju. W Niemczech na profilaktykę w 2022 roku wydano 0,99% PKB. W Austrii było to 0,83%, w Finlandii 0,62% a w Holandii 0,62%. Czesi wydali 0,46%. A Polska? 0,12% PKB. Mniejsze wydatki odnotowano jedynie na małej Malcie.
Dane te dobitnie pokazują, że istnieje w Polsce problem zbyt małych wydatków na profilaktykę. To obszar, którym powinien zainteresować się rząd, ponieważ w perspektywie najbliższych lat mogłoby to pomóc obniżyć wydatki na leczenie. Tymczasem najnowszy raport Instytutu Finansów Publicznych oraz Federacji Przedsiębiorców Polskich „Finanse ochrony zdrowia pod ścisłym nadzorem procedury nadmiernego deficytu” pokazuje, że przed nami trudne lata. Tylko w latach 2025-2028 luka finansowa NFZ wynieść ma ćwierć biliona (to nie jest błąd) złotych.