Kryzys demograficzny ma wiele twarzy. Do Korei Południowej dołącza… Chile

Coraz trudniej znaleźć dziś osobę, która jeszcze nie słyszała o kryzysie demograficznym. Liczba urodzeń na świecie maleje. Dzietność kobiet obniża się każdego roku. W biedniejszych krajach jest to postrzegane jako zjawisko pozytywne. Wielodzietne rodziny w Afryce są narażone na głód i skrajne ubóstwo. Posiadając mniej dzieci, rodzice są w stanie wysłać je do szkoły i dobrze nakarmić.

Dzietność spadając z poziomu 5-6 dzieci na kobietę, do poziomu 2-3 dzieci występuje zwykle w okresie gwałtownego wzrostu gospodarczego i spadku poziomu ubóstwa. W bogatszych krajach przez wiele lat dzietność utrzymywała się zwykle na poziomie 1,5-2,0. Coś jednak się zmieniło, a wiele państw zaczęło borykać się z jej zmniejszeniem do niespotykanych jeszcze wartości.

Zjawisko to, jak w soczewce dostrzec możemy w krajach Azji Wschodniej. Spójrzmy na historię Korei Południowej. Ta pozostaje dziś synonimem sukcesu gospodarczego. W 1970 roku PKB per capita w Korei Południowej wynosił zalewie 280 USD. W 1980 roku Koreańczycy wytwarzali rocznie dobra i usługi o wartości ponad 1700 USD. Dekadę później było to już ponad 6,5 tys. USD, a na początku XXI wieku ponad 12 tys. USD. W 2017 roku PKB per capita wynosił już ponad 30 tys. USD, ale gospodarka zaczęła łapać zadyszkę.

ikona lupy />
Stolica Korei Południowej jest jednym z miast o najniższej dzietności na globie. Współczynnik dzietności wynosi tam dziś ok. 0,5. / Shutterstock

Jedną z przyczyn coraz niższego wzrostu gospodarczego była słabnąca demografia. Jeszcze w 1960 roku w biednej Korei Południowej kobiety rodziły średnio aż szóstkę dzieci. W 1970 roku wartość spadła do 4,5 dziecka, a w 1980 było to już 2,6 dziecka. W 1987 roku dzietność wyniosła 1,53 i pozostała na podobnym poziomie przez najbliższe 15 lat. Jeszcze w 2000 roku wynosiła 1,48, ale przez następne 15 lat wahała się od 1,08 do 1,30. Od 2015 roku obserwujemy kolejny etap demograficznego kolapsu. W latach 2015-2020 odnotowaliśmy spadek z 1,2 do 0,8 dziecka. Rekordowo niski poziom utrzymuje się do dziś.

Co to oznacza dla gospodarki? Pokolenie liczące milion osób urodzi zaledwie 400 tys. dzieci, a te będą miały tylko 160 potomków. Utrzymanie ochrony zdrowia i systemu emerytalnego będzie coraz trudniejsze. Spadną dochody podatkowe, powstawać będzie mniej innowacyjnych firm, a wzrost gospodarczy się załamie. Zabraknie młodych lekarzy, żołnierzy, policjantów i opiekunów dla osób starszych. Korea Południowa jest dziś twarzą globalnego kryzysu demograficznego. Wiele wskazuje jednak na to, że o miano lidera depopulacji przyjdzie jej teraz zawalczyć z Chile.

Szokujący spadek dzietności w Chile

Spadek dzietności z poziomu 2,0 poniżej 1,0 zajął Korei Południowej 35 lat (1983-2018). To szybko, ale w przypadku Chile było to zaledwie 15 lat (2009-2024). Choć nie mamy jeszcze danych za grudzień, to na podstawie danych z 11 miesięcy można oszacować liczbę urodzeń w całym roku. W okresie od stycznia do listopada 2024 roku urodziło się w Chile 124,6 tys. dzieci. To o 36 tys. mniej niż w analogicznym okresie rok wcześniej (160,6 tys.). Oznacza to spadek o oszałamiające 22,4% w ciągu zaledwie roku.

Na tej bazie można szacować, że dzietność w Chile wyniosła w 2024 roku ok. 0,9. Tym samym kraj ten dołączył do „elitarnego” grona państw, gdzie kobiety rodzą średnio mniej niż jedno dziecko. Dziś do tego klubu należą takie kraje jak Korea Południowa, Tajwan, Tajlandia czy Singapur. Jakim cudem Chile się tam znalazło? Cóż, podobnie jak w przypadku innych państw z tego grona, problem jest skomplikowany i wynika z wielu różnych czynników.

Na papierze kraj ten wygląda na dobre miejsce do życia. Długość życia przekracza 80 lat (co z większych państw w obu Amerykach udało się oprócz Chile jedynie Kanadzie), a pod względem PKB per capita, Chile wraz z Urugwajem wiedzie prym w Ameryce Południowej. Co więc poszło nie tak? W latach 2000-2012 dzietność w Chile utrzymywała się na poziomie ok. 2,0 (+/- 0,1).

ikona lupy />
PKB per capita na świecie. Chile należy do najbogatszych krajów w Ameryce Południowej. / ourworldindata.org

W okresie od 2012 do 2018 nastąpił spadek z 1,9 do 1,6, lecz prawdziwe załamanie przyniosły dopiero następne lata. Po 2018 mówimy o spadku dzietności w Chile z 1,6 do 0,9. W 2018 roku urodziło się w kraju 222 tys. dzieci. Liczbę urodzeń w 2024 roku można szacować na zaledwie ok. 135 tys. Spadek niemal o połowę w tak krótkim okresie robi wrażenie. Co stoi za tak gwałtownymi zmianami?

Przyczyny spadku dzietności w Chile

Trend dynamiczny (choć w przypadku Chile rekordowego) spadku dzietności jest tożsamy dla całej Ameryki Południowej. Kobiety na tym kontynencie rodzą coraz rzadziej. Co stoi za tym zjawiskiem? Demografowie wspominają o zmianach kulturowych, które pojawiły się m.in. pod wpływem południowoamerykańskich telenoweli. Seriale promowały konsumpcyjny styl życia singielki bez zobowiązań i wpłynęły na sposób postrzegania świata przez młode kobiety. Po co mieć dziecko, skoro można swój czas i pieniądze przeznaczyć na podróże i inne przyjemności?

Nie bez znaczenia jest także drastyczny spadek ciąż pozamałżeńskich. Ameryka Poludniowa jest obszarem, gdzie odsetek małżeństw od wielu lat pozostaje bardzo niski. Wraz ze spadkiem liczby nieplanowanych ciąż (co jest trendem globalnym) obserwujemy także drastyczne zmniejszenie płodności w Ameryce. Dodać do tego należy fakt, że Ameryka Południowa jest regionem, który od wielu lat boryka się z problemami gospodarczymi (czego przykładami mogą być kraje takie jak Argentyna czy Wenezuela).

Choć Chile jest państwem względnie bogatym, to diabeł tkwi w szczegółach. Kraj ten charakteryzują jedne z najwyższych nierówności nie tylko w Ameryce Południowej, ale także wśród wszystkich państw o średnich i wysokich dochodach. Nierówności te sprawiają, że krajem rządzi wąska elita ekonomiczna, a miliony Chilijczyków zarabiają bardzo mało. Wysokie ceny, niskie wynagrodzenia i kiepski dostęp do usług publicznych, to określenia, którymi można opisać główne problemy ekonomiczne Chile.

ikona lupy />
Wskaźnik Giniego jest miarą, która pozwala obliczyć poziom nierówności dochodowych w danym kraju. Bardzo rzadko wskaźnik osiąga wartości mniejsze od 0,2 i większe od 0,6. / ourworldindata.org

Dodać do tego należy silnie sprywatyzowaną ochronę zdrowia, co wiąże się z kiepskim dostępem dla osób ubogich. Problemem jest także system emerytalny, który uchodzi za jeden z najbardziej kontrowersyjnych na całym świecie. Nie daje on w praktyce bezpieczeństwa ekonomicznego dla osób o niskim i niestabilnych dochodach. System opiera się na prywatnych funduszach emerytalnych, które pobierają opłaty, generując olbrzymie zyski (i zmniejszając oszczędności Chilijczyków).Polityka neoliberalna wzbudza dziś w Chile bardzo skrajne emocje. Najlepszym wyrazem tego może być zorganizowany w 2019 roku wielki marsz w stolicy kraju, w którym uczestniczyło ponad 1,2 mln osób, czyli ponad 5% mieszkańców Chile.

Czy uda nam się przezwyciężyć kryzys demograficzny?

Do problemów (a przynajmniej z demograficznego punktu widzenia) zaliczyć należy także problemy kulturowe. W 2018 roku w Chile wybuchła fala protestów feministycznych, znana jako „chilijska rewolucja feministyczna”. Demonstracje te koncentrowały się na walce z przemocą wobec kobiet, molestowaniem seksualnym oraz dążeniu do równości płci. Wydarzenia te nasiliły ruchy antynatalistyczne w Chile.

Kraj ten jest więc prawdziwym kotłem licznych problemów. Objawem choroby niszczącej społeczeństwo Chile jest drastycznie spadająca dzietność. Czy problem ten uda się przezwyciężyć? Niewiele wskazuje na to, aby miało się stać w najbliższych latach. Przykład Chile może być jednak cenną lekcją także dla Polski, czyli kraju, gdzie dzietność jest dziś niewiele wyższa.

Demografowie zwracają uwagę na kilka obszarów, które są krytyczne dla stabilnego rozwoju i założenia rodziny. W Polsce szczególnie często wymieniany jest problem wysokich cen mieszkań i braku stabilnych form zatrudnienia dla osób młodych. Warto zwrócić także uwagę na koszty wychowania dzieci. Mówimy o opłatach za przedszkole, cenach żywności czy artykułów dla niemowląt.

Ostatnie lata uwidoczniły także nowe wyzwania. Pierwszym z nich jest rosnące zjawisko problemów z płodnością młodych osób. Rządowy program finansowania in vitro stanowi celną odpowiedź na ten problem, ale z pewnością nie należy na nim poprzestawać. Konieczne mogą okazać się działania mające na celu odwrócenie trendu spadku płodności, poprzez zidentyfikowanie jego głównych przyczyn i walkę z nimi.

Coraz częściej mówi się także wprost o tym, że dzieci nie ma, ponieważ problem pojawia się już na etapie znalezienia partnera. Stabilny związek jest warunkiem koniecznym do założenia rodziny. Co w kwestii dzietności może zrobić państwo? Czy możemy zatrzymać jej spadek w Polsce? To pytania, na które dziś starają się znaleźć demografowie i politycy. Stawką jest nasza przyszłość.