Zdaniem ekonomisty Bloomberga Scotta Johnsona „gwałtownywzrost inflacji miał szerokie podstawy, a deprecjacja rubla w zeszłym roku dodatkowo nasiliła wstrząsy wywołane pandemią. Nic dziwnego, że kontrola cen miała ograniczony efekt”.

Gospodarka kontra polityka

Szefowa Banku Rosji Elwira Nabiullina od wielu miesięcy walczy o przejęcie kontroli nad inflacją, która ostatnio przekroczyła 6 proc. Bank centralny od marca podniósł stopy procentowe o 125 punktów bazowych i ostrzegł, że już w przyszłym miesiącu konieczne będzie dalsze zacieśnienie polityki monetarnej. W innym wypadku wzrost cen może wymknąć się spod kontroli.

Cła i kontrola cen podstawowych artykułów spożywczych zmniejszyły w tym roku inflację o około 20 punktów bazowych, powiedziała Nabiullina podczas kwietniowego briefingu prasowego. Ale ​​takie środki mogą być skuteczne jedynie na krótką metę, a w dłuższej perspektywie mogą zwiększyć presję inflacyjną z powodu niedoborów produktów i większej podaży towaru na czarnym rynku.

Najważniejszy jest portfel obywatela

Wszystkie sondaże pokazują, że inflacja jest głównym problemem, z którym Kreml musi sobie poradzić. Nawet jeśli jego praprzyczyny tkwią w globalnym rajdzie surowców, na który Rosja ma bardzo niewielki wpływ. A dalsze zwiększanie liczby i wartości ceł może jedynie doprowadzić do podważenia polityki banku centralnego i ograniczenia dominacji Rosji na światowych rynkach surowcowych.

Analitycy państwowego VTB Capital w Moskwie wskazują na spadek cen niektórych artykułów spożywczych jako potwierdzenie, że powzięte przez rząd środki działają. „To populistyczne podejście, które ma na celu stworzenie iluzji kontroli cen i pomocy społecznej” – powiedziała Elina Ribakova, zastępca głównego ekonomisty Międzynarodowego Instytutu Finansów w Waszyngtonie. „Wprowadzając tak radykalne działania ryzykują ich bardzo negatywny wpływ na indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych i zmniejszenie skuteczności polityki pieniężnej”- dodała.

Jak zatrzymać wzrost cen?

Pod koniec 2020 roku Putin po raz pierwszy nakazał rosyjskiemu rządowi złagodzić obciążenia konsumentów związane ze stale rosnącymi w sklepach cenami. Na długą listę towarów, które zaczęły podlegać cłom eksportowym trafiły między innymi pszenica, olej słonecznikowy, cukier i kluczowa dla rosyjskiej kuchni kasza gryczana. W zeszłym tygodniu dołączyły do nich stal, nikiel, aluminium i miedź.

Według analityków z BCS Global Markets w Moskwie, Rosja zużywa tylko 10 proc. niklu i jedną trzecią aluminium oraz około połowy produkowanej przez siebie stali, więc wprowadzenie nowych obostrzeń nie będzie miało większego wpływu na ogólną inflację. Rzeczniczka NLMK, największego rosyjskiego producenta stali, ostrzegła, że dodatkowe ​​taryfy zablokują realizację planów inwestycyjnych niskomarżowych producentów, co może skończyć się dalszymi podwyżkami, za które zapłacą zwykli konsumenci.