"Fundamenty kredytowe Polski pozostają mocne, gospodarka jest w dobrej pozycji, by zaabsorbować nadchodzący szok. Jeżeli nasze założenia co do długości trwania pandemii oraz tempa odbudowy gospodarki okażą się słuszne, to nie pojawi się presja na rating ani negatywna, ani pozytywna. Jeżeli gospodarka odbije znacznie mocniej niż zakładamy, a konsolidacja pozycji fiskalnej będzie szybsza niż prognozujemy, a także jeżeli wzrost odbije w zrównoważony sposób, może nawet pojawić się możliwość podwyższenia ratingu" - powiedział Vartapetov.

"Jeżeli wskaźniki fiskalne pogorszyłyby się znacząco ponad to, co prognozujemy, a jednocześnie pojawi się konieczność uruchomienia zobowiązań warunkowych, wynikających z roszczeń z tytułu ostatnio poszerzonych gwarancji skarbu państwa lub z potencjalnego wsparcia dla państwowych przedsiębiorstw lub banków, to może pojawić się dodatkowa presja na wyniki fiskalne, a wraz z tym na rating. Na ten moment nie jest to jednak nasz scenariusz bazowy" - dodał.

Agencja S&P Global Ratings potwierdziła 10 kwietnia długoterminowy rating Polski w walucie obcej na poziomie "A-". Perspektywa ratingu pozostała stabilna.

Jak wskazał Vartapetov, agencja ma "dość wysokie zaufanie" co do odporności polskiej gospodarki, która wkracza "w bezprecedensowy okres z silnej pozycji".

Reklama

"Dług publiczny Polski jest relatywnie niski w porównaniu do regionu, a nawet w kontekście globalnym. Rezerwy walutowe Polski również są dość wysokie, a w połączeniu z płynnym kursem walutowym stawia to Polskę na bardzo mocnej pozycji na początku globalnego kryzysu" - powiedział.

Przypomniał, że 1,5 roku temu agencja S&P podwyższyła rating Polski do poziomu "A-”, z uwagi na poprawę pozycji zewnętrznej kraju, rozsądne tempo wzrostu i perspektywy fiskalnej.

S&P zakłada powrót na ścieżkę wzrostu w Europie i w Polsce w kształcie litery “U”, z silnym odbiciem w przyszłym roku.

"Nasza prognoza dla Polski, która zakłada 2-proc. recesję w 2020 r., obarczona jest jednak silnym ryzykiem rewizji w dół. Jednak nawet jeśli PKB spadnie mocniej niż obecnie prognozujemy, oczekujemy odbudowy wzrostu w przyszłym roku, a co za tym idzie poprawy w finansach rządowych i stabilizacji długu do PKB na poziomie ok. 50 proc. w średnim terminie. Taki poziom długu byłby możliwy do zarządzania i zbieżny z obecnym ratingiem Polski. Rząd jest w stanie finansować się w walucie krajowej, co również pomaga ratingowi" - powiedział analityk.

W 2021 r. S&P spodziewa się odbicia wzrostu w Polsce do 4,8-proc.

Agencja prognozuje deficyt sektora gg Polski w 2020 r. na 6,1 proc. PKB, a w 2021 r. spodziewa się ograniczenia deficytu gg do 3,1 proc. PKB.

Vartapetov nie widzi obaw, by polski sektor bankowy nie poradził sobie z nadchodzącym kryzysem.

"Polskie banki weszły w obecny kryzys w relatywnie silnej pozycji. Sektor bankowym posiada adekwatne bufory kapitałowe i płynnościowe, by złagodzić kryzys. Ponadto nadzorcy szybko poluzowali wymagania regulacyjne i zapewnili zastrzyk płynności dla systemu. Oczywiście banki nie przejdą przez ten kryzys suchą stopą. Pojawi się presja na jakość aktywów, podatek bankowy będzie podwyższał koszty, pozostaje też kwestia denominowanych w walucie obcej kredytów hipotecznych. Jeżeli recesja będzie się utrzymywać, a zamknięcie gospodarki mocno się wydłuży, wówczas banki mogą znaleźć się pod presją, jednak jednorazowy szok będzie do udźwignięcia" - powiedział.

QE NBP NA RAZIE NIE WZBUDZA OBAW, BRAK PRZEJRZYSTOŚCI MOŻE BYĆ CZYNNIKIEM W ŚREDNIM TERMINIE

Vartapetov pozytywnie ocenia dotychczasowe osiągnięcia NBP w zakresie utrzymywania niezależności, choć w średnim terminie na wiarygodności NBP mogłaby - jego zdaniem - zaważyć ewentualna kontynuacja nieprzejrzystego prowadzenia luzowania ilościowego (pomijanie sektora bankowego i skup obligacji na rynku wtórnym od państwowych banków z wykorzystaniem emisji MF w formule private placement).

"Koordynacja polityki fiskalnej pomiędzy rządem a NBP nie jest w obecnych, wyjątkowych okolicznościach niczym złym, a w zasadzie należy odbierać to pozytywnie. Nasze zaufanie do NBP opiera się na dotychczasowych solidnych osiągnięciach – długiej historii niezależności w działaniu, skutecznej kontroli inflacji i zdolności do działania w ostateczności jako pożyczkodawca itp. Nie widzimy, by polityka monetarna podlegała wpływom politycznym. NBP postępuje mniej więcej tak samo, jak banki centralne w rozwiniętych gospodarkach" - powiedział Vartapetov.

"Każdy bank centralny na świecie, który przeprowadza luzowanie ilościowe i de facto monetyzuje dług rządowy musi mierzyć się z ryzykiem pokusy nadużycia (moral hazard). Odnotowaliśmy fakt, że zakupy obligacji przez NBP sugerują, iż bank centralny nabywa obligacje na rynku wtórnym nie tylko od banków komercyjnych. Widzimy także, iż Polska plasuje obligacje w emisjach prywatnych dla państwowego banku rozwoju. Wiarygodność NBP mogłaby zostać podważona, jeżeli takie praktyki byłyby podejmowane regularnie, jest to jednak ryzyko w średnim terminie, nie widzimy tego jako kwestii do natychmiastowej reakcji. Musimy zobaczyć, czy rząd i bank centralny faktycznie stosował takie rozwiązanie w sposób powtarzalny. Biorąc pod uwagę wysoką wiarygodność NBP nie sądzę, by bank centralny chciał nadużywać działań niestandardowych. Kurs złotego szybko znalazłby się pod presją, jeżeli rynki doszłyby do wniosku, że NBP i rząd będą wykorzystywać finansowanie monetarne wielokrotnie" - dodał.

Vartapetov wskazał, że nadzwyczajny szok skłania rządy i banki centralne do stosowania nadzwyczajnych środków, więc nie jest zaskakujące, że wykorzystuje się niestandardowe rozwiązania.

"Na przykład, Bank Anglii stwierdził wprost, że mógłby bezpośrednio kredytować rząd, bez skupu obligacji, więc to jest pójście o kolejny krok naprzód" - dodał.

S&P spodziewa się, że QE NBP będzie ograniczone w skali, tak by nie pojawiła się znacząca presja na kurs walutowy, co jest bazowym założeniem agencji.

"Skup obligacji w skali nawet 200 mld zł byłby do udźwignięcia, jeżeli byłoby to działanie jednorazowe i głównie ograniczone do 2020 r." - dodał.

>>> Czytaj też: Wpadniemy w recesję. To w zasadzie pewne