Grupa ekonomistów, ekologów i antropologów zbliżyła się w ostatnich latach do rozwiązania ekologicznych i klimatycznych problemów, które sprawią, że świat stanie się szczęśliwszy, zdrowszy i równiejszy. Ruch postwzrostu nawołuje światowych decydentów do zrewidowania poglądów na temat wartości PKB jako miernika postępu. Argumentuje, że może on rosnąć, nawet gdy zwiększają się nierówności i spada ogólny dobrobyt. Co więcej, kraje rozwinięte muszą znaleźć sposób na zatrzymanie zmian klimatycznych, zakwaszenia oceanów oraz utraty biologicznej bioróżnorodności. Bogate kraje zużywają zbyt wiele naturalnych zasobów, co będzie prowadziło do dalszego pogorszenia sytuacji. Ruch podważa też wartość powszechnie uznawanych modeli klimatycznych, które wskazują na potrzebę ograniczenia wzrostu globalnych temperatur przy użyciu technologii o ujemnych emisjach, które pochłaniają dwutlenek węgla z atmosfery.

Jednak program ruchu ma wiele luk. Niektórzy ekonomiści dowiedli, że dobrobyt rośnie wraz z PKB. Technologowie pokazali zaś, że istnieje możliwość wzrostu wydajności ekonomicznej przy jednoczesnym ograniczeniu zużycia materiałów. Inni przeciwnicy idei postwzrostu argumentują, że jest ona sprzeczna z głęboko zakorzenionym ludzkim pragnieniem, by posiadać co najmniej tak dużo jak sąsiedzi, co ma swoje geopolityczne konsekwencje.

W swojej książce „Less is More” gospodarczy antropolog Jason Hickel przekonuje, że wprowadzenie idei postwzrostu będzie wymagało przekształcenia globalnego porządku. Główna teza książki brzmi: bogate kraje powinny przestać dążyć do wzrostu PKB i zamiast tego skupić się na poprawie dobrobytu ludzi, niezależnie od tego, czy zapewni to wzrost gospodarczy, czy nie. Biedne kraje powinny natomiast rozwijać się w naturalnym tempie aż do momentu, gdy ich działalność zacznie zagrażać globalnemu ekosystemowi.

Badacz przekonuje, że możliwa jest poprawa jakości życia populacji przy jednoczesnym ograniczeniu wzrostu PKB. Rozwiązaniem jest takie ukształtowanie systemu gospodarczego, który zapewni pełne zatrudnienie (przy zapewnieniu jego gwarancji i skróceniu wymiaru pracy) i doprowadzi do spadku nierówności. Hickel uważa też, że pandemia koronawirusa może paradoksalnie doprowadzić do wzrostu poparcia dla jego idei, ponieważ uświadomiła ona ludziom, że obecne gospodarcze trendy prowadzą do upośledzenia publicznej służby zdrowia w wielu krajach i nie zapewniają populacjom dobrobytu.