Ministerstwo Zdrowia poinformowało wczoraj o 14,4 tys. nowych zakażeń, a szef resortu Adam Niedzielski podkreślał, że średnia tygodniowa wzrosła już o ponad 40 proc. Niepokojąco wyglądają też statystyki zajętych łóżek w szpitalach (21,2 tys.) i respiratorów (2139). Ekonomiści Banku Pekao zwracają uwagę, że przyrost liczby hospitalizacji jest taki jak w tym samym momencie drugiej jesiennej fali, a analitycy mBanku uważają, że w takim tempie możemy przebić jesienny szczyt zachorowań jeszcze w tym tygodniu.
Dlaczego w ogóle ekonomiści zajmują się tym tematem? Bo ma on kluczowe znaczenie dla gospodarczych scenariuszy na ten rok. Do tej pory większość z nich można było podsumować jednym zdaniem: byle do wiosny. Zły miał być pierwszy kwartał, w którym obostrzenia wprowadzone w odpowiedzi na rozwój pandemii dusić miały gospodarczą aktywność, ale już w II kwartale COVID-19 miał trochę odpuścić. Gospodarka miała wracać na ścieżkę wzrostu, wzmacniana rozwijającą się akcją szczepień, by ostro przyspieszyć już w drugim półroczu.