"Relacje między Polską a Niemcami w ostatnich czterech latach nie były łatwe. Teraz mogą skomplikować się jeszcze bardziej, chyba że rządy obu krajów potraktują polskie wybory jako cezurę, sporządzą trzeźwy bilans i na jego podstawie zbudują nowy sposób obchodzenia się ze sobą nawzajem" - pisze w poniedziałek czołowy publicysta "Tagesspiegla" Christoph von Marschall na stronie internetowej dziennika.

Jak przekonuje, wszyscy w Brukseli i Berlinie, którzy przyjęli postawę taktycznego wyczekiwania, licząc, że "czar pryśnie", muszą teraz przyznać, że ta strategia się wyczerpała. Dalsze dystansowanie się wobec Warszawy nic nie da - konstatuje von Marschall.

"Gorzej, wzajemne robienie sobie na złość wyrządzi poważne szkody, ponieważ ograniczy zdolność UE do działania w fatalnej sytuacji międzynarodowej, w której Unia musi stać się bardziej skuteczna. Należy więc mieć nadzieję, że wszystkie strony będą teraz dążyć do zbliżenia i równowagi" - pisze berliński dziennik, stawiając jednocześnie tezę, że wysoka wygrana Prawa i Sprawiedliwości pozwoli polskiemu rządowi na mniej drażliwe podejście do kwestii spornych.

"Władza ugrupowania nie jest zagrożona. Presja na mobilizowanie bazy wyborczej za pomocą antyniemieckiej retoryki jest mniejsza (...). Ze strony Berlina i Brukseli należałoby tak czy owak spodziewać się gotowości do umiarkowania" - postuluje von Marschall.

Reklama

>>> Czytaj też: Polityczni kastraci po obu stronach parlamentu? [OPINIA]