Podczas spotkania lider Solidarnej Polski usłyszy warunki pozostania w koalicji. – To będzie zdecydowana oferta, nie chcemy negocjować. To kwestia respektowania pozycji w rządzie i koalicji oraz powstrzymania się od pewnych działań – mówi polityk PiS, ale odmawia podania szczegółów. Od innego z naszych rozmówców słyszymy, że Jarosław Kaczyński może domagać się m.in. poparcia nowelizacji ustawy covidowej oraz wyciszenia medialnego, zwłaszcza w kwestiach światopoglądowych. – Koniec z szarżami – podkreśla. Najważniejsze propozycje mają dotyczyć pozycji Solidarnej Polski w rządzie. – W wersji hard Ziobro miałby dostać ofertę objęcia innego resortu, w wersji light jako jego zastępca do ministerstwa sprawiedliwości wejdzie Przemysław Czarnek – dodaje nasz rozmówca. To także oznacza, że szef SP nie będzie kwestionował władzy premiera, z którym był w ostrym konflikcie.
Lista warunków nie jest jednak sztywna, jej ostateczny kształt zależy od prezesa PiS. W ten sposób odsunięto decyzję w sprawie ewentualnego usunięcia SP z koalicji. Do spotkania Kaczyńskiego z Ziobrą może dojść jeszcze dziś.
Choć napięcie między PiS a SP dotyczy pozycji Ziobry i jego partii w układzie władzy, to w ostatnich dniach ogniskował się wokół sporu o ustawę o ochronie zwierząt i nowelizację ustawy covidowej (chodzi o zwolnienie z odpowiedzialności urzędników, którzy naruszyli prawo w celu przeciwdziałania epidemii koronawirusa). Solidarna Polska zajęła w obu kwestiach stanowisko odmienne niż PiS. I choć Zbigniew Ziobro bronił się wczoraj na briefingu prasowym, to jednocześnie wysyłał pojednawcze sygnały do partii Kaczyńskiego.
Tymczasem sondaż United Surveys dla DGP i RMF FM pokazuje, że ponad 70 proc. społeczeństwa popiera zmiany w ustawie o ochronie zwierząt. Te, których nie chciała Solidarna Polska. – Te przepisy cieszą się poparciem i nie są wyjęte z kapelusza. Sondaż pokazuje także, że nie cała polska wieś jest im przeciwna – zauważa Marcin Duma, który przeprowadził badanie. Ankietowani są natomiast zdecydowanie krytyczni wobec drugiego pomysłu, który forsował PiS, a więc zmian w ustawie covidowej, choć optuje za nimi większość wyborców PiS
Reklama
Gra na to, żeby Ziobro się ukorzył
Sondaż United Surveys dla DGP i RMF FM pokazuje, że zwolennicy zaostrzenia ustawy o ochronie zwierząt przeważają także na wsi. Choć warto zauważyć, że tam poparcie dla ustawy jest zauważalnie niższe niż w przypadku ogółu badanych – za takim rozwiązaniem na wsi jest 61 proc. wobec 71 proc. ogółem; jednocześnie jest tam najwięcej przeciwników tych pomysłów – 31 proc. wobec 20 proc. ogółem.
Ale już w samym elektoracie PiS przepisy cieszą się poparciem ponad 70 proc. pytanych. Przeciwnicy tych pomysłów są najliczniejsi wśród wyborców PSL i Konfederacji.
Zapytaliśmy także o drugą koalicyjną kontrowersję – przepis w nowelizacji ustawy covidowej o bezkarności urzędniczej. Mówi on, że „nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione”. Krytycznie takie rozwiązanie ocenia 61 proc. badanych, a popiera je 27 proc. Choć w przypadku wyborców PiS wyniki są inne, tu przeważają zwolennicy tych przepisów (47 proc.), podczas gdy źle ocenia je 35 proc.
Do tych dwóch ustaw odwoływał się wczoraj Zbigniew Ziobro na specjalnie zwołanej konferencji prasowej tuż przed tym, jak zaczęły się obrady Prezydium Komitetu Politycznego PiS. W obu tych kwestiach Solidarna Polska zajęła stanowisko odmienne od PiS. Ziobro bronił zdania swojego ugrupowania. Zauważał, że nie można pomijać sytuacji rolników. Ustawa wprowadza m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych czy uboju rytualnego w przypadku produkcji mięsa na eksport. – W programie PiS z 2019 r. nie ma zakazu uboju rytualnego. Musimy szukać rozwiązań, by działać w zgodzie z programem, jaki był przyjęty – mówił Ziobro i jednocześnie wyciągał rękę, zwłaszcza w drugiej sprawie, ustawy covidowej. Choć podkreślał, że od zawsze opowiada się za równością wobec prawa, to możliwe są wyjątki. – Ten przepis w przedstawionej wersji wymagał dalszych prac, jesteśmy gotowi rozmawiać. Dopuszczalna jest sytuacja, by osoby podejmujące najtrudniejsze decyzje mogły bez lęku działać na rzecz dobra wspólnego, ale do tego potrzebny jest czas na rozmowy – mówił. Wielokrotnie podkreślał wartość, jaką jest koalicja Zjednoczonej Prawicy. Jego oświadczenie nie wzbudziło entuzjazmu w PiS. – Nie wyglądało to na pokaz siły. To było rozpaczliwe – mówił jeden z naszych rozmówców.
Trudno przewidzieć reakcję Zbigniewa Ziobry na warunki, jakie ma mu przedstawić lider PiS. Ostateczny kształt oferty będzie zależał od samego Kaczyńskiego. Jednak zdaniem jednego z naszych rozmówców jeśli faktycznie Ziobro dostałby propozycję zamiany resortu sprawiedliwości na inny, może to być dla niego trudne do akceptacji. Taką ofertę może chcieć odrzucić. Po decyzjach kierownictwa PiS jest jasne, że nie ma mowy o ostrzejszych krokach wobec drugiego koalicjanta Porozumienia Jarosława Gowina.
Wczorajsze publiczne występy Ziobry były próbą rozbrojenia wrogich nastrojów w PiS. Z Nowogrodzkiej płynęły sygnały, że zbliża się decyzja w sprawie dymisji szefa SP, a potem pozbawienia członków jego ugrupowania wszelkich funkcji w rządzie i instytucjach rządowych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że przymiarki do czystki zaczęły się już w weekend. Obok Ziobry z rządu miałby odejść minister środowiska Michał Woś i wiceministrowie z ramienia SP. Efektem rozpadu koalicji byłaby także czystka ludzi związanych z Solidarną Polską ze spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. Chodzi m.in. o Lasy Państwowe podległe ministrowi środowiska, ale też inne firmy. W ostatnich latach wpływy ministra sprawiedliwości w tych podmiotach skurczyły się. W przeszłości kojarzony z nim Michał Krupiński stał na czele PZU czy Banku Pekao. Dzisiaj nie ma bliskich mu współpracowników na aż tak eksponowanych stanowiskach. Wyjście Solidarnej Polski z koalicji oznaczałoby jednak utratę pracy przez Patrycję Kotecką, czyli żonę Ziobry. Po latach kierowania z dyrektorskiego fotela marketingiem w Link4 (spółka zależna PZU) w marcu tego roku została tam członkiem zarządu. W Banku Pekao bardzo wpływową osobą jest Witold Ziobro, prywatnie brat ministra. – Dzisiaj trudno powiedzieć, która frakcja kontroluje bank: Ziobry, Morawieckiego czy Sasina. Niezmienne jest to, że ważną personą jest tam Witek i liczne osoby na stanowiskach dyrektorskich czy doradców to ziobryści – mówi nasz informator. Sieć ludzi Ziobry sięga jednak nie tylko państwowego ubezpieczyciela czy zrepolonizowanego w 2016 r. Pekao. – Partyjne frakcje rozprowadzają się w dużych spółkach, ale też dostają synekury w spółkach córkach czy mniejszych podmiotach o lokalnej skali działalności – podkreśla nasz rozmówca z otoczenia premiera. Morawiecki w przeszłości toczył z Ziobrą boje o PZU, które jako akcjonariusz kontroluje Alior Bank, Bank Pekao (wspólnie z Polskim Funduszem Rozwoju) czy wspomniane Link4. – Ludzie Zbyszka są głównie w sektorze bankowo-ubezpieczeniowym, nie ma już prezesa w żadnej dużej spółce, ale w zarządzie np. Orlenu czy PGNiG swoich ma – mówi nam polityk PiS zorientowany w „who is who” spółek Skarbu Państwa.
Sygnały wysyłane z PiS o możliwych dymisjach są też środkiem nacisku, by wymóc na nich ustępstwa. Alternatywą miałby być rząd mniejszościowy, a gdyby w ciągu kilku miesięcy nie udało się PiS zebrać większości, możliwe są przedterminowe wybory.
– Racjonalnie nic nie wskazuje na taki wariant, ale procesy mogą mieć własną dynamikę. Jak samochód rozpędza się w stronę muru, by zahamować centymetr przed nim – zawsze może się zdarzyć, że hamulce nie zadziałają – podkreśla socjolog polityki Jarosław Flis z UJ. ©℗