Rząd w Paryżu decyduje się na walkę z czymś, co określa mianem separatyzmu islamskiego, czyli braku akceptacji dla świeckiego państwa w części środowisk muzułmańskich. W ten sposób liczy na zdobycie poparcia wśród konserwatywnej części społeczeństwa. W 2017 r. Macron prawicową Marine Le Pen pokonał, bo obiecał głębokie reformy i promował liberalne wartości. W ten sposób stał się również ikoną „postępowej Europy”. W kolejnych wyborach zwyciężyć z Le Pen chce w inny sposób – przyjmując jej poglądy i przypominając bardziej polityków z Europy Środkowej takich jak Viktor Orbán czy Jarosław Kaczyński.
Choć Macron cieszy się obecnie 40-proc. poparciem społeczeństwa, sondaże wyborcze nie gwarantują liderowi En Marche! spokojnego zwycięstwa w wyborach prezydenckich w 2022 r. Gdyby odbyły się one zimą tego roku, Marine Le Pen w pierwszej turze uzyskałaby przewagę 2 proc. nad urzędującym prezydentem.
Taki wynik może być efektem frustracji francuskiego społeczeństwa wywołanej pandemią koronawirusa.
Treść całego artykułu można przeczytać w środowym wydaniu DGP albo eDGP.
Reklama