To, co partię rządzącą irytuje, prędzej czy później wyląduje na biurku prezes Julii Przyłębskiej czule nazywanej przez prezesa PiS „odkryciem towarzyskim”. Odkąd zaś sprawy dotyczące stanu praworządności w naszym kraju zaczęły trafiać do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, było tylko kwestią czasu, kiedy władza zwróci się do swojego ulubionego organu, aby ten coś z tym fantem zrobił. No i stało się. W środę późnym popołudniem rzecznik rządu zapowiedział, że premier Mateusz Morawiecki skieruje do TK wniosek dotyczący „kompleksowego rozstrzygnięcia kwestii kolizji norm prawa europejskiego z konstytucją oraz potwierdzenia dotychczasowego orzecznictwa w tym zakresie”. To oczywiście reakcja na wtorkowy wyrok, w którym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził, że zmiany, jakich większość rządząca dokonała w procedurze wyboru sędziów Sądu Najwyższego, mogły naruszać prawo unijne.
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.