Jak dodał, dopóki osoby te przebywają na terenie ościennego państwa, polskie służby nie mogą podejmować wobec nich żadnych działań.

Od kilku dni na terytorium Białorusi tuż przy granicy z Polską koczuje grupa kilkudziesięciu osób, wśród której są także kobiety i dzieci. Według relacji mediów imigranci siedzą po stronie białoruskiej, gdzie pilnują ich żołnierze, którzy nie pozwalają im cofnąć się na Białoruś.

Pytany o tę sytuacją w programie "Tłit" w Wp.pl, Dworczyk ocenił, że mamy do czynienia z "dramatyczną sytuacją", w której "autorytarne państwo białoruskie próbuje wykorzystywać nieszczęśliwych, poszkodowanych ludzi do pewnego rodzaju akcji politycznych".

Szef kancelarii premiera podkreślał, że obowiązkiem państwa polskiego jest zadbanie o bezpieczeństwo obywateli. "To jest pierwsze zadanie każdego rządu - stąd działania, które zostały podjęte i są prowadzone od szeregu dni, związane również z uszczelnieniem granicy, ze wzmocnieniem kontroli granicznej" - mówił. Wskazał, że w ostatnich dniach służbie granicznej pomaga również wojsko. Chodzi m.in. o stworzenie infrastruktury, która ma chronić naszą wschodnią granicę.

Reklama

W rozmowie padło pytanie, czy osoby znajdujące się przy granicy "mogą liczyć na coś więcej niż na zasieki" i czy będą mogły złożyć wniosek o ochronę międzynarodową. "Każda osoba, która trafia zgodnie z określonymi przepisami na teren RP i składa wniosek o azyl, podlega pewnym procedurom. Tutaj nic w tej kwestii się nie zmienia" - odparł Dworczyk. Odnosząc się do osób, które - jak podkreślił - białoruskie służby "próbują wypchnąć" ze swojego terenu, polityk zauważył, że dopóki osoby te przebywają na terenie ościennego państwa, to polskie służby nie mogą podejmować wobec nich żadnych działań.

W rozmowie z PAP wiceszef MSWiA Maciej Wąsik kategorycznie zaprzeczył, jakoby po polskiej stronie granicy "koczowały" jakiekolwiek grupy migrantów, zwłaszcza kobiet z dziećmi. "Obecna sytuacja po białoruskiej stronie granicy jest w 100 procentach celowym działaniem służb Łukaszenki" - podkreślił. "Liczby mówią same za siebie. W sierpniu tego roku 2100 osób usiłowało nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską, około 1350 z tych prób zostało udaremnionych przez Straż Graniczną, ponad 750 osób zostało zatrzymanych i skierowanych do przeznaczonych do tego ośrodków" - dodał.

W środę MSWiA poinformowało, że ostatniej doby Straż Graniczna odnotowała 138 osób, które próbowały nielegalnie dostać się do Polski. Udaremniono przekroczenie granicy 130 osobom, a 8 cudzoziemców zostało zatrzymanych. Do ochrony granicy polsko-białoruskiej skierowano dodatkowych funkcjonariuszy SG i tysiąc żołnierzy. Jak podkreślono w komunikacie, próby nielegalnego przekroczenia dotyczą głównie odcinka granicy, który chroni Podlaski Oddział Straży Granicznej.

Białoruski Komitet Graniczny: Polska zaprosiła na granicę dziennikarzy, by wypaczyć obraz sytuacji

Polska próbuje wypaczyć obraz sytuacji na granicy, gdzie koczują migranci. W celu przygotowania stronniczych materiałów i ukrycia nielegalnych działań na granicę zaproszono dziennikarzy – twierdzi białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK).

„W obecności (dziennikarzy – PAP) migrantom rozdawano wodę. Dziennikarzy polskich mediów poinformowano również, że uchodźcy znajdują się na granicy już od kilku dni” – oświadczył GPK w komentarzu dla agencji Interfax-Zachód.

Według strony białoruskiej uchodźcy (głównie) z Afganistanu stworzyli „spontaniczny obóz na znak protestu przeciwko wyparciu ich na terytorium Białorusi”. Polska – według strony białoruskiej – „próbuje ukryć przed społecznością międzynarodową swoje niezgodne z prawem działania”.

Białorusini twierdzą również, że Polacy „samochodami wojskowymi” przywieźli grupę migrantów na granicę.

Od kilku dni na terytorium Białorusi tuż przy granicy z Polską koczuje grupa kilkudziesięciu osób. Według relacji mediów imigranci siedzą po stronie białoruskiej, gdzie pilnują ich żołnierze, którzy nie pozwalają im cofnąć się na Białoruś.

Mamy do czynienia z dramatyczną sytuacją, w której autorytarne państwo białoruskie próbuje wykorzystać nieszczęśliwych, poszkodowanych ludzi do pewnego rodzaju akcji politycznych - powiedział w czwartek szef KPRM Michał Dworczyk, pytany o sytuację na granicy polsko-białoruskiej.

Jak dodał, dopóki osoby te przebywają na terenie ościennego państwa, polskie służby nie mogą podejmować wobec nich żadnych działań.

Wcześniej w rozmowie z PAP wiceszef MSWiA Maciej Wąsik oświadczył, że "obecna sytuacja po białoruskiej stronie granicy jest w 100 procentach celowym działaniem służb Łukaszenki". "Liczby mówią same za siebie. W sierpniu tego roku 2100 osób usiłowało nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską, około 1350 z tych prób zostało udaremnionych przez Straż Graniczną, ponad 750 osób zostało zatrzymanych i skierowanych do przeznaczonych do tego ośrodków" - dodał.

W środę MSWiA poinformowało, że ostatniej doby Straż Graniczna odnotowała 138 osób, które próbowały nielegalnie dostać się do Polski. Udaremniono przekroczenie granicy 130 osobom, a 8 cudzoziemców zostało zatrzymanych. Do ochrony granicy polsko-białoruskiej skierowano dodatkowych funkcjonariuszy SG i tysiąc żołnierzy. Jak podkreślono w komunikacie, próby nielegalnego przekroczenia dotyczą głównie odcinka granicy, który chroni Podlaski Oddział Straży Granicznej.