Prezes NIK skierował do TK wniosek o stwierdzenie niezgodności rozporządzenia w sprawie Funduszu Sprawiedliwości z kodeksem karnym wykonawczym i z konstytucją. Słusznie?
Nie, nie ma ku temu podstaw – zakres delegacji ustawowej zawartej w k.k.w. nie został przekroczony. Zresztą o wartości merytorycznej tego wniosku świadczą uwagi przedstawicieli NIK wygłaszane podczas prezentacji raportu, że ewentualne stwierdzenie niekonstytucyjności będzie skutkować konsekwencjami prawno-karnymi. Innymi słowy: NIK złoży wtedy doniesienie do prokuratury. Za taki pomysł student I roku prawa dostałby ocenę niedostateczną. Dlatego nie mam wątpliwości, że raport i jego prezentacja to teatr, gra polityczna prezesa Mariana Banasia, bo to jemu grozi odpowiedzialność karna, a prokurator generalny jest odpowiedzialny za uruchomienie procesu, którego celem jest uchylenie immunitetu szefa NIK.
NIK zauważa, że nowelizacja k.k.w. z 2017 r. rozszerzyła cele FS, dodając zadania z zakresu przeciwdziałania przestępczości, obok pomocy postpenitencjarnej i pomagania ofiarom przestępstw. W efekcie, zdaniem Izby, rozmyto pierwotną rolę funduszu, którego dziś już nie można nazywać celowym.
To była świadoma decyzja ustawodawcy! W pełni racjonalna w ramach polityki karnej, gdzie stawia się też na prewencję. Jak spojrzymy na budżet funduszu, to 70 proc. środków kierowane jest na pomoc pokrzywdzonym, a na prewencję tylko 16 proc. W ramach projektów finansowaliśmy np. kampanię mającą na celu ustrzeżenie osób starszych przed oszustwami metodą „na wnuczka”, kampanię przeciwko pijanym kierowcom czy działania zmierzające do poprawy widoczności na drogach uczniów szkół podstawowych.
NIK widzi to inaczej, przekonując, że w okresie objętym kontrolą jedynie 34 proc. przeznaczono na pomoc świadczoną bezpośrednio osobom pokrzywdzonym przestępstwem i ich bliskim, a 4 proc. na pomoc postpenitencjarną.
Dotykamy zasadniczej różnicy zdań. Izba jako pomoc pokrzywdzonym uznaje tylko wydatki na sieć ośrodków pomocy osobom pokrzywdzonym. Kwestionuje natomiast finansowanie sprzętu do ratowania ofiar wypadków komunikacyjnych dla strażaków czy dla szpitali, bo jego zdaniem to nie jest pomoc dla pokrzywdzonych przestępstwem. My uważamy inaczej – to strażacy najczęściej są pierwsi na miejscu wypadku – przestępstwa w rozumieniu prawa – zwłaszcza na terenach oddalonych od większych miast. I to właśnie strażaków fundusz wyposaża w sprzęt m.in. do wydobywania rannych z rozbitego samochodu, narzędzia pierwszej pomocy. To jest ważniejsze niż pomoc prawna, psychologiczna czy materialna udzielana w naszych ośrodkach, niczego oczywiście jej nie ujmując.
Zdaniem NIK doposażano tylko konkretne OSP, co miało służyć wsparciu finansowemu wybranych arbitralnie jednostek samorządu terytorialnego. Podobnie gdy chodzi o placówki medyczne. NIK zarzuca tu brak szerszych konsultacji przy podejmowaniu decyzji.
Wnioski od OSP zawsze są opiniowane przez komendantów powiatowych Państwowej Straży Pożarnej. W przypadku sprzętu medycznego dla szpitali zawsze opieramy się na opiniach lekarzy – konsultantów wojewódzkich. Mamy takich opinii już ponad 120. Nie zauważyłem, żeby NIK oparł się na chociażby jednej. Przy tworzeniu programu dla szpitali analizowaliśmy też listę sprzętu z Ministerstwem Zdrowia.
Rozmawiała: Paulina Nowosielska