Skurkiewicz został w środę w rozmowie z Polsat News zapytany, czy Polska planuje przekazanie Ukrainie samolotów wielozadaniowych F-16. "Polska dokonuje naprawdę wielu donacji, przekazuje przeróżny sprzęt stronie ukraińskiej, ale póki co, nie ma dyskusji o F-16 (...) w ogóle odnośnie przekazywania jakichkolwiek płatowców" - oświadczył.

Wiceminister zaznaczył, że do obsługi tego typu sprzętu żołnierze ukraińscy muszą zostać odpowiednio przeszkoleni, a także m.in. posiadać odpowiednio przygotowane lotniska. "Tutaj bez wątpienia strona amerykańska będzie kluczowa, jeśli chodzi o dyskusje w tym zakresie" - ocenił. Dodał, że obecnie Polska koncentruje się na przekazywaniu sprzętu pancernego.

"Naprawę robimy wiele dla Ukrainy, zależy nam, żeby ta wojna się jak najszybciej zakończyła, i cieszy fakt, że coraz więcej krajów mówi jednym głosem z Polską" - zadeklarował. Skurkiewicz wyraził nadzieję, że zapewne "w przewidywalnej perspektywie" uda się przekazać Ukrainie 3 brygady pancerne - ok. 300 nowoczesnych czołgów - tyle, na ile potrzebę wskazali Ukraińcy.

Reklama

Skurkiewicz został też zapytany o medialne doniesienia o fali odejść żołnierzy z polskiej armii. "Każdego roku, na przestrzeni minionych lat, z polskiego wojska odchodzi około 4,5,6 tys. ludzi. To różne przyczyny (...) zdecydowana większość tych osób, to ci, którzy nabierają praw emerytalnych" - zaznaczył wiceszef MON w odpowiedzi.

"W tym roku, może dlatego jest zwiększona liczba osób, która chciałaby się pożegnać z Wojskiem Polskim - tak samo z policją czy innymi służbami - że jest przyczyna waloryzacji: jeżeli odchodzą z wojska w lutym, to w marcu, przy wypłacie pierwszego świadczenia od razu będzie waloryzacja na poziomie 14,8 proc., tak jak jest to we wszystkich obszarach ZUS czy resortowych zakładach emerytalnych" - mówił Skurkiewicz.

Pytany, czy odejścia nie są wywołany niskimi wynagrodzeniami, wiceszef MON stwierdził, że średnie dochody w wojsku są na poziomie ponad 7000 zł. "To naprawdę nie są niskie wynagrodzenia. Do tego jeszcze dodatki" - dodał.

Na pytanie, czy odejścia powodują braki kadrowe w jednostkach i "upośledzają" ich funkcjonowanie, Skurkiewicz odparł, że to "wierutne bzdury". "Na pewno jest tak, że komuś zależy, żeby zdyskredytować wojsko i kierownictwo wojskowe oraz cywilne" - ocenił. "Robimy naprawdę wiele. Jeżeli ktoś mówi dzisiaj, że tych odejść jest 5, 6, 7, 8 tysięcy, to należy zauważyć, że w zeszłym roku do polskiego wojska wstąpiło ponad 14 tys. żołnierzy; zdecydowanie więcej osób wstępuje do wojska niż rezygnuje ze służby" - oświadczył wiceszef MON.

W ostatnich tygodniach część mediów donosiła o wyraźnie zwiększonej liczbie odejść żołnierzy ze służby. W ubiegły piątek portal Onet.pl pisał o "lawinie odejść z wojska". "Z nieoficjalnych informacji Onetu wynika, że w tym roku z wojska odchodzi prawie 9 tys. doświadczonych żołnierzy. Ta skala byłaby jeszcze większa, gdyby resort obrony nie wprowadził bezprecedensowych zmian w podwyżkach i dodatkach" - donosi portal.

"W ubiegłym roku resort obrony, według tych właśnie szacunków, zakładał, że z końcem stycznia 2023 r. z armii odejdzie ok. 6 tys. żołnierzy. Już jesienią stało się jednak jasne, że ta skala może być nawet dwukrotnie większa" - pisze Onet.(PAP)

autor: Mikołaj Małecki