Młodzi nie chcą kredytów hipotecznych

Jak wynika z niedawno opublikowanego sondażu (źródło: Uce Research, metoda CAWI), 11,3% osób w wieku 18-25 lat zamierza w tym roku wziąć kredyt na dom lub mieszkanie. Z kolei 80,9% z ponad tysiąca ankietowanych nie planuje tego robić, przy czym 3,8% z nich już ma takie zobowiązanie. Natomiast 7,8% uczestników badania nie potrafi się określić w tej kwestii.

Zwykle niewiele osób w tym wieku myśli o zakupie nieruchomości. Często to są jeszcze studenci lub absolwenci studiów, będący na początku kariery zawodowej i zazwyczaj osiągający niskie dochody. Wydaje się więc, że odsetek przekraczający 11% w tej grupie wiekowej jest całkiem spory. Natomiast ci, którzy już mają kredyt, stanowią wyjątek od reguły. Kiedyś zrobiliśmy sondaż wśród studentów. Wynikało z niego, że oni wiedzą o drogich mieszkaniach i niedostępnych kredytach, a ponadto nie są jeszcze zainteresowani zawarciem umowy – komentuje Marek Wielgo, ekspert rynku nieruchomości z portalu rynekpierwotny.pl.

Jak przekonuje dr Łukasz Szewczyk z Katedry Bankowości i Rynków Finansowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, odsetek tzw. młodych dorosłych deklarujących chęć zaciągnięcia kredytu w 2025 roku jest relatywnie wysoki. W opinii eksperta, wynik ponad 11% jest ważnym sygnałem popytowym dla rynków finansowego i mieszkaniowego. To świadczy o pewnym ożywieniu w obszarze kredytów hipotecznych, co jest pozytywnym zjawiskiem. Jednak sama chęć zaciągnięcia takiego zobowiązania nie świadczy jeszcze o tym, że umowa kredytowa faktycznie zostanie podpisana. Obecne ceny nieruchomości sprawiają, że wniesienie nawet 10% wkładu własnego może stanowić spory problem dla potencjalnego kredytobiorcy.

– Zdecydowana większość, nawet pomijając obecnych kredytobiorców, nie zamierza w tym roku brać na siebie takiego ciężaru. To wynika z kilku powodów. Przede wszystkim osoby w tej grupie wiekowej nie chcą jeszcze wiązać się na stałe z jednym miejscem zamieszkania. Poza tym często towarzyszy im strach przed zaciąganiem długoletnich zobowiązań – mówi Adrian Parol, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny.

Bieżąca konsumpcja zamiast planów

Z kolei dr Szewczyk zaznacza, że 2024 rok charakteryzował się istotnym wzrostem wartości udzielanych kredytów mieszkaniowych w porównaniu z 2023 rokiem. Perspektywy dla bieżącego roku też są optymistyczne. Jak przekonuje Marek Wielgo, wielu młodych ludzi wychodzi z założenia, że najem nieruchomości nie jest dobrą opcją dla nich. Decydują o tym wysokie koszty. Natomiast spłacając kredyt hipoteczny, budują swój majątek, który w przyszłości będzie najprawdopodobniej ich głównym aktywem. Biorąc pod uwagę również perspektywy emerytalne, jest to korzystniejszym rozwiązaniem.

– Wielu młodych ludzi nie ma sprecyzowanych planów na przyszłość i nie wie nawet, w jakim mieście będzie się uczyć albo pracować. Generalnie najmłodsi dorośli wolą poczekać z podejmowaniem poważnych decyzji życiowych. Do tego młode osoby, nawet jeśli mają jakieś nadwyżki finansowe, to z reguły wolą je przeznaczać na bieżącą konsumpcję. Na tym etapie życia przeważnie bardziej liczą się wyjazdy i wyjścia z przyjaciółmi czy modne ubrania i młodzieńcze pasje – uzupełnia mec. Adrian Parol.

Z badania wynika również, że zamiar wzięcia w tym roku ww. kredytu częściej deklarują mężczyźni niż kobiety. Ponadto mówią o tym przede wszystkim osoby z miesięcznym dochodem netto na poziomie 7000-8999 zł, z wykształceniem wyższym, a także z miast liczących od 100 tys. do 199 tys. mieszkańców.

Mężczyźni mogą mieć wyższe dochody niż kobiety. Ponadto w młodym wieku postrzegani są jako bardziej stabilni kredytobiorcy. Wiemy, że w przypadku pań pojawia się np. kwestia urlopu wychowawczego i jego wpływu na wynagrodzenie, co przekłada się na zdolność kredytową. Poziom zadeklarowanych dochodów, a więc 7000-8999 zł netto miesięcznie, jest wystarczający na spełnienie wymogów banku i możliwość pokrycia innych kosztów funkcjonowania gospodarstwa domowego – analizuje ekspert z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Z kolei Marek Wielgo podkreśla, że niewiele osób w wieku 18-25 lat zarabia blisko 9 tys. zł na rękę. To są respondenci, którzy zapewne mogą liczyć na wsparcie finansowe swoich rodziców. Nie jest wykluczone, że pracują w rodzinnym biznesie lub mają własną firmę. Ekspert zwraca uwagę na ankietowanych z mniejszych miast. Jeżeli ktoś ma tam stabilną pracę i średnie zarobki na lokalnym rynku, to szansa na kupno własnego lokum jest dużo większa niż w najbardziej zaludnionych miastach. Decyduje o tym szersza dostępność mieszkań w relacji zarobków do cen. Przykładowo, w Zielonej Górze wynagrodzenia nie są tak atrakcyjne jak w Warszawie, ale za metr kwadratowy nieruchomości trzeba zapłacić znacznie mniej niż w stolicy.

Warto mieć stabilną sytuację zawodową

– Młode osoby o wysokich zarobkach mają szansę na zakup mieszkania na kredyt i część z nich chce z niej skorzystać. Jednak takie dochody w ww. grupie wiekowej raczej należą w Polsce do rzadkości. Jeśli ktoś dobrze zarabia, ma stabilne warunki zatrudnienia i jeszcze do tego chce kupić nieruchomość w nie największym mieście, tylko np. blisko niego, to rzeczywiście może sobie na to pozwolić. Różnice w cenach mieszkań w całym kraju są naprawdę duże. Zdecydowanie większym wyzwaniem jest zakup własnego lokum w Warszawie niż np. w Elblągu, gdzie są spore różnice w cenie za metr kwadratowy – dodaje mec. Adrian Parol.

O tym, że mają już kredyt hipoteczny, częściej mówią mężczyźni niż kobiety. Ponadto wskazują na to przede wszystkim osoby z miesięcznym dochodem netto w wysokości 7000-8999 zł, z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym, a także z miast liczących od 200 tys. do 499 tys. mieszkańców. – Oczywiście są to osoby z wyższymi dochodami. I można się domyślać, nawet po wynikach tego badania, że mężczyźni już na początku drogi zawodowej są w stanie zarabiać więcej niż kobiety. Jeśli tak jest, to daje im to mocniejsze szanse na uzyskanie w banku finansowania – zauważa mec. Adrian Parol.

Ekspert przewiduje również, że dopóki ceny mieszkań i koszty kredytów wyraźnie nie spadną, młodzi ludzie w Polsce w większości nie będą mogli sobie pozwolić na zakup własnej nieruchomości. Będą musieli wynajmować mieszkania, o ile np. nie dostaną ich od rodziny.

– Nie zalecałbym kupowania mieszkania na samym początku drogi zawodowej, bo jednak warto mieć stabilną sytuację zawodową. Ponadto, część osób w wieku 18-25 lat nie ma jeszcze sprecyzowanych planów dotyczących miejsca zamieszkania. Niektórzy decydują się np. na czasowe wyjazdy z kraju. Zazwyczaj po trzydziestce człowiek wie, co chce robić w życiu i wtedy można spokojnie pomyśleć o zakupie nieruchomości. A taką opcją przejściową staje się najem – podsumowuje ekspert z portalu rynekpierwotny.pl.