W środę w wieczornym bloku głosowań Sejm ma zająć się odwołaniem członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Zgodnie z ustawą powołującą komisję, jej członków powołuje i odwołuje Sejm.

Likwidacja, czy odwoływanie członków?

Marszałek Sejmu na konferencji prasowej był pytany o to, "czego może obawiać się Donald Tusk, skoro tak szybko chce likwidować komisję do spraw badania wpływów rosyjskich".

Reklama

"Coś mnie chyba ominęło, bo nie słyszałem o pomyśle likwidowania komisji" - odpowiedział Hołownia.

Kiedy dziennikarz doprecyzował, że chodzi o "usuwanie członków komisji" i "pojawiające się głosy na opozycji o likwidację całkowicie komisji", marszałek wskazał, że "usuwanie członków to nie jest likwidacja komisji".

Pieniądze za… nic nierobienie

"Pyta mnie pan o to, co dzisiaj jest przedmiotem obrad Sejmu, a nie o głosy, które się pojawiają. Jak pan wie, w tym budynku można usłyszeć wiele głosów, kiedy chodzi się po korytarzach. Członkowi komisji do spraw lex Tusk w mojej ocenie i nie tylko mojej, stąd ten wniosek, pobierają państwowe pieniądze, bardzo duże pieniądze, pracując w luksusowych biurach na nasz koszt, nie wykonując żadnej pracy, którą można by było ocenić, jako tak krytycznie ważną dla polskiego państwa" - powiedział Hołownia.

Dodał, że sam proces powoływania tej komisji był poddawany wielokrotnie pod wątpliwość. "Jeżeli w Polsce przez osiem lat rządziło Prawo i Sprawiedliwość mające pełną kontrolę nad wszystkimi służbami specjalnymi, to czego nie wie o wpływach rosyjskich, które miały mieć miejsce w Polsce?" - pytał marszałek Sejmu.

"Czy pan Cenckiewicz (przewodniczący komisji ds. badania rosyjskich wpływów) jest lepszy od SKW, agencji wywiadu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego? Czy to są tak kulawe służby, że teraz trzeba wzywać na pomoc pana Cenckiewicza i płacić mu kilkanaście tysięcy, albo 20 tysięcy złotych, bo nie wiem, ile ostatecznie przewodniczący dostaje, żeby wspomógł funkcjonariuszy? Jakie świadectwo wystawia to nam na scenie publicznej, również międzynarodowej, jeżeli chodzi o sprawność naszego aparatu bezpieczeństwa państwowego?" - pytał Hołownia.

"Protezowanie" specsłużb świadczy o rządach PiS

Jak zaznaczył, "jeżeli przez osiem lat służby nie zrobiły w tej sprawie nic, to nic w tej sprawie nie zrobi także grupa historyków".

"I ten problem dzisiaj trzeba rozwiązać. Natomiast też jak najszybciej naprawić służby, żeby Sejm nie musiał protezować ich działania przy pomocy powoływanych ad hoc komisji, bo ja powołanie komisji tej tzw. lex Tusk, odczytuje przede wszystkim jako autorecenzję ekipy Prawa i Sprawiedliwości, która bezradnie przyznała, że nie jest w stanie zapewnić Polakom bezpieczeństwa od wpływów rosyjskich, więc musi wezwać na pomoc pana Cenckiewicza i jego 8 albo 9 kolegów" - powiedział Hołownia.

31 sierpnia, na ostatnim posiedzeniu Sejm IX kadencji powołał 9 członków komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. Wszyscy zostali zgłoszeni przez PiS, opozycja nie przedstawiła swoich kandydatów i nie wzięła udziału w głosowaniu.

Na członków komisji zostali wówczas powołani: dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz, doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz, przewodniczący Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy prezydencie RP prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski oraz Łukasz Cięgotura, Michał Wojnowski, Józef Brynkus, Marek Szymaniak, Arkadiusz Puławski i Andrzej Kowalski.

kkr/ oloz/ godl/